PRACowniA

2 kwietnia 2020

Czeka nas fiasko? W sprawie koronawirusa podejmujemy decyzje bez wiarygodnych danych

Filed under: Polityka,Wydarzenia bieżące,Zdrowie — iza @ 08:13
Tags:

John P.A. Ioannidis
STAT News
17 marca 2020
Tłumaczenie: Piotr Bystranowski, komentarze dodane

© Paul Sancya/AP

Covid-19, choroba wywoływana przez rozprzestrzeniającego się obecnie wirusa, przyjęła obecnie formę pandemii, jaka zdarza się raz na sto lat. Niestety, zaistniała sytuacja może się okazać porażką w posługiwaniu się danymi – porażką, jaka zdarza się raz na sto lat.

Od polityków podejmujących kluczowe decyzje i naukowców modelujących przebieg pandemii po zwykłych ludzi poddawanych kwarantannie czy praktykujących social distancing – wszystkim nam potrzeba w tym momencie informacji dobrej jakości. Tymczasem brakuje wiarygodnych danych co do tego, ilu ludzi zaraziło się wirusem SARS-CoV-2 albo kto pozostaje nim zakażony. Informacje dobrej jakości są niezbędne, by kierować podejmowaniem decyzji i działań o niewyobrażalnym znaczeniu i by oceniać ich skutki.

Wiele krajów podjęło już drakońskie środki zaradcze. Jeśli zaraza ustąpi – sama z siebie albo pod wpływem podjętych działań – skrajne rozwiązania krótkoterminowe, takie jak social distancing czy zakaz wychodzenia z domu, mogą okazać się możliwe do zniesienia. Ale jak długo środki tego typu powinny być utrzymane, jeśli niesłabnąca pandemia będzie dalej podróżować przez świat? W jaki sposób polityczni decydenci mogą rozpoznać, czy ich działania przynoszą więcej szkody czy pożytku?

Opracowanie i przetestowanie szczepionek i skutecznych lekarstw jest zazwyczaj kwestią wielu miesięcy czy nawet lat. Przy takim horyzoncie czasowym skutki długotrwałych zakazów poruszania się w przestrzeni publicznej są absolutną niewiadomą.

Obecnie dostępne dane co do tego, ilu ludzi jest zarażonych i w jaki sposób epidemia się rozwija, są zupełnie niewiarygodne. Ograniczony zakres przeprowadzania testów oznacza, że część zgonów spowodowanych SARS-CoV-2 i prawdopodobnie znaczna większość zarażeń tym wirusem nie są uwzględniane w analizach. Nie wiemy, czy dostępne nam liczby należałoby pomnożyć przez trzy czy też raczej przez trzysta. Mijają trzy miesiące od wybuchu zarazy, a większości krajów, ze Stanami Zjednoczonymi na czele, brakuje zdolności do przeprowadzenia testów na dużych grupach ludzi. Żaden kraj nie pozyskał danych na temat proporcji osób zakażonych w losowo dobranej, reprezentatywnej dla ogółu społeczeństwa próbie.

Ta porażka w pozyskiwaniu danych skutkuje potężną niepewnością co do śmiertelności powodowanej przez Covid-19. Oficjalne statystyki śmiertelności – jak np. 3,4% podawane przez Światową Organizację Zdrowia – są tyleż przerażające, co bezsensowne. Wśród pacjentów przetestowanych na obecność wirusa SARS-CoV-2 są nadreprezentowane osoby z poważnymi objawami; osoby, dla których tragiczne skutki choroby są bardziej prawdopodobne. Ograniczone możliwości testowe większości systemów ochrony zdrowia oznaczają, że ta nadreprezentacja może wzrastać w przyszłości.

Jedyną sytuacją, w której cała, odizolowana społeczność została poddana testowi, był przypadek pasażerów wycieczkowca Diamond Princess, wśród których śmiertelność wyniosła 1,0%. Pamiętać przy tym należy, że była to populacja w zaawansowanym wieku, w której śmiertelność może być wyższa niż w populacji ogólnej.

Komentarz SOTT: Diamond Princess to również dobry model dla poznania zakaźności wirusem. Spośród wszystkich osób uwięzionych na statku razem z zakażonymi i chorymi aż 83% nie zachorowało.

Zob.: Coronavirus hysteria: The Diamond Princess cruise ship does not fit the media narrative

Projektując statystyki śmiertelności z Diamond Princess na strukturę wiekową populacji Stanów Zjednoczonych, uzyskuje się współczynnik śmiertelności dla zakażonych Covid-19 na poziomie 0,125%. Wziąwszy jednak pod uwagę, że ten szacunek oparty jest na niezwykle skąpych danych – było tylko siedem przypadków zgonów na 700 pasażerów i członków załogi – okazuje się, że prawdziwy współczynnik śmiertelności może być równie dobrze pięć razy mniejszy (0,025%), jak i pięć razy większy (0,625%). Możliwe jest również, że niektórzy zakażeni pasażerowie umrą później albo że częstość występowania chorób przewlekłych – a to czynnik ryzyka przy zakażeniu SARS-CoV-2 – jest inna wśród turystów niż w ogóle populacji. Po uwzględnieniu tych dodatkowych źródeł niepewności, rozsądne szacunki współczynnika śmiertelności w ogóle w populacji Stanów Zjednoczonych mogą sytuować się gdziekolwiek między 0,05% a 1%.

Ta duża niepewność co do współczynnika śmiertelności wpływa na to, za jak poważną należy uznać tę pandemię i jakie działania powinny być podjęte w jej obliczu. Współczynnik śmiertelności w wysokości 0,05% jest niższy niż ten dla grypy sezonowej. Jeśli byłby prawdziwy, wstrzymywanie funkcjonowania całego świata, z potencjalnie straszliwymi konsekwencjami społecznymi i finansowymi takiego działania, byłoby zupełnie nieracjonalne. Taką reakcję można by porównać do reakcji słonia, który, zaatakowany przez kota domowego i sparaliżowany nagłym strachem, przypadkowo spada w przepaść i ginie.

Czy jednak współczynnik śmiertelności Covid-19 faktycznie może być aż tak niski? Niektórzy mówią, że to niemożliwe, wskazując na wysoki odsetek zgonów wśród osób starszych. Ale pamiętać należy, że niektóre znane od dekad, łagodne, powodujące zwykłe przeziębienie koronawirusy mogą doprowadzić do śmiertelności na poziomie nawet 8%, gdy zainfekują starszych ludzi mieszkających w domach opieki. Miliony ludzi zarażają się każdego roku takimi „łagodnymi” koronawirusami, które odpowiadają za 3 do 11% przypadków osób hospitalizowanych każdej zimy w Stanach Zjednoczonych z powodu infekcji dolnych dróg oddechowych.

Owe „łagodne” koronawirusy odpowiadają być może każdego roku za wiele tysięcy zgonów na całym świecie. Ale większość tych przypadków śmiertelnych nigdy nie została zbadana przy pomocy dokładnych testów, więc pozostają one przeoczone pośród corocznych 60 milionów zgonów z rozmaitych przyczyn.

Choć od dawna dysponujemy skutecznymi systemami monitoringu grypy, choroba ta jest potwierdzana laboratoryjnie jedynie w niewielkim ułamku przypadków. W tym sezonie grypowym w Stanach Zjednoczonych, na przykład, do tej pory przetestowano 1 073 976 próbek, z których 222 552 (20,7%) dało wynik dodatni. Zarazem szacowana liczba przypadków chorób okołogrypowych sytuuje się między 36 000 000 a 51 000 000, co prowadzi do szacowanych od 22 000 do 55 000 zgonów z powodu grypy.

Zwróćmy uwagę na niepewność co do liczby zgonów spowodowanych grypą: górny szacunek jest 2,5-krotnością dolnego, co przekłada się na dziesiątki tysięcy zgonów. Każdego roku część z tych zgonów jest skutkiem grypy, a część skutkiem zakażenia innymi wirusami, w rodzaju koronawirusów powodujących przeziębienie.

W serii badań nad próbkami pobranymi z ciał 57 starszych osób, które zmarły podczas sezonu grypowego 2016/17, wirusy grypy odkryto w 18% próbek, a jakikolwiek rodzaj wirusa (grypy lub innego) odpowiedzialnego za infekcje dróg oddechowych – w 47%. W ciele niektórych ludzi zmarłych wskutek wirusowych patogenów układu oddechowego można odnaleźć kilka rodzajów wirusów, a czasem również bakterie. Oznacza to, że pozytywny wynik testu na koronawirusa nie oznacza, że wirus ten był na pewno główną przyczyną zgonu pacjenta.

Załóżmy, że śmiertelność wśród osób zakażonych SARS-CoV-2 wynosi 0,3%, co stanowi umiarkowane oszacowanie na podstawie mojej analizy przypadku Diamond Princess, oraz że 1% populacji Stanów Zjednoczonych zakazi się wirusem (około 3,3 miliona ludzi). To oznaczałoby około 10 000 zgonów. Liczba ta wydaje się znacząca, jednak z łatwością ukryje się wśród zgonów na skutek chorób okołogrypowych. Gdybyśmy w ogóle nie wiedzieli o nowym wirusie i nie badali pacjentów przy pomocy badań typu PCR [polymerase chain reaction], ogólna liczba zgonów z powodu chorób okołogrypowych nie wydawałaby się w tym roku nadzwyczajnie duża. W najgorszym wypadku uznalibyśmy po prostu, że tegoroczny sezon grypowy jest nieco gorszy od poprzedniego. Uwaga mediów poświęcona temu zjawisku nie byłaby większa od tej, z którą spotyka się mecz koszykówki między dwiema drużynami ze środka tabeli.

Komentarz SOTT: W tym właśnie rzecz. Wygląda na to, że jakoby niezwykłe zjawisko pt. COVID-19 zawdzięczamy jedynie temu, że jeden z corocznych wirusów został wychwycony, a następnie wypromowany przez media. Gdyby taka analiza, a potem nagłośnienieodbywały się w każdym sezonie grypowym, żylibyśmy w nieustannej kwarantannie. Innymi słowy, gdyby nie media mainstreamowe i sici spłecznościowe, nie byłoby paniki związanej z koronawirusem i obecny sezon grypowy minąłby niezauważony, jak większość poprzednich.

Poniżej niemiecki specjalista, dr Wolfgang Wodarg wyjaśnia, jak zwykłą rzeczą jest zachorować na grypę czy złapać przeziębienie spowodowane jednym z koronawirusów.

Niektórzy martwią się, że 68 zgonów z powodu Covid-19 w Stanach Zjednoczonych (stan na 16 marca) może wzrosnąć wykładniczo do 680, 6 800, 68 000, 680 000… zgodnie z podobnie katastroficznymi trendami w reszcie świata. Czy jest to realistyczny scenariusz, czy raczej kiepskie science fiction? Jak ustalić, kiedy ta krzywa zacznie się spłaszczać?

Najlepszym rodzajem informacji, który pomógłby nam odpowiedzieć na te pytania, byłaby proporcja zakażonych w losowo dobranej próbie populacji. Musielibyśmy powtarzać takie badanie w regularnych odstępach czasu, by oszacować częstość występowania nowych zakażeń. Niestety, do informacji tego rodzaju dostępu nie mamy.

W braku danych, jesteśmy skłonni do rozumowania w kategoriach „przygotuj się na najgorsze”. To prowadzi nas do praktykowania social distancing i zamykania przestrzeni publicznych. Niestety, nie mamy pojęcia, do jakiego stopnia te środki zaradcze są skuteczne. Zamknięcie szkół, by sięgnąć do tego przykładu, może ograniczyć szybkość rozprzestrzeniania się wirusa. Ale może również przynieść skutek odwrotny do zamierzonego, jeśli dzieci mimo wszystko będą spędzać czas z rówieśnikami, jeśli będą spędzać więcej czasu ze starszymi członkami rodziny, jeśli ich pozostanie w domu pogorszy warunki pracy rodziców itd. Zamknięcie szkół może również zmniejszyć szanse wytworzenia się odporności stadnej w grupie wiekowej, u której wirus nie prowadzi do rozwinięcia się poważnej choroby.

Komentarz SOTT: A może o to chodzi? Może próbują zapobiec tym infekcjom, bo… wiedzą, że może to być w jakiś sposób korzystne dla ludzi?

Taką właśnie perspektywę przyjął rząd Wielkiej Brytanii, przez co szkoły pozostają tam otwarte (przynajmniej w momencie, w którym piszę te słowa). Z braku danych na temat rzeczywistego przebiegu epidemii, nie wiemy, czy ta decyzja była błyskotliwa, czy raczej katastrofalna.

Spłaszczanie krzywej w celu uniknięcia przeciążenia systemu ochrony zdrowia jest podejściem spójnym – w teorii. Obrazek, która rozprzestrzenia się w mediach i na platformach społecznościowych, pokazuje, jak spłaszczenie krzywej ogranicza tę część epidemii, która jest powyżej progu wytrzymałości tego systemu.

Ale jeśli system ochrony zdrowia nie wytrzyma naporu choroby, to większość zgonów tym spowodowanych może być skutkiem nie tyle koronawirusa, co innych chorób i przypadłości w rodzaju ataków serca, wylewów, krwotoków i tym podobnych, które nie zostaną poddane właściwemu leczeniu. Jeśli epidemia przybierze rozmiary, których opieka zdrowotna nie udźwignie, a skrajne środki zaradcze okażą się mało skuteczne, to spłaszczanie krzywej może w istocie pogorszyć sprawę. System opieki zdrowotnej, zamiast krótkiego, drastycznego szoku, będzie musiał bowiem radzić sobie z epidemią przez dłuższy czas. To kolejny powód, dla którego potrzebujemy danych na temat faktycznego poziomu, na jakim obecnie znajduje się epidemia.

Jedną z konkluzji jest to, że nie wiemy, na ile środki takie jak social distancing i zamykanie przestrzeni publicznych mogą być utrzymane bez ogromnych konsekwencji dla gospodarki, społeczeństwa i zdrowia psychicznego. A te mogą przybrać nieprzewidywalne rozmiary: kryzys finansowy, niepokoje społeczne, rozruchy, wojny, rozpad tkanki społecznej itd. Potrzebujemy rzetelnych danych na temat częstości występowania wirusa, by móc odpowiedzialnie podejmować decyzje w tak trudnych warunkach.

W najbardziej pesymistycznym scenariuszu, o którego trafności nie jestem przekonany, zakażenie wirusem 60% światowej populacji i śmierć 1% zakażonych doprowadzi do 40 milionów zgonów na całym świecie, co odpowiada stratom spowodowanym przez epidemię grypy z 1918 roku.

Olbrzymia część tej hekatomby byłaby udziałem osób o ograniczonej przewidywanej liczbie lat do przeżycia. I to byłaby główna różnica w porównaniu z 1918 rokiem, kiedy zginęło wielu młodych ludzi.

Możemy mieć nadzieję, że tak jak w roku 1918, życie jakoś potoczy się dalej. Ale w sytuacji zamknięcia przestrzeni publicznych na miesiące, jeśli nie lata, życie przestaje toczyć się jakimkolwiek torem, krótko- i długoterminowe konsekwencje są całkowicie nieznane, a stawką mogą być nie miliony, lecz miliardy istnień ludzkich.

Decydując się na skok w przepaść powinniśmy wymagać danych, które wskażą nam na rację za takim działaniem i pokażą prawdopodobieństwo tego, że bezpiecznie gdzieś wylądujemy.

John P.A. Ioannidis – profesor medycyny, epidemiologii, zdrowia publicznego i statystyki w Stanford Prevention Research Center na Uniwersytecie Stanforda, jeden z dyrektorów Stanford’s Meta-Research Innovation Center, członek rad redakcyjnych wielu czasopism naukowych (m.in. „PLoS Medicine”, „Lancet”, „Annals of Internal Medicine”), autor kilku książek oraz często komentowanego artykułu pt. Why Most Published Research Findings Are False, jeden z najczęściej cytowanych obecnie naukowców.

Źródło tłumaczenia: Filozofia w Praktyce
Artykuł na SOTT: World’s leading epidemiologist John Ioannidis on COVID-19 fiasco: ‚We are making decisions without reliable data’
Komentarze SOTT przetłumaczone i dodane przez Pracownię

Poniżej godzinny wywiad z drem Ioannidisem, będący rozszerzeniem artykułu. Pod wideem nasze streszczenie wybranych fragmentów.

Ioannidis podaje przykład Islandii, która zaoferowała regularne dostarczanie danych do badań nad rozprzestrzenianiem się SARS-Cov2 i jego zjadliwością. Jak dotąd, wskaźnik zakaźności wynosi tam 0,9%, co oznacza 3500 zakażonych na 360 tys. mieszkańców. Jeden zgon (co się przekłada na wskaźnik śmiertelności 0,03%) i trochę ludzi z poważnymi objawami. Z upływem czasu wskaźniki mogą się zmienić – w górę lub w dół – ale Ioannidis raczej nie spodziewa się zobaczyć wyższego wskaźnika śmiertelności, niż ten towarzyszący grypie sezonowej (0,10%).

Innym polem do badań jest miasteczko Vo’ w prowincji Padwa, gdzie przetestowano całą populację 3300 osób. Wskaźnik zakaźności w trzecim tygodniu lutego wynosił tam ok. 3%.

Dalej Ioannidis rozważa, dlaczego właśnie Włochy zostały wyjątkowo dotkliwie dotknięte epidemią, i przestrzega przed ekstrapolowaniem pochodzących stamtąd danym na inne kraje bez uwzględnienia średniej wieku populacji (zwłaszcza Lombardii) i jej ogólnego stanu zdrowia (zły) przed epidemią.

O społecznym dystansie i auto-izolacji: działało na Tajwanie i w Korei Płd, bo była tam powszechna diagnostyka. Nie wiadomo jednak, co jest najlepszą strategią na Zachodzie i w innych krajach, bo brakuje danych. Jeśli zamkniemy każdego w domu, to teoretycznie powstrzymujemy rozprzestrzenianie się wirusa, ale wiąże się to z całą masą konsekwencji, takich jak zrujnowana gospodarka, a następnie bezrobocie, bieda, upadłość przedsiębiorstw, oraz wiele chorób powiązanych z takim ekonomiczno-społecznym kryzysem. Istnieją liczne dowody na to, taka sytuacja prowadzi do wzrostu depresji, lęków, samobójstw, zawałów. Prawdopodobnie spowoduje to więcej zgonów niż sam koronawirus. Zwłaszcza że, jak wskazuje modelowanie, jeśli obierze się drogę pełnej blokady i zamknięcia, to z ponownym otwarciem nażałoby poczekać 18 miesięcy. Ioannidisa bardzo niepokoi taki scenariusz, bo ludzkość nigdy czegoś takiego nie doświadczyła i nie jest pewne, czy nasz świat, nasza cywilizacja by to przeżyła. Tu może chodzić nie o miliony istnień (biorąc pod uwagę najbardziej pesymistyczne przewidywania żniw wirusa), ale o miliardy.

Ioannidis potwierdza też to, co niezależnie wyraził Craig Murray w swoim artykule Memento mori, a mianowicie, że szczegółowe donoszenie przez media o każdym poszczególnym przypadku śmiertelnym jest jedynie pogonią za sensacją i absolutnie nie daje podstaw do wyciągania jakichkolwiek wniosków na szerszą skalę.

Totalnie uwięzione społeczeństwo, komunikujące się wyłącznie przez telefon albo Internet, to coś zupełnie nowego i wcale nie jest pewne, że możliwe do utrzymania. To zupełnie inne środowisko dla etyki, dla naszej zdolności utrzymywania kontaktów i życia społecznego, dla tego, co to znaczy być człowiekiem, dla naszego rozumienia ryzyka i podejścia do niego. Jest za wcześnie na skazanie naszego świata na przyszłość, która wygląda naprawdę potwornie.

 

Reklama

32 Komentarze »

  1. W Korei wcale nie testują losowo. Kilka dni temu liczba przetestowanych wynosiła 330 000. Co więcej, test na życzenie jest bezpłatny tylko wtedy, gdy okaże się pozytywny. Jeśli nie, płaci się z własnej kieszeni 140 dolarów. Test PCR wykaże obecność wirusa dopiero po kilku dniach od zakażenia, co dobrze koreluje z objawami.. Żadnych objawów w Korei nie ma tylko ok. 20% zarażonych ludzi.
    Dlatego działania w Korei to działania szybkie, ale po objawach. Również noszenie masek robi swoje, ponieważ bezobjawowcy zarażają już innych.

    Dlatego żeby mieć szybko dobre pojęcie o tej epidemii w sensie epidemiologicznym i statystycznym, należałoby nie tylko testować ludzi testami PCR powszechnie ( wielokrotnie?), ale także testami na przeciwciała.
    To niemożliwe. A działać trzeba tu i teraz. W oparciu o założenia i przesłanki, nie twarde dane.
    W oparciu o przyjęty model działania, który im jest odważniejszy w krótkoterminowych skutkach, tym bardziej ryzykowny politycznie.

    W to wszystko wkraczają media, ze swoją własną strategią sensacji, które są działają w jakimś sprzężeniu zwrotnym dodatnim, charakterystycznym dla patologii w ogóle. Ich działania mają charakter przyczynowy i skutkowy jednocześnie. Tutaj gość ma rację.
    Do tego strach, brak zasobów, procedur i środków.

    Ponadto autor zupełnie pomija sposób działania wirusa, który działa bardziej piorunująco od wirusów grypy sezonowej. Bezpośrednio atakuje jednocześnie górne i dolne drogi oddechowe. Stąd między innymi taka panika. Różni się od CoV-1 i reszty koronawirusów.

    Podsumowując, można było przyjąć zupełnie inne strategie, ale one nie biorą się nagle, post factum. Wymagają namysłu PRZED pandemią, procedur, rezerw i środków bieżących. W obliczu pandemii natomiast, testowane są sprawności poszczególnych systemów politycznych. Banał.

    Komentarz - autor: Art — 2 kwietnia 2020 @ 11:10

  2. W Polsce, według mnie, widać wyraźny rozdźwięk między rozporządzeniami, a deklaracjami.
    Deklaracje, które padają z ust prominentów podkreślają rzekomą odpowiedzialność ludzi, a rozporządzenia traktują ich jak głupków. Żeby było weselej, w pewnej części niebezpodstawnie, niestety.
    Zauważmy też, że działania te są w kontrze do działań mediów. Uspokajają, przynajmniej w deklaracjach.

    To ciekawe, bo jak ma do tego podejść człowiek rozumny? 😉
    Robić swoje, to jasne. Czyli na przykład wychodzić na spacery, trenować, załatwiać sprawy. Ale jednocześnie sam z siebie, będzie się zachowywać w sposób rozumny, odpowiedzialny. Dla nieodpowiedzialnych natomiast – „kijek”. Może więc nie potępiać decydentów zanadto? 😉

    Oczywiście mówimy o działaniu wewnątrz przyjętego modelu, a nie o zasadności samego modelu.

    No i nie, samej treści rozporządzeń nie da się jednak obronić logicznie, ale może i logika nie jest teraz najważniejsza..? 😉

    Komentarz - autor: Art — 2 kwietnia 2020 @ 12:33

  3. @Art
    „Żadnych objawów w Korei nie ma tylko ok. 20% zarażonych ludzi.”

    A skąd wiadomo ilu jest zarażonych?
    Trzeba by najpierw przebadać całą populację.
    Dlatego te wszystkie „oficjalne” statystyki są bez znaczenia, bo nie wiadomo ilu ludzi nosi w sobie wirusa i od jak dawna w ogóle ten wirus jest obecny.

    Jedyne co wiadomo to że ludzie tracą pracę i nie długo liczba ofiar z powodów ekonomicznych przewyższy ofiary covid 19.

    Komentarz - autor: ufoludek — 2 kwietnia 2020 @ 20:11

  4. @ Ufoludek

    Nie wiadomo ilu jest zarażonych. Dlatego podaje się od… do, w różnych modelach epidemiologicznych. Natomiast podejście Korei bierze się stąd, że zaczęli reagować szybko na objawy. Choćby temperaturę.
    I testować. I tropić kontakty zarażonych. I testować te kontakty. I wyszło im, że ze zidentyfikowanych zarażonych, tylko 20% jest bezobjawowych.

    Od kiedy ten wirus jest, nie ma praktycznego znaczenia. Znaczenie ma od kiedy zaczął się rozprzestrzeniać.
    A to wiemy, ponieważ jest specyficzny.

    Dobry wywiad z profesorem z Seulu, specem od chorób zakaźnych od 30 lat.
    Między innymi pełnił funkcję: „Chief of Korea’s rapid response team for MERS ”

    Warto wysłuchać, 36 minut.

    Gość uważa, że spośród: tuberculosis, AIDS, measles, SARS 2013, swine flu 2009, ebola 2014, MERS 2015, COVID-19 jest „most challenging”.

    Komentarz - autor: Art — 2 kwietnia 2020 @ 21:41

  5. Jeżeli ktoś miał i pozbył się wirusa, wytworzył przeciwciała, to oczywiście bez testów na przeciwciała się ich nie wyłapie.
    Ale jeśli ktoś ma „aktywnego wirusa” i nawet jest bezobjawowy, to zarazi zaraz kogoś, a ten czy inny będzie mieć objawy. Te objawy wychwycą i po sznurku wrócą do bezobjawowca.
    To jak na razie działa. Oczywiście wewnątrz tego przyjętego modelu. Nie rozmawiamy o „słuszności” modelu.

    Komentarz - autor: Art — 2 kwietnia 2020 @ 22:09

  6. Obudziłem się dzisiaj w dość dobrym nastroju.
    Wyszedłem na podwórko, na porannego papierosa, ptaszki śpiewają, niebo czyściutkie, żadnych kresek po samolotach. Poza tym cisza.
    Tylko takie uczucie jakby coś wisiało w powietrzu.
    W pracy dziwna atmosfera.
    Prawie nikt z pracowników nie chce się zgodzić na obniżenie wynagrodzenia z powodu ciężkiej sytuacji spowodowanej koronawirusem.
    Może powinni się zgodzić, żeby ratować firmę żywicielkę.
    Nie wiem.
    Przecież nasz szef jedzie z nami na tym samym wózku. Chyba.
    Nic nie wiadomo. Kiedy ruszy produkcja, kiedy zapłacą za towar, żeby było na wypłaty?
    Na szwalni szyjemy teraz, zamiast cholewek butów maseczki, ale za bardzo nie ma na nie kupców, wszyscy pewnie chcieliby żeby je rozdawać za darmo z tym, że szyją je ludzie którzy muszą coś zarobić żeby żyć.

    Kiedyś czytałem o firmie modowej, która w czasie ll Wś szyła mundury dla Werhmachtu i byłem bardzo zbulwersowany. Wiem. Gdyby teraz wybuchła podobna wojna, robilibyśmy dla nich buty.

    Komentarz - autor: ufoludek — 6 kwietnia 2020 @ 21:35

  7. Nawet nie umiem tego skomentować.
    Chłopak jest na prawdę przerażony.
    Nie wiem. Czekają aż się zarazi?
    A ta biedna Pani co leży bez opieki.
    Straszne.

    Komentarz - autor: ufoludek — 7 kwietnia 2020 @ 20:42

  8. Jest przerażony tym, że się nic nie dzieje? Że szpital jest pusty podczas ‚pandemii’? Ależ tak właśnie wygląda ogromna większość szpitali na świecie, z tymi przeznaczomymi na ofiary zarazy włącznie – są PUSTE. Przepełnione ‚niezliczonymi’ ciężkimi przypadkami ‚dżumy’ są niemal wyłącznie media. Nic dziwnego, że dysonans poznawczy u ludzi karmionych stekiem bzdur skutkuje paniką.

    Jego reportaż aż prosi się o zupełnie inną narrację.

    Komentarz - autor: iza — 7 kwietnia 2020 @ 21:29

  9. Jest przerażony bo doznaje dysonansu poznawczego.
    Pewnie co innego widział w tv.
    Boi się zarazić ściemawirusem.
    Większość ludzi tak by zareagowała na jego miejscu. Szalone to jest wszystko. Cozż zobaczymy co będzie dalej.
    Leci kometa🤔

    Komentarz - autor: ufoludek — 8 kwietnia 2020 @ 06:37

  10. Niedługo musiałam czekać na to, czego się spodziewałam:

    Dr Michael Ryan jest dyrektorem wykonawczym „programu nagłych wypadków” w ramach WHO, gdzie kieruje zespołem zajmującym się „powstrzymaniem i leczeniem COVID-19” na świecie. Na razie mówi, że może będzie trzeba zabierać ludzi przemocą z domów, bo choroba jest przekazywana głównie w obrębie rodziny, dopiero potem roznosi się dalej.

    Domyślam się, że następnym krokiem będzie ograniczenie liczby domowników, którym wolno przebywać w domu. I nie wątpię, że w dalszej kolejności tenże doktor przygotuje program powszechnych szczepień „przeciwko” temu korona-cyrkowi. A współspiskowcy postarają się, żeby niezaszczepieni nie mieli możliwości robienia zakupów, zatrudnienia się, pójścia do szkoły, korzystania z publicznych środków transportu itd itp. Czarno widzę przyszłość.

    Z wieści lokalnych: W moim regionie (niecałe 6 mln mieszkańców) rzekomo potwierdzono 3500 infekcji (0,06% populacji). Niemal wszystko poza supermaketami i aptekami pozamykane, a to, co otwarte, do złudzenia przypomina lotniska z ich rutynowymi procedurami made by TSA (plus odkażanie klientów i wózków). Na dokładkę do własnoręcznie sporządzanych atestacji na wyjście z domu próbują wprowadzić obowiązek rejestrowania online każdorazowo wystawionego sobie papierka, do którego przydzielą jakiś kod zawierający datę i godzinę wyjścia. Orwellowi nie starczyło wyobraźni.

    Komentarz - autor: iza — 8 kwietnia 2020 @ 21:18

  11. Jaka cudowna piosenka:
    https://www.google.com/url?sa=t&source=web&rct=j&url=https://www.youtube.com/watch%3Fv%3DMCUBpfOXgp0&ved=2ahUKEwiMjdGy1NvoAhUMDuwKHXQ3DooQ3e4CMAF6BAgLEAg&usg=AOvVaw3_85hj4GzjSrMGMe4XPZgF
    Wszyscy powinniśmy ją śpiewać z balkonów.

    I to leciało dzisiaj co chwilę w trójce a zaraz po tym komunikat „pozostań w domu…….nie narażaj swoich najbliższych…..”.

    Od czwartku po świętach mamy chodzić w maskach.
    Jak zasugerował jeden z uczestników forum na cassiopaea
    I bardzo mi się to spodobało, umieśćmy jakiś napis na masce.
    Może rozpoznamy się gdzieś na ulicy. Proponuję „V”.

    Komentarz - autor: ufoludek — 9 kwietnia 2020 @ 17:39

  12. Sorry, że zapodałem z tym lektorem, ale brzmi jeszcze śmieszniej 🤣

    Komentarz - autor: ufoludek — 9 kwietnia 2020 @ 17:44

  13. c-o-r-o-n-a-v-i-r-u-s
    c-a-r-n-i-v-o-r-o-u-s

    Anagram.
    To znak !
    Tylko… „dodatni” czy „ujemny”..? 😉

    Komentarz - autor: Art — 13 kwietnia 2020 @ 15:25

  14. Sorry, że zapodałem z tym lektorem, ale brzmi jeszcze śmieszniej

    Brzmi koszmarnie. Pod każdym względem. Gdyby mi leciała z radia, to biedne radio mogłoby nie przeżyć.

    Przepraszam za ignoranckie pytanie, ale to jacyś celebryci tam występują? Naprawdę nie mam pojęcia, ale gdybym miała się domyślać, to stawiałabym na ‚tak’. Bo od razu przyszedł mi do głowy film dokumentalny „Out Of The Shadows”, który sobie obejrzałam ostatniej nocy. Jest m.in. o przemyśle ‚rozrywkowym’, ale i o innych rzeczach, które psychopatyczni władcy robią za naszymi plecami, jednocześnie zalewając nas stekami bzdur przez swoje szczekaczki:

    Film może nie zagrzać długo miejsca na YT. A może już jest im wszystko jedno?

    Komentarz - autor: iza — 15 kwietnia 2020 @ 00:00

  15. Tak. Śpiewają sami celebryci z :”najwyższej półki”.
    Może już im być wszystko jedno, bo i tak wiedzą, że mogą z bydełkiem zrobić wszystko co zechcą,
    Zauważyłem, że ograniczają nam możliwość szybkiego dzielenia się informacjami.
    WhatsApp ograniczył przesyłanie tylko do jednego użytkownika jednocześnie.

    Komentarz - autor: ufoludek — 16 kwietnia 2020 @ 15:40

  16. Będzie gorzej. Zamknięci ludzie pozbawieni słońca tyją ( w sposób patologiczny) coraz bardziej, dalej obniżając własną odporność.
    Niezależnie od zdania na temat sars-cov-2, tendencja jest jasna. Każdy następny patogen o światowym zasięgu ma szanse być w krótszym odstępie czasowym i być bardziej groźny.

    Tak słaba populacja nie ma najmniejszych szans, z psychopatami u władzy czy bez. Wystarczy swobodny dostęp do produktów zawierających jednocześnie cukier i tłuszcz. Tylko tyle! Niewiele jak na tak zadufaną w sobie „cywilizację”, nieprawdaż ? Dodatkowe czynniki mogą nieuchronny proces przyspieszyć, ale nie zatrzymać.

    Komentarz - autor: Art — 16 kwietnia 2020 @ 20:31

  17. Swoją drogą, Rosja trochę została w blokach startowych, ale dzisiaj jest w absolutnym czubie krajów z obostrzeniami. Bez zezwolenia np, nie można w Moskwie korzystać z publicznego transportu.
    Sam Cezar Władymir zmienił zdanie o 180 stopni. Albo psychopata, albo nie Cezar przynajmniej.
    Pod Moskwą już 3 dodatkowe szpitale polowe. Będą puste..?

    Komentarz - autor: Art — 16 kwietnia 2020 @ 21:43

  18. Wszystko wskazuje na to, że już nawet psychopaci nie są potrzebni jaszczurom żeby nas trzymać w ryzach. Jak powiedzieli CS „programowanie zakończone”.
    Nasza firma pracuje cały czas praktycznie bez przerwy. Witamy się jak zawsze, podając sobie ręce (60 osób).
    Mam nadzieję, że już rozniosłem wirusa w mojej rodzinie i wszyscy mamy szczepienie z głowy.😎😁.

    Komentarz - autor: ufoludek — 17 kwietnia 2020 @ 07:17

  19. Świetny film z początku kwietnia – montaż rozmów z prof. Knutem Wittkowskim (eng) Jeśli ktoś nie zna, naprawdę warto.

    Perspectives on the Pandemic Episode 2: In this explosive second edition of Perspectives on the Pandemic, Professor Knut Wittkowski, for twenty years head of The Rockefeller University’s Department of Biostatistics, Epidemiology, and Research Design, says that social distancing and lockdown is the absolutely worst way to deal with an airborne respiratory virus.

    Highlights
    00:36-Professor Wittkowski explains his recommendations for how to best deal with COVID-19
    01:36-Is self-isolation prolonging the duration of COVID-19?
    02:33-Are policies of self-isolation or shelter-in-place a good idea?
    03:46-The pandemic is over
    04:27-Did China lie about its COVID-19 statistics?
    05:03-The truth behind the statistics given by the government of the United States
    07:52-Are we even reporting flu deaths anymore?
    08:16-Why are hospitals being overwhelmed?
    09:16-Shortage of medial supplies
    10:19-Has social distancing prevented deaths from COVID-19?
    11:55-Staying indoors can make the virus worse
    16:02-Why social distancing won’t work for an airborne contagion
    17:41-Do we need a vaccine for COVID-19?
    18:31-Humans can grow immune to this virus
    18:55-The data doesn’t say that COVID-19 is more contagious than the flu
    22:43-Changes in reporting COVID-19 cases
    25:33-What makes COVID-19 different than the Swine Flu
    27:05-What are the possible health risks of sheltering in place?
    27:43-The “Second Wave” of COVID-19
    30:10-The truth about FlattentheCurve hashtag
    31:10-What should we do about sheltering in place?
    32:24-Why we need to achieve natural herd immunity
    34:17-Should we be testing everyone for COVID-19?
    35:35-The real effects of COVID-19
    38:53-The percentage of people who won’t have any symptoms
    39:34-What should we do about COVID-19 at this point?
    40:40-Is this really a pandemic?
    40:50-What you should know

    Komentarz - autor: iza — 17 kwietnia 2020 @ 12:46

  20. @ Iza

    Łatwo sprawdzić, że teza K-W sprzed kilkunastu dni, że „pandemic is over” , jest fałszywa.
    Co nie oznacza, że w innych kwestiach nie ma racji.

    R. Anthony na przykład jest zdania, że każda epidemia ma swoje konkretne fazy i nie ma jednej właściwej reakcji, tylko są reakcje właściwe w zależności od fazy epidemii. Korea jest dowodem, że jednak, póki co, udało powstrzymać rozprzestrzenianie. ( znów, abstrahując od tego, czy to jest skuteczne w dłuższym okresie czy nie). A udało się właśnie dlatego, że zadziałali odpowiednio w odpowiednim momencie epidemii. Powtórka ich metod w innej fazie w innym kraju – jest bez sensu.

    Ponadto K-W pomija różne specyfiki krajów. Jak w Polsce odizolować na przykład grupy ryzyka? Niemożliwe, choćby dlatego, że mieszkają razem z młodymi. Otworzyć szkoły? No pięknie, ale te dzieci wrócą do domu, rodziców i dziadków. Pójść w takiej sytuacji „na żywioł”? Polityczne samobójstwo.

    Przemyślana strategia wymaga właśnie – przemyślenia. Wcześniej, przed epidemią, Zgromadzenia środków, stworzenia procedur, a potem już „tylko” trzeba je wdrożyć. Bez tego może być tylko to co jest, działania doraźne, podszyte strachem, motywowane politycznie. Lