PRACowniA

10 stycznia 2013

Martha Stout rozprawia się z książką Kevina Duttona o “mądrości” psychopatów

Martha Stout
The New Republic
14 grudnia 2012

Kolejny “punkrockowy” psycholog?

The Wisdom of Psychopaths: What Saints, Spies, and Serial Killers Can Teach Us About Success (Mądrość psychopatów: Czego święci, szpiedzy i seryjni mordercy mogą nas nauczyć o osiąganiu sukcesu) Kevina Duttona

Lata temu, jako studentka, uczestniczyłam w wykładach wybitnego antropologa, który raczył słuchaczy dziwnymi i wciągającymi opowieściami o grupie tubylców, wśród których żył w odległym zakątku świata. Opowieści zapadały w pamięć. Niektóre z nich były tak niesamowite, że wychodziłam z wykładów przekonana, że zostały nam właśnie ujawnione sprzeczne z intuicją, ale istotne prawdy o ludzkim zachowaniu. Dopiero podczas ostatniego wykładu nabrałam podejrzeń, że te prawdy mogą nie mieć związku z rzeczywistością. Jedna z absolwentek i jego asystentek, słusznie ubawiona i z lekceważeniem szepnęła do mnie, że prowadząc owe badania, antropolog oferował tubylcom czekoladę w zamian za ich opowieści – im fantastyczniejsze historie, tym więcej słodyczy. Jego zachłannie bazgroląca swoje notatki publiczność stała się ilustracją, jak łatwo to, co obce i fascynujące, może przybrać pozory nauki.

Choć nie mam powodu myśleć, że i tu ktokolwiek oferował czekoladę, to jednak obawiam się, że podobne zjawisko może wystąpić wśród czytelników „Mądrości psychopatów” Kevina Duttona, psychologa na Uniwersytecie w Oxfordzie. Chwytliwa teza Duttona brzmi: „Psychopatia jest jak promienie słoneczne. Nadmierna ekspozycja może przyspieszyć upadek człowieka w groteskowym, rakotwórczym stylu. Ale umiarkowana ekspozycja, na kontrolowanym i optymalnym poziomie, może mieć istotny pozytywny wpływ na samopoczucie i jakość życia”. Psychopatia, według Duttona, jest „osobowością z opalenizną”.

O dziwo, w tej książce o psychopatii Dutton nigdzie dokładnie nie definiuje psychopatii, więc zrobię to tutaj. Psychopatia jest zaburzeniem mózgu i zachowania, a jej centralną cechą jest całkowity brak sumienia. Wszystkie inne cechy patologiczne (takie jak bezduszność, nawykowe kłamanie i bezwzględność) są pochodnymi tego definiującego deficytu. Mimo to – na dodatek do głównego błędu jego argumentacji – Dutton ani razu nie podejmuje tematu sumienia, a w całej swojej książce słowo to – sumienie – wymienia w sumie cztery razy i to tylko mimochodem.

Zamiast tego, Dutton zamieszcza eleganckie metafory, obfitą ilość bardzo dobrze napisanych historii osobistych i wiele napomknień o intrygujących badaniach psychologicznych i neuropsychologicznych. Niestety, związek większości przytoczonych przez niego badań z jego tezą jest w najlepszym razie niejednoznaczny, a w najgorszym – wręcz mylący. Ogólnie rzecz biorąc, książka zostawia czytelnika z wrażeniem, że na psychopatię składa się odwaga, „niepohamowane lekceważenie” oraz życie wolne od troski o to, co myślą inni. Rzeczywistość jest jednak bardziej prozaiczna: dla psychopaty nikt się nie liczy.

(more…)

29 października 2012

Jak psycholodzy załatwiają ruchy demokratyczne

Bruce E. Levine
ZMagazine
20 października 2012 10:10 CDT

W latach 80. ubiegłego wieku, kiedy ukończyłem studia z zakresu psychologii klinicznej, stało się dla mnie jasne, że zawód psychologa coraz bardziej polegał na zaspokajaniu potrzeb „struktury władzy” w zakresie utrzymania status quo, co było dla psychologów jedyną drogą prowadzącą do zdobycia pozycji społecznej, prestiżu i innych profitów.

Psychologia uniwersytecka w latach 1970-1980 wcale nie była doskonała. Dominującą siłę stanowili behawioryści – specjaliści od manipulacji, lubiący rządzić innymi – którym największą frajdę sprawiało warunkowanie ludzi, jakby byli szczurami w labiryncie. Jednakże, była również znacząca grupa ludzi, takich jak Erich Fromm, którzy wierzyli, że autorytarne i niedemokratyczne społeczeństwo prowadzi do alienacji i jest źródłem problemów emocjonalnych. Fromm był zaniepokojony faktem, że specjaliści od zdrowia psychicznego pomagają ludziom przystosować się do społeczeństwa, bez cienia myśli o tym, jak odczłowieczającym stało się to ​​społeczeństwo. W tamtych czasach  Fromm nie był marginalną postacią, jego idee były traktowane poważnie. Miał na koncie wydane bestsellery i występował w telewizji.

Jednak już w 1985 roku, kiedy sam otrzymałem tytuł Ph.D. (doktora) – z programu psychologii klinicznej zatwierdzonego przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne – ludzie z ideami podobnymi ideom Fromma byli już zepchnięci na margines. Skupiano się głównie na konkurencji – który typ leczenia najszybciej umieści pacjentów z powrotem na linii produkcyjnej. Zwycięzcami konkursu – wyłonionymi znacznie bardziej dzięki public relations niż wartości naukowej – były terapie poznawczo-behawioralna w psychologii i biochemiczna w psychiatrii. W połowie lat 80. firmy farmaceutyczne zaczęły anektować psychiatrię i formować to, co mamy obecnie – „psychiatryczno-farmaceutyczny kompleks przemysłowy”. Coraz bardziej marginalizowana była idea, że leczenie, na które składały się manipulacja i napychanie wyobcowanych ludzi lekami, żeby dostosowali się do tego szalonego wyścigu szczurów, a tym samym utrzymali status quo, było aktem politycznym – bardzo problematycznym dla tych, którym na sercu leżała demokracja.

Moje taktyczne wycofanie się

Po ukończeniu studiów wydało mi się oczywiste, że akademicka psychologia kliniczna oraz wydziały psychiatrii, szpitale i świat mainstreamowych instytucji klinicznych znacznie bardziej przygnębią mnie, wytłumią, zniszczą i rozwścieczą, niż ja zdołam cokolwiek osiągnąć w próbie zreformowania ich, więc podjąłem decyzję o „taktycznym wycofaniu się” w prywatną praktykę. Dopiero kilkanaście lat później, pod koniec lat 90., zacząłem pojawiać się na scenie publicznej – pisząc artykuły i książki, udzielając wywiadów i rozmawiając o problemach zawodu związanego z ochroną zdrowia psychicznego.

Główną motywacją do wystąpień publicznych było moje zażenowanie kierunkiem, jaki obrała moja profesja, i chciałem się od niego odciąć. Pamiętam, jak pomyślałem, pół serio, że gdy wszystkie te dzieci, które miały problem z dopasowaniem się do dehumanizującego środowiska i które były coraz bardziej naszprycowane lekami – najpierw psychostymulującymi, a następnie przeciwdepresyjnymi i przeciwpsychotycznymi – dorosną i zorientują się, co się z nimi stało, dostaną szału. Jeżeli kiedykolwiek miałaby wybuchnąć jakaś rewolucja i przypominałaby rewolucję francuską, to zamiast głów królów, królowych i kapłanów pod gilotynę podkładano by głowy psychiatrów. I pomyślałem, że jeśli zabiorę głos, to być może zostanę oszczędzony.

Na przestrzeni wielu lat odkryłem garstkę innych psychologów – a nawet kilku odważnych psychiatrów – którzy również wypowiadali się przeciwko głównemu nurtowi psychologii i psychiatrii. Większość z nich zapłaciła za to wysoką cenę zawodowej marginalizacji. Natknąłem się również na autorów książek psychologicznych, o których rutynowo milczało środowisko głównych specjalistów od zdrowia psychicznego, a których ja poważałem. Jednym z takich autorów psychologów-aktywistów był Ignacio Martin-Baró, psycholog społeczny i ksiądz w Salwadorze, który spopularyzował termin „psychologia wyzwolenia” i który został ostatecznie zamordowany w 1989 roku przez wyszkolone przez Amerykanów salwadorskie szwadrony śmierci. Martin-Baró zauważył m.in., że „w celu uzyskania pozycji społecznej i rangi, amerykańska psychologia układała się z władzą, w jaki sposób wyjdzie naprzeciw potrzebom jej ustalonych struktur”. Jak widzimy, robi to na wiele sposobów.

(more…)

6 września 2012

Dyktatorzy emocjonalni. Jak radzić sobie z ludźmi, którzy chcą kontrolować nasze życie

Filed under: Książki,Psychologia,Różne — koliber @ 10:39
Tags: , , ,

Poniżej prezentujemy drugi rozdział książki, po więcej informacji zapraszamy do opisu w dziale Nasze Lektury.

Autor: Patricia Evans
Tłumaczenie: Cezar Matkowski

Rozdział 2.

Problem

Trudny problem to świetny nauczyciel.
Jeżeli na początku pominiesz jakąś
drobną część rozwiązania, to może cię on
wezwać do odpowiedzi w każdej chwili.
— „Nan”

Tysiące ludzi dzieliło się ze mną swoimi wspomnieniami prób wy­zwolenia się spod wpływu osób starających się utrzymać nad nimi kontrolę. Inni odwrotnie — opisywali swoje próby pozbycia się nawyku kontrolowania innych. W większości przypadków „kontrolerzy”, którzy nagle zdawali sobie sprawę ze swojego zachowania, byli zwykle zszoko­wani takim odkryciem. Takie odkrycie bywa bowiem przerażające.

Mądra sentencja otwierająca niniejszy rozdział została wypowiedzia­na przez kobietę, którą będę nazywać „Nan”, szczęśliwą mężatkę, matkę i babcię, pracującą jako doradca zawodowy. Jej życie nie było jednak zawsze usłane różami. Był w nim bowiem okres, w którym przez wiele lat odważnie zmagała się z przeciwnościami, starając się zrozumieć, „co jest nie tak”.

Kiedy Nan dorastała, ludzie opiekujący się nią często w nonsensowny sposób występowali przeciwko niej. Byli to ludzie starsi i powinni byli wiedzieć, co robią. Z drugiej strony oni sami sądzili, że faktycznie są wrażliwi.

Ludzie ci często wyśmiewali i poniżali Nan, wpływając na to, co my­ślała o samej sobie. Starali się też kontrolować jej życie. Ludzie, którzy ją tak traktowali, nie byli nikim innym, jak jej własnymi rodzicami. Często nazywali ją „małą głuptaską”, ignorując przy tym jej skargi i mówiąc, by „nie pyskowała” ani nie „filozofowała”, kiedy tylko nie zgadzała się z ich zdaniem. Przez większość tego okresu Nan czuła się opuszczona, niedoce­niona i osamotniona, choć nie wiedziała, dlaczego tak właściwie się dzieje.

W wieku 19 lat Nan spotkała czarującego, inteligentnego człowieka, który po ślubie natychmiast zmienił się w tyrana. Nie był już romantycz­ny, jak wcześniej, ale często wyzywał swoją żonę i krzyczał na nią. Takie traktowanie tylko pogarszało stan zdrowia Nan. Sądziła, że dalsze pozo­stawanie w tym związku jest nie do wytrzymania, ale nie wiedziała, co ma zrobić, ponieważ cały czas była oskarżana o powodowanie wszyst­kich tych problemów. Nie uważała się też za osobę mądrą, więc nie miała pojęcia, gdzie szukać rozwiązania. Na skutek tego wszystkiego znalezienie sensu w całym tym nonsensie było w jej przypadku szcze­gólnie trudne.

W miarę upływu czasu udało się jej jednak znaleźć kilka odpowiedzi na jej pytania. Po pierwsze, zobaczyła bezsensowność całej sytuacji. Po drugie, zauważyła, że jest otoczona przez ludzi starających się w absur­dalny sposób przejmować nad nią kontrolę. Odkrycie to umożliwiło jej opuszczenie tyrańskiego męża i rozpoczęcie wszystkiego od nowa. Mimo to wciąż nie mogła zrozumieć, dlaczego w jej życiu tak często pojawia się wątek nonsensowności.

Rodziny rozpadają się, ludzie walczą zaś z depresją lub uciekają w stosowanie używek. Rozwijanie pozytywnego myślenia i podnoszenie samooceny jest w tej chwili niemalże gałęzią dobrze rozwiniętego prze­mysłu. Pojawiają się nowe rodzaje terapii mających na celu opracowanie lepszego wizerunku swojej osoby, a na rynek trafiają nowe środki popra­wiające nastrój. Jednakże sam problem, którym jest istnienie ludzi stara­jących się kontrolować innych, wciąż pozostaje.

Poczucie nonsensowności, które tak bardzo dało się we znaki Nan, jest też przyczyną chaosu w życiu wielu innych ludzi. Chaos wymaga jednak działania, gdyż przypomina hałas czyniony przez bestię podcho­dzącą do naszych drzwi. O co w tym chodzi? Skąd się to bierze? Co nam to daje? Czy mamy jasny obraz sytuacji?

W związkach międzyludzkich wiele osób doświadcza sytuacji, w których inni, w sposób jawny lub ukryty, starają się wywrzeć na nich wpływ. Jed­nak nawet widząc wyraźnie, co się dzieje, ludzie znajdujący się w takiej sytuacji starają się zrozumieć motywy takiego postępowania. Dlaczego ktoś miałby mnie kontrolować? Dlaczego nie widzi on, że takie zachowanie niszczy nasz związek? Czy oni nie rozumieją, co robią?

Pewien lekarz opowiedział mi następującą historię: (more…)

5 Maj 2012

Sam fakt, że w coś wierzysz, nie czyni tego prawdziwym

Sandra L. Brown
Just Because You Believe It, Doesn’t Make it True
Kolumna „Sandra mówi
10 listopada 2010

Przez ostatnie tygodnie rozmawialiśmy o tym, jak mechanizmy obronne wpływają na emocjonalne cierpienie. Poruszyliśmy temat zaprzeczania i fantazjowania. Dziś zajmiemy się tym, jak błędy w myśleniu również mogą wywoływać emocjonalną udrękę.

Co rusz uświadamiam sobie, że stwierdzenie “Sam fakt, że w coś wierzysz, nie czyni tego prawdziwym” bardzo pasuje do przypadków zaprzeczeń w patologicznych związkach miłosnych. Jest coś w narcyzach i psychopatach, co może sprawić, że zapominamy o ich patologii i powracamy do wcześniejszych „mglistych” przekonań.

Strach, zobowiązanie i wina

Pragnienie, by mieć normalnego partnera, masz głęboko zakorzenione. Połącz to ze zdolnością NPD (osoby z narcystycznym zaburzeniem osobowości) i PP (osobowości psychopatycznej) do przekonania cię o swojej – przynajmniej przelotnej – normalności, a otrzymasz kobietę, która uczepiła się pazurami ułamka sekundy jego normalnego zachowania i nie zamierza odpuścić. Wykształcone, bystre i odnoszące sukcesy kobiety mogą zmienić się w ślepo zapatrzone, zahipnotyzowane fanatyczki, kiedy chodzi o przekonanie, że on jest albo może być normalny, lub że to z nią jest coś nie w porządku.

Może ci się wydawać, że osiągnęłaś spore postępy w zrozumieniu niezmiennej natury jego zaburzenia, a potem, ni stąd ni zowąd, jesteś znowu ślepo wpatrzona i zahipnotyzowana.

(more…)

9 lutego 2012

Prawdziwa miłość a nie tylko prawdziwe zauroczenie

Sandra L. Brown
Safe Relationships Magazine
9 lutego 2010

© yana182 / Yana Photography

Tak wielu ludzi myli uczucie „zauroczenia” z emocją, jaką jest miłość. Jest oczywistym, że dla tych, którzy trwają w chronicznie niebezpiecznych i patologicznych związkach, te dwa elementy są ze sobą „pomieszane”. Nieumiejętność rozróżnienia i oddzielenia tych pojęć może utrzymywać ludzi na tej samej ścieżce selektywnego wybierania związków, ponieważ ciągle w ten sam sposób dokonują wyboru i trafiają na osoby tego samego typu!

Zauroczenie jest w dużym stopniu nie tylko nieświadome, lecz ma również podłoże fizyczne. W istocie, istnieje coś takiego jak „erotyczne piętno” [z ang. erotic imprint], należące do sfery nieświadomości i kierujące naszym zauroczeniem. (Omawiałam ten temat w książce Dangerous Man). Nasze erotyczne piętno zostaje dosłownie „wdrukowane” w młodości w naszą psychikę – w wieku, kiedy zaczynamy zauważać płeć przeciwną i odczuwać do niej pociąg. Jak wspomniałam, jest to w znacznej mierze pociąg nieświadomy. Na przykład lubię krępych ciemnowłosych mężczyzn. Jak tylko widzę tego typu wizerunek, ów mężczyzna staje się dla mnie „atrakcyjny”. To, kogo uznam za atrakcyjnego, może się odrobinę „zmieniać”, lecz nie uznam za uroczego Brada Pitta. Mogę odpuścić zdecydowanie „krępą” budowę, lecz nie zrezygnuję z innych cech, które sprawiają, że mężczyzna staje się dla mnie pociągający. Lubimy to, co lubimy. Na przykład, za atrakcyjnych uznaję Johny’ego Deppa czy George’a Clooneya. Nie lubię żadnego z blondynów ani typów nadmiernie wysokich i patykowatych.

(more…)

19 grudnia 2011

Ostrzeżenie od przodków – psychopaci w legendach i bajkach

Thomas Sheridan
thomassheridanarts.blogspot.com
20 listopada 2011

Niedawno otrzymałem wiadomość od kogoś, kto czytał Puzzling People, i człowiek ten zadał mi pytanie: „Dlaczego wszystkie bajki są o psychopatach i psychopatycznym zachowaniu?”

Mitologia i folklor są naprawdę wczesną formą psychologii. W erze przed-naukowej był to jedyny sposób, w jaki przeciętni ludzie mogli zakorzenić u innych swoją frustrację i ostrzeżenia dotyczące pasożytów świadomości i innych patologicznych drapieżników obecnych w świecie materialnym, bez konieczności polegania wyłącznie na nadprzyrodzonych czy religijnych pojęciach, takich jak demony, sukkuby i tak dalej. Prawdopodobnie miało to na celu uniknięcie oskarżeń o czary i bluźnierstwa. Tak więc, zamiast operować czysto religijnymi motywami, począwszy mniej więcej od średniowiecza wprowadzono psychopatę do świata bajek dla dzieci.

Prawie wszystkie europejskie baśnie od tamtego czasu są o psychopatach i psychopatycznych zachowaniach. O tym, jak rozpoznać ich cechy i jak sobie z nimi radzić. I jest tak nie przez przypadek, zbiorowa pamięć ludowa generowana była bowiem pod płaszczykiem opowieści dla dzieci o złych macochach, o wilkach przebranych za uprzejmych i znajomych ludzi, okazujących się być zabójcami. Repozytorium świadomości patologii było zasadniczo jedyną opcją, dostępną – wówczas głównie niepiśmiennej – społeczności. Bardzo skuteczna metoda ostrzeżenia innych w taki sposób, żeby ostrzeżenie zostało przekazane dalej, bez ryzyka cenzury i wykpienia – poprzez zastosowanie lingwistycznej sztuki ludowej do wykształcenia zmian w zbiorowej świadomości. W końcu taki właśnie był cel owych bajek – wysłanie w przyszłość swego rodzaju ostrzeżenia. Pełniąc jednocześnie funkcję alegorycznej sesji terapii zbiorowej, leczącej dawną traumę w obrębie wspólnoty, spowodowaną przez psychopatów.

(more…)

26 września 2011

Kolumna Sandry L. Brown – Nowe początki

W ubiegłym miesiącu zaprezentowaliśmy bardzo ważną książkę Sandry L. Brown, Women Who Love Psychopaths. Zanim przejdziemy do zapowiedzianych artykułów z kolumny Sandry L. Brown, przedstawmy bliżej autorkę i jej wizję.

Sandra L, Brown, psycholog, dyrektor generalny The Institute for Relational Harm Reduction & Public Pathology Education, posiada tytuł magistra w poradnictwie z uprzednią specjalizacją w zaburzeniach osobowości/patologii. Jest specjalistką w opracowywaniu programów, wykładowcą, pedagogiem społecznym oraz nagradzaną autorką. Jej książki to: Counseling Victims of Violence: A Handbook for Helping Professionals (1991, 2006) [Doradzając ofiarom przemocy. Podręcznik dla profesjonalistów], How to Spot a Dangerous Man Before You Get Involved Book and Workbook (2005) [Jak rozpoznać niebezpiecznego mężczyznę zanim się zaangażujesz – książka i podręcznik] i Women Who Love Psychopaths (2008) [Kobiety, które kochają psychopatów].

Znana ze swojej pionierskiej pracy nad problemami kobiet, związanymi z krzywdami wyrządzonymi im w związkach z partnerami z zaburzeniami socjopatycznymi i psychopatycznymi (Wiązka B /Oś II*).

Jej książki, płyty CD i DVD oraz inne materiały treningowe były używane w programach podczas narkotykowych kuracji odwykowych, w kobiecych organizacjach i schroniskach, więzieniach dla kobiet oraz w programach więziennych, szkołach i programach akademickich, projektach w ubogich, przeludnionych dzielnicach miast i w różnych psychologicznych i socjologicznych programach oraz dystrybuowane prawie w każdym kraju na świecie

Badania z jej udziałem nad Kobietami, które kochają psychopatów, zostały zaprezentowane organizacji profesjonalistów Society for the Scientific Study of Psychopathy, jak również w cyklu wykładów Ruth Ginsberg pod wspólną nazwą Women and The Law on Domestic Violence. Jej szczególne skupienie uwagi na patologicznych związkach miłosnych znalazło zastosowanie w programie Domestic Violence Provider oraz w treningach Batterer Intervention Training.

Sandra pisuje dla Psychology Today, a wywiady z nią przeprowadzały takie magazyny, jak np. Seventeen. Udzielała również konsultacji producentom filmowym w kwestiach dynamiki patologicznych związków miłosnych.

Pod jej kierownictwem Instytut stworzył internetowy magazyn psychopatologiczny, przeprowadzający wywiady z najbardziej znanymi badaczami zaburzeń osobowości i neurobiologami. Wykorzystując kolejny program Instytutu, Model Troskliwego Podejścia, wraz z grupą licencjonowanych specjalistów od zdrowia psychicznego stworzyła Zaawansowany Społeczny Program Edukacyjny dla profesjonalistów od patologicznych związków miłosnych.

Obecnie pisze dla kilku dużych stron internetowych dedykowanych kobietom, a także dla Psychology Today, Times Up! oraz dla magazynu Instytutu, www.saferelationshipsmagazine.com.

W swojej rubryce porusza problem patologicznych związków miłosnych, opisując różne działające w nich mechanizmy.

(more…)

Następna strona »

Blog na WordPress.com.