PRACowniA

16 listopada 2013

Z korespondencji od Czytelników

Filed under: Różne — iza @ 21:03
Tags: ,

Jak pewnie każda witryna internetowa z adresem mailowym, dostajemy trochę korespondencji od Czytelników. Ostatnio przyszedł e-mail z zastrzeżeniami do naszego bloga. Zastrzeżenia są dwa. Pierwsze, że wiele z tego, co publikujemy, jest bardzo cennego (sic). Drugie, że wiele z tego, co publikujemy, wprowadza czytelników w błąd.

Odpisaliśmy, prosząc o konkrety, których w e-mailu zabrakło. Nie wiemy, co ów korespondent uważa za cenny materiał, a co uważa za dezinformację i na jakiej podstawie. My lubimy fakty i konkrety oraz rzetelne podstawy do głoszonych przekonań i stawianych zarzutów.

Jeśli dostaniemy wyczerpującą odpowiedź i okaże się, że faktycznie wprowadziliśmy gdzieś czytelników w błąd, przeprosimy i sprostujemy.

W związku z powyższym, tym spośród naszych Czytelników, którym zależy na możliwie obiektywnym oglądzie otaczającej nas rzeczywistości, sugerujemy zaglądanie tu po uaktualnienia.

Dziękujemy za odwiedzanie naszego bloga, za komentarze i za nadsyłaną korespondencję.

Pozdrawiamy wszystkich, zarówno stałych, jak i okazjonalnych Czytelników,
Redakcja Pracowni

UAKTUALNIENIE – 27.11.2013

Wczoraj przyszedł obiecany list od Czytelnika-Krytyka. Zamieszczam część dotyczącą Pracowni, bez komentarzy pobocznych i dygresji.

Trafnie poruszacie sprawę:

– karteli farmaceutycznych…

– …i próby wywołania pandemii grypy, bezpośrednio z nią związanej

– mitu globalnego ocieplenia

– rzekomej wojny z terroryzmem

– zapędów imperialistycznych USA (tarcie na linii Irak – Izrael – USA)

– holokaustu

– Palestyna i holokaust XXI w.

– Doktryny Szoku i pomysłów Friedmana (wolny rynek bez barier prawnych, który zawsze prędzej czy później zmierza w stronę totalitaryzmu korporacyjnego)

– zabójstwa J.F.Kennediego (wycofane z obiegu 2 i 5 dolarówki dołączyłem w załączniku), bankierom nie podobało się, że wprowadzono pieniądz drukowany wreszcie nie z „powietrza”

itd.

Jak na razie nie najgorzej. Zobaczmy, czym „wprowadzamy czytelników w błąd”.

Błędnie rozpatrzone zagadnienia dotyczą:

– Wzrost wiedzy – ze spisu lektur – jest książką propagującą New Age i założenia Blavatskiej z Towarzystwa Teozoficznego, mieszającego diamentową drogę (buddyzm), okultyzm, kabałę, kosmologię i chrześcijaństwo tworząc własny synkretyzm religijny. Sporządzony wybuchowy kocioł jest mieszanką o tyle szkodliwą, o ile lekceważy świat duchowy i stara mu się narzucić własne reguły, którym on nie podlega i podlegać nie będzie, pomimo tych syzyfowych wysiłków. Praktykowano: seanse spirytystyczne, trans, czy magię.

Jako że ni diabła nie mogłam sobie przypomnieć ani znależć śladu promowania takiej książki, poprosiłam o naprowadzenie mnie. W odpowiedzi dostałam notkę:

Książka, od której zacząłem wywód widnieje po prawej stronie i jest tutaj:

http://pl.eiriu-eolas.org/

Jeśli coś reklamujecie to raczej się z tym zgadzacie, to was reprezentuje w jakiś sposób.

Bez komentarza.

Jedziemy dalej.

– Czy jesteście tego świadomi, czy też nie propagujecie i kontynuujecie „zgubne poczynania Hitlera i jego ferajny”.

Po czym następuje dość długi tekst o Thule, o tym, że „Ideowych źródeł nazizmu należy dopatrywać się w neopogaństwie i okultyzmie”, z dołączonymi tekstami dwóch polskich księży wypowiadających się na temat Masonerii i okultyzmu, o rzekomych powiązaniach Gurdżijewa z Hitlerem i innych jego grzechach „według pewnych autorów” (bo według innych to nieprawda, ale tego nasz Krytyk nie uwzględnia).

Tekst pomijam, bo jest już szczegółowo opracowany i ogólnie dostępny na polskich stronach. Kto jest zainteresowany, ten go łatwo znajdzie. Na PRACowni staramy się przede wszystkim wypełniać lukę i zamieszczać tłumaczenia artykułów, które wnoszą coś nowego i naszym zdaniem interesującego jako możliwie obiektywne spojrzenie na sprawy ukazywane w fałszywym świetle, a co bez naszego przekładu byłoby niedostępne dla tych, którzy z angielskim jeszcze się nie zaprzyjaźnili. Kto chce, czyta, kto nie chce, nie czyta. Proste.

Wreszcie:

– Podobnie jest z Barbarą Marciniak, magiczną geometrią, wymiarami, światami równoległymi, Atlantydą, technologią i zjawiskiem ufo.

Nie bardzo rozumiem, co „jest podobnie z ….”, ale nie przypominam sobie publikowania postów na temat magicznej geometrii. Światy równoległe to całkiem przyzwoita hipoteza naukowa, wieloma wymiarami bardzo poważnie zajmują się matematycy i fizycy, UFO jest tematem zainteresowania niektórych, co odważniejszych naukowców, o Atlantydzie pisał Platon…

…a i zapomnieliście o Żydach w armii H; jak chociażby w Hitlerjugend, pomijając oficerów.

No zapomnieliśmy. Tyle że w armii Hitlera Żydów nie było, bo państwo Izrael jeszcze nie istniało. Jeśli już, to byli żydzi. Niby niewielka różnica, ale bardzo znacząca.

Poinformowany o zamiarze ograniczenia zakresu cytatów do tych odnoszących się bezpośrednio do Pracowni, czyli nieudzielania miejsca na Pracowni na materiał promowany przez niego, który jest dostępny gdzie indziej, nasz Krytyk napisał:

Przyznam, że nie zaskoczyliście mnie waszą reakcją – wiele się po was nie spodziewałem.

Wyrwanie z kontekstu, tak to dobry sposób na wprowadzenie w błąd, siebie i innych.

Kiedyś też tkwiłem w ezoteryźmie, myśląc że to właściwa droga.

Portal: xxx [nie jestem pewna, czy autor chce ujawnienia. Jeśli chce, zapraszam do zamieszczenia adresu url w komentarzu]

Kojarzycie może takowy?!
[…]
Tak jak mówiłem opublikujecie co sobie chcecie, choć ja nie wyrażam zgody na publikację niepełną.

W załączniku dostaliśmy m.in. Protokoły Mędrców Syjonu. Zapewne nie dostalibyśmy tego tekstu, gdyby Krytyk rzeczywiście zapoznał się z zawartością krytykowanego bloga, bo do Protokołów odwoływaliśmy się wielokrotnie.

Podsumowując: Wprowadzamy czytelników w błąd promując książkę, której na Pracowni nie ma, a to co jest, książką nie jest, ale Krytyk nie uznał za stosowne tego sprawdzić. I wprowadzamy czytelników w błąd nie pisząc o tym, o czym piszą inni. Masz babo placek. I jak tu się poprawić?

1 marca 2013

Radykalne lekarstwo – człowieczeństwo i prawda

Anart Grey
Sott.net
15 listopada 2012

Normalny człowiek, tak naprawdę chłopiec, na „wojnie” – przerażony i ewidentnie nią złamany. Spójrzcie na jego dłonie, zaciska je jak ogarnięte paniką dziecko, pęcherz moczowy nie wytrzymuje napięcia terroru wojny. Zrozumcie, wojna nie jest czymś naturalnym i nie ma nic „normalnego” w tym, że ludzie wyżynają się nawzajem na rozkaz swoich psychopatycznych przywódców – a jednak kilka pokoleń później psychopatyczni przywódcy wciąż wysyłają młodych chłopców na „obce” ziemie, żeby zabijali i ginęli, a wszystko to w imię kłamstw i dla własnej korzyści.

Dla żołnierzy nic się nie zmieniło od czasów II wojny światowej, tyle tylko, że dzisiaj próbujemy uśmierzyć terror lekami albo uwolnić się od niego przy pomocy gier wideo, propagandy i jeszcze większej ilości kłamstw.

Jesteśmy narodem, który używa wojny prewencyjnej do osiągania własnych finansowych i politycznych celów. To jest fakt. Jesteśmy narodem, którym rządzą ludzie tak zupełnie pozbawieni sumienia i zwykłej ludzkiej empatii, że najbardziej krzywdzimy tych, którzy zdecydowali się żyć i umierać w służbie naszemu współczesnemu społeczeństwu – a dokładniej, w służbie temu, czym w ich przekonaniu jest nasze współczesne społeczeństwo. Przeczytałam niedawno artykuł na temat faszerowania żołnierzy lekami i uświadomiłam sobie, że opisywani w nim ludzie stanowią zaledwie kroplę w całym morzu cierpienia, które my, jako społeczeństwo, stworzyliśmy poprzez wojnę i jej następstwa, poprzez nieludzkie zamysły i nieludzkie działania. To morze cierpienia jest niemal zupełnie ignorowane przez przedstawicieli władzy, odpowiedzialnych za ten stan rzeczy, przez ludzi stojących na czele tych wszystkich organizacji rządowych, które zajmują się planowaniem wojen. Patologiczne jednostki na pozycji władzy wysyłają młodych ludzi na wojnę. Patologiczne jednostki na pozycji władzy opuszczają tychże ludzi i skazują ich po powrocie do kraju na życie na ulicy lub leczenie środkami psychotropowymi, albo na jedno i drugie.

(more…)

16 listopada 2012

Konieczność pozbycia się iluzji

Timothy C. Trepanier
Sott.net
24 kwietnia 2012

© unknown

Nic bardziej nie smuci od śmierci iluzji. ~ Arthur Koestler

Naszym największym złudzeniem jest wiara w to, że jesteśmy tacy, za jakich się uważamy. ~H.F. Amiel

Gdybyśmy tylko poznali, czym jest Iluzja, odkrylibyśmy jej przeciwieństwo: Prawdę, a ta nas wyzwoli. ~ Borys Murawiew

Wszyscy doświadczyliśmy rozczarowań. Można śmiało powiedzieć, że każdy człowiek przeżył kiedyś moment, kiedy coś, w co wierzył, okazało się kłamstwem. Początkowy szok związany z odkryciem, że dany światopogląd ma się nijak do rzeczywistości, może przybrać formę od lekkiego rozgoryczenia po uczucie przytłaczającej psychicznej traumy.

Nieważne, jakich rozmiarów było kłamstwo, świadomość życia w nim jest bolesnym przeżyciem, nie tylko od strony psychologicznej, ale i fizycznej. Może przypominać cios pięścią w brzuch, który zabiera dech. A że nasze wyobrażenia o świecie są powiązane z innymi przekonaniami zagnieżdżonymi w mózgu, zniszczenie jednego takiego wyobrażenia często wywołuje lawinę rozpadu wielu innych.

Gdy ktoś staje przed faktami przeczącymi obecnemu systemowi przekonań, ma do wyboru dwa wyjścia. Pierwsze: przejść do stanu negacji i zaprzeczać faktom w celu utrzymania swoich wyobrażeń, a tym samym kontynuowania dotychczasowego życia. Drugie: zaakceptować nowe dane i spróbować zrekonstruować swój wewnętrzny paradygmat czy też mapę rzeczywistości, obejmującą nowy zasób wiedzy, co może oznaczać podanie w wątpliwość wszystkich innych przekonań związanych ze starym modelem.

