D. Rodriguez
Sott.net
1 kwietnia 2020 r.
Na Twitterze popularność zdobył hashtag #FilmYourHospital [SfilmujSwójSzpital]. W czasie gdy jedna trzecia światowej populacji żyje w „izolacji”, niektórzy zaczęli radzić sobie z klaustrofobicznym niepokojem odwiedzając lokalne szpitale, żeby nagrać wyrywki chaosu, którego się tam spodziewali: pokazać, jak rozszalała się zabójcza pandemia i tym podobne obrazki. Zaskakujące jest jednak to, że ludzie znajdują w większości nietypowo ciche, nieprzeładowane szpitale. Niektóre sprawiają wręcz wrażenie – wybaczcie grę słów – śmiertelnie cichych.
Może być tak, że ludzie widzą obecnie puste, ciche szpitale, bo przypadki Covid-19 (podejrzewane lub potwierdzone) są kierowane – póki co – tylko do wytypowanych placówek. Miałoby to sens z epidemiologicznego punktu widzenia – dobrze by było „umieścić” przypadki w jak najmniejszej liczbie „punktów zapalnych”, bo przecież same szpitale dość szybko stają się istotnym źródłem infekcji. Czy ktoś widział raporty lub dyrektywy wydane w sprawie takich posunięć administracyjnych? Ja jeszcze nie. Z większość doniesień o gotowości szpitali można wywnioskować, że wszystkie placówki medyczne, przynajmniej w miastach, spodziewają się „lada dzień przepełnienia”.
Jednym z pierwszych klipów #FilmYourHospital był filmik niemieckiego reportera Billy’ego Sixa pod tytułem „Mediziner gegen Medien Es gibt keine gefährliche Corona Pandemie” [Lekarze kontra media. Nie ma żadnej groźnej pandemii koronawirusa]. Na początku wizyty w jednym z najbardziej obłożonych szpitali w Berlinie Six mówi, że skierowała go tam administracja innego szpitala, twierdząc, że to „tam wysyłają przypadki Covid-19”. Jednak zamiast natknąć się na personel medyczny pilnie uwijający się przy chorych na Covid-19, jak można by się było spodziewać, zastał w szpitalu wyjątkowo spokojną atmosferę.