Drugie wyjście jest trudne o tyle, że wymaga wielkiego wysiłku, aby porzucić dawne uprzedzenia i zaakceptować nową, faktyczną wiedzę. Pierwsze natomiast jest łatwe, ponieważ nie wymaga żadnego wysiłku, bólu, smutku czy przemeblowań w życiu i wartościach. Jest również wygodniejsze, a jako że ludzie zwykle wolą bezpieczeństwo od bólu, pierwsze wyjście jest często wyborem automatycznym.

W momencie, kiedy człowiek staje się świadomy faktów przeczących poglądowi, który uważał za prawdziwy, doświadcza stanu, który psychologowie określają mianem dysonansu poznawczego – to poczucie napięcia i dyskomfortu jest tak na przekór dotychczasowym poglądom, że umysł natychmiast je odrzuca, nawet jeśli fakty są niezaprzeczalne.

To właśnie w momencie doświadczania dysonansu poznawczego (które można porównać do bodźców uruchamiających odruch kolanowy) ma miejsce kluczowa bitwa między prawdą a kłamstwem. Jeśli jest się w stanie skupić świadomość i siłę woli na tyle, by się nie poddać i nie wybrać wygodnej drogi ślepego odrzucenia faktów, oraz świadomie przeżywać negatywne uczucia związane z dysonansem poznawczym, wynik może przynieść wyzwalającą transformację. Ale to trzeba przeżyć, żeby uwierzyć!

Ciekawą rzeczą związaną z naszą tendencją do kurczowego trzymania się starych poglądów, nawet w obliczu twardych faktów świadczących na ich niekorzyść, jest neurochemiczny czynnik nagrody. Badania naukowe wykazały, że doświadczenie dysonansu poznawczego (napięcie i stres wiążące się z poznaniem faktów podważających dotychczasowy sposób postrzeganie świata) wraz z decyzją (moment odruchu kolanowego), by zignorować fakty i zamieść przeciwstawne dowody pod dywan, prowokuje mózg do uwolnienia pewnych substancji chemicznych, przywracając nam błogi stan bezpieczeństwa.

Skoro więc trwanie w iluzji stwarza nam poczucie bezpieczeństwa, szczęścia i wygody, a każdy dowód ją podważający przynosi nam ból, zagubienie i smutek, co może zmotywować nas do świadomego wyboru przejścia przez proces pozbywania się iluzji?

(more…)

16 Maj 2012

Chris Hedges: Siła Prawdy

truthdig.com
22 kwietnia 2012

Siła prawdy i siła miłości – nie tej sentymentalnej, lecz tej o której mówił Martin Luther King – to siła, którą posiada ruch Occupy Wall Street. Przemówienie Chrisa Hedgesa kończące niedawne Left Forum w Nowym Jorku.

Zostało nam naprawdę niewiele czasu. Mówiąc językiem teologii – nie ucieknę od własnej przeszłości w seminarium duchownym – stajemy do bitwy o życie przeciwko siłom śmierci. Aleksander Hercen ponad sto lat temu mówił anarchistom, że ich zadaniem nie jest reformowanie, lecz obalenie systemu. „Uważamy się za lekarzy, ale tak naprawdę jesteśmy chorobą”. I o to właśnie chodzi – jeśli mamy przetrwać jako gatunek. Pisałem relacje o ruchach społecznych na całym świecie, w Europie Wschodniej: w NRD, Czechosłowacji i Rumunii, o demonstracjach ulicznych, które obaliły reżim Slobodana Milosevica, o pierwszej palestyńskiej intifadzie w roku 1987 i o drugim ich powstaniu, pięć lat później. Nauczyłem się, że ruchy te mają własne życie, swoistą siłę odśrodkową, której nawet jego rzekomi liderzy nie rozumieją i nie są w stanie przejąć.

Aparaty bezpieczeństwa i nadzoru w państwach, gdzie działały te ruchy, często stosowały drakońskie środki, jak np. enerdowska Stasi – choć, nawiasem mówiąc, uważam, że to aparat właśnie naszego państwa jest zapewne najbardziej wścibski i represyjny w historii. Niemniej, ich podstawowym i zasadniczym celem było zawsze odcięcie ruchu głoszącego prawdę – takiego jak Occupy Wall Street – od mainstreamu.

Jak zapewne wielu z Was wie, byłem głęboko krytyczny wobec tzw. czarnego bloku. Tu ważne zastrzeżenie – moja krytyka nie była wymierzona w anarchizm jako taki; choć nie lubię etykietek, to gdybym koniecznie miał sobie jakąś przykleić, nazwałbym się właśnie anarchistą. Wierzę w nieuniknioną alienację władzy i ciągłym konflikt z ośrodkami władzy, niezależnie od tego, kto ją sprawuje. Akceptuję wizję świata, jaką w swej książce Zdrada klerków zawarł Julien Benda. Stwierdził on tam, że albo służymy przywilejom i władzy, albo sprawiedliwości i prawdzie. Im bardziej skłaniamy się na rzecz koncesji wobec tych sprawujących władzę i cieszących się przywilejami, tym bardziej zmniejszamy szanse prawdy i sprawiedliwości. W swojej własnej książce Death of a Liberal Class zdaję raport z postępującej destrukcji ruchów populistycznych i radykalnych, których siła przyniosła niegdyś demokratyczne swobody temu społeczeństwu – wszystkie realne ulepszenia amerykańskiej demokracji nie pochodziły bowiem od szeroko rozumianej elity, one przyszły z dołu. Partia Wolności, walcząca z niewolnictwem, sufrażystki, ruch robotniczy, ruch na rzecz praw obywatelskich – żaden z tych ruchów nigdy nie zajmował formalnie pozycji władzy. Nie zmienia to faktu, że w kwietniu 1968 najbardziej wpływowym człowiekiem w kraju był – aż do zamachu – Martin Luther King. Bo kiedy przyjechał do Memphis, razem z nim przyjechało 50 tysięcy ludzi.

Ruch Occupy Wall Street, obok jawnych środków represji, spotkał się również z represją głębszego rodzaju. Celem tej represji jest, jak już wspomniałem, odcięcie tego ruchu od głównego nurtu, odstraszenie od niego ludzi środka. Tym, co najbardziej przeraziło elity, był widok rodzin z przedmieść Nowego Jorku, matek i ojców którzy pokazywali się w Zucchotti Park z wózkami dziecięcymi. Oni wiedzą, że kiedy ten ruch zacznie przyciągać takie tłumy, jakie widziałem niegdyś w Lipsku, na berlińskim Alexanderplatz, na praskim placu Wacława – najważniejsi poplecznicy władzy, włącznie z szeregowymi żołnierzami elity, tj. policją, mogą się podzielić. A wewnętrzny podział oznacza paraliż.

(more…)

1 marca 2012

Rok 2012 i „koniec świata”. SOTT.NET potrzebuje waszej pomocy

Sott.net
13 lutego 2012

No to mamy rok 2012 – rok, w którym wszystko ma się skończyć… lub przynajmniej wielu ludzi miało wierzyć. Już sama myśl, że data 21 grudnia 2012 została wybrana przez los czy boga, czy też kogokolwiek innego, jako „koniec świata”, nie tylko wydaje się niewiarygodna we wszechświecie, w którym istniałaby choćby odrobina wolnej woli, ale również pachnie celową aranżacją. Fakt, że tak wielu ludzi jest świadomych tego „proroctwa”, wydaje się być częścią tej samej aranżacji.

W końcu, jeśli wszyscy mają umrzeć 21 grudnia, to nie pozostawia to za wiele miejsca dla samostanowienia i, w zależności od łatwowierności danej osoby, służy do szerzenia strachu przed nieuchronną apokalipsą lub wyśmiewania idei na temat tego, iż rozpoczęły się już poważne zmiany środowiska ziemskiego. Z ezoterycznego punktu widzenia, niemal wszystkie tradycje wspominają coś o tym, że “nie będzie się znało dnia ani godziny”. Odzwierciedla to fakt, że chociaż istnieją cykle czasu, historii, czy kataklizmów, Wszechświat jest wciąż systemem otwartym i istoty ludzkie, jako obserwatorzy dynamiki kwantowej w skali mikro i makro, mają pewien wpływ na wynik ostateczny.

Z praktycznego punktu widzenia, istnieje bardzo niewiele znanych czynników, które byłyby w stanie wymazać całość lub nawet większość życia na ziemi w ciągu jednego dnia. Och tak, istnieją czynniki, dokumentowane już na SOTT, które mogą spowodować upadek cywilizacji, ale zapisy geologiczne wykazują, że wydarzenia, które mogą wymazać prawie całe życie naraz, bywają bardzo rzadkie. Rzadkie, ale nie niemożliwe.

Mogliście już zauważyć, że jednym z głównych powodów tych wszystkich nawoływań do wojny i agresywnych postaw w ciągu ostatnich 11 lat jest utrzymywanie mas w napięciu i strachu oraz odwracanie ich uwagi od tego bardzo realnego i o wiele większego zagrożenia dla całego życia na planecie Ziemia. Ten ciągły strach i napięcie są w stanie zniszczyć umysł oraz ciało i wydaje się, że jest dokładnie taki jest tego zamierzony cel. Jak to już dowiódł Iwan Pawłow, transmarginalnie wyhamowane psy są o wiele łatwiejsze do programowania i kontrolowania.

Tak więc nie musimy podkreślać, że jest sprawą zasadniczą, abyśmy wszyscy wytężali uwagę i uczyli się odróżniać, co tu jest realne, a co nie jest, ale ponad wszystko, co należy czynić! Oto, gdzie SOTT.net może być nieocenionym źródłem dla tych wszystkich, którzy wyczuwają, że coś faktycznie „dużego” dla naszej planety i życia na niej kryje się na horyzoncie. SOTT.net jest, i zawsze był, oddany dociekaniom – na ile to możliwe, wybiegając myślą do przodu – na temat dokładnej natury naszej rzeczywistości oraz czekającej nas przyszłości i udostępnianiu rezultatów tych badań wszystkim i za darmo.

Naszym celem jest trzymanie palca na pulsie naszej rzeczywistości tak, abyśmy sami – oraz wszyscy nasi czytelnicy – mogli zdobyć wgląd w to, co nadchodzi, i być na to przygotowanym. W końcu wiedza chroni, a być na czas ostrzeżonym to być przygotowanym.

(more…)

17 lutego 2012

Wieki Ciemne i inkwizycje, starożytne i współczesne, część 1

 …albo dlaczego tyle rzeczy na naszej planecie jest spartaczonych, a ludzkość jest na skraju wymarcia

Laura Knight-Jadczyk
SOTT
Dark Ages and Inquisitions, Ancient and Modern – Or Why Things are Such a Mess On Our Planet and Humanity is on the Verge of Extinction
15 stycznia 2012

© Sott

Będzie to dłuższy artykuł, więc przygotujcie sobie filiżankę kawy lub herbaty i usiądźcie wygodnie. Tych, którzy wolą informacje w mniejszych dawkach, ostrzegam, że to nie dla was.

Dużo ostatnio czytałam. Naprawdę dużo. Ale to nic nowego. W każdym razie, tematyka była dość różnorodna; mam tendencję do podążania za intuicją. Często czytam jedną książkę, w której wspomina się o innej, i tak to się zaczyna, ale ostatnio wybory były bardziej eklektyczne i pozornie bez związku. Pozwólcie, że posłużę się przykładem sprzed dwóch tygodni: wzięłam książkę Dawida McRaney’a You Are Not So Smart, ponieważ przeczytałam fragment na czytniku Kindle mojego męża. Ja sama nie używam czytników, ponieważ podkreślam i robię notatki, tak więc kupiłam sobie tę książkę. Ta zaprowadziła mnie do książki Timothy’ego D. Wilsona Redirect: The Surprising New Science of Psychological Change (Zmiana kierunku. Zdumiewająca nowa wiedza o zmianach psychicznych), która następnie nakierowała mnie na inną jego książkę, Strangers To Ourselves (Obcy dla samych siebie). To z kolei skierowało mnie do Making Sense of People: Decoding the Mysteries of Personality (Znajdowanie sensu w ludziach. Odkodowywanie tajemnic osobowości) autorstwa Samuela Barondesa. Wówczas nadeszły książki, które zamówiłam sporo wcześniej: Amarna Sunset (Zachód słońca w Amarnie) Aidana Dodsona, Akhenaten: Egypt’s False Prophet (Echnaton. Fałszywy prorok Egiptu) Nicholasa Reevesa, Akhenaten & Tutankhamun: Revolution & Restoration (Echnaton i Tutenchamon. Rewolucja i restauracja) Silvermana, Wegnera i Wegnera, Akhenaten: History, Fantasy and Ancient Egypt (Echnaton: Historia, fantazja i starożytny Egipt) Dominica Montserrata. Następnie dotarły The Fall of Rome And the End of Civilization (Upadek Rzymu i koniec cywilizacji) Bryana Ward-Perkinsa, Dark Ages: The Case For a Science of Human Behavior (Wieki Ciemne. Temat dla nauki o ludzkim zachowaniu) Lee McIntyre’a, po której przyszła kolej na The Taboo of Subjectivity: Toward a New Science of Consciousness (Tabu subiektywności. Ku nowej wiedzy o świadomości) Alana Wallace’a. Od czasu do czasu podczytywałam fragmenty z Bertranda Russella. (Przeczytałam również trzy kryminały Gladys Mitchell, ale tylko dla rozrywki). A teraz czytam War Before Civilization: The Myth of the Peaceful Savage (Wojna przed nastaniem cywilizacji. Mit o pokojowym dzikusie) Lawrence’a H. Keeleya na przemian z Does the New Testament Imitate Homer? (Czy Nowy Testament imituje Homera?) autorstwa Dennisa R. McDonalda.

Jak powiedziałam, wszystko to może wydawać się niepowiązane wzajemnie, ale dziwną rzeczą jest to, że wszystkie powyższe książki krążą wokół pewnego konkretnego tematu, a mianowicie, że nauka i środowisko akademickie naprawdę zgubiły wątek, a to, co ogłasza się jako odpowiedź na wszystkie problemy ludzkości, stało się prawdopodobnym narzędziem naszej zagłady. Nie jest to błahostka i mogę was zapewnić, że zasługuje na sporo uwagi. W książce Dark Ages: The Case For a Science of Human Behavior  czytamy:

Jakie to byłoby uczucie, żyć w Wiekach Ciemnych? Czy człowiek zdawałby sobie z tego sprawę? Czy raczej dostrzegałby tylko osiągnięcia tych czasów – może nawet czując się szczęściarzem, że żyje w tak „nowoczesnych czasach”, nie dostrzegając tego wszystkiego, co nie zostało osiągnięte. Oczywiście, nikt z ludzi żyjących w Wiekach Ciemnych nie nazwałby tak tego okresu. Taką etykietkę nadają ery późniejsze, kiedy ludzka cywilizacja jest już bardziej zaawansowana. Z perspektywy czasu łatwiej jest zobaczyć, co zostało wówczas pominięte. Ale czy nie ma jednak jakiegoś sposobu, żeby móc dokonać oceny własnej epoki?

Rozejrzyjcie się. Żyjemy w czasach ogromnych osiągnięć technologicznych, kiedy to jesteśmy w stanie naginać naturę wedle naszej woli, a jednak cierpimy z powodu tych samych problemów społecznych, jakie nękały ludzkość od tysiącleci. Pomimo ogromnego postępu, jakiego dokonaliśmy w pojmowaniu natury, kto może uczciwie powiedzieć, że większość problemów, będących dziś przyczyną ludzkich nieszczęść, nie jest naszym własnym dziełem? A jeśli tak, to jak próbowaliśmy im zaradzić?

Rozdźwięk pomiędzy naszymi sukcesami w rozumieniu natury a naszą niezdolnością do zrozumienia samych siebie jest ogromny. Mamy satelity i urządzenia faksujące, przesyłające historie o barbarzyńskim okrucieństwie, które mogłyby być opowiedziane przez naszych przodków. Mamy coraz to bardziej wyrafinowane uzbrojenie wojenne, a nie posiadamy żadnego prawdziwego zrozumienia tego, co w pierwszej kolejności jest przyczyną wojen. […] Jesteśmy nieświadomi związków przyczynowo-skutkowych, kryjących się za naszym zachowaniem, w podobnym stopniu jak ci, którzy żyli w VIII czy X wieku… [nie znamy przyczyn] chorób, głodu, zaćmień Słońca i naturalnych katastrof. Żyjemy dziś w czasach, które kiedyś, w przyszłości, doczekają się nazwy Średniowiecza ludzkiej myśli w zakresie problemów społecznych. (McIntyre, MIT, 2006)

Oczywiście, bardzo chciałam powiedzieć profesorowi McIntyre, że powinien przeczytać Ponerologię polityczną, żeby znaleźć kilka wskazówek co do przyczyny problemów w naszym świecie, ale byłam zajęta grzebaniem w kognitywistyce. To, czego się człowiek dowiaduje z najbardziej współczesnych i rygorystycznych badań nauk kognitywnych (zob. Wilson i Barondes, powyżej) to fakt, że G. I. Gurdżijew miał rację w swojej ocenie ludzkiej psychiki – człowiek faktycznie jest „maszyną”, napędzaną przez reaktywną nieświadomość i blokowaną przez fałszywą maskę zewnętrznej osobowości, połatanej na użytek mechanizmu radzenia sobie, próbującego zniwelować napięcia pomiędzy nieświadomością a światem zewnętrznym. Dowiadujemy się również, że Freud miał bardzo zły wpływ na psychologię jako naukę, nie wspominając o innych naukowcach przed nim, którzy zbudowali bardzo kiepskie fundamenty. Poniższy cytat jest dość długi, ale wart przeczytania, jako że z krystaliczną jasnością precyzuje tę kwestię:

(more…)

9 września 2011

Łączenie punktów – Zmiany w Kosmosie, niestabilność planet i zwariowana pogoda (1)

Sott Editors
Sott.net
23 lipca 2011 14:10 CDT

© NASA / SDO - Obraz koronalnego wyrzutu masy z 7 czerwca 2011, otrzymany z Obserwatorium Dynamiki Słońca.

Przy zachodzących obecnie zmianach na Ziemi oraz naglącym czasie, redaktorzy Sott.net pilnie i na bieżąco sprawdzają napływające wiadomości i próbują zrozumieć, co się dzieje. Jak świat długi i szeroki, ostatnie zjawiska pogodowe były bezprecedensowe, a wiosna i początek lata co najmniej dziwaczne.

Wszelkie możliwe zjawiska pogodowe i geologiczne gdzieś na świecie się zdarzyły – wulkany, trzęsienia ziemi, ulewy, powodzie, dziury w ziemi, tornada, susze, pożary… nawet śnieg latem! Przyjrzyjmy się więc im, zaczynając od góry, czyli od czynnika kosmicznego.

Kosmiczne zmiany w drodze

© Mike Borman – Zdjęcie zrobione 4 czerwca 2011, Evansville, Indiana, USA

Zmiany na Ziemi obejmują tak szeroką różnorodność zjawisk – od skrajnych anomalii pogodowych po wulkany i trzęsienia ziemi – że być może warto im się przyjrzeć i sprawdzić, czy przypadkiem nie mają z tym czegoś wspólnego jakieś zmiany w kosmicznym klimacie. Tak, zdajemy sobie sprawę, że to podejście jest sprzeczne z usankcjonowaną wersją, zgodnie z którą zmiany te są spowodowane przez spalających węgiel ludzi, żyjących w odizolowanej bańce, która może robić się tylko coraz cieplejsza. Ale fragmenty układanki, jakie mamy wyłożone na stole, wskazują na zgoła inny obraz.

(more…)

Następna strona »

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.

%d blogerów lubi to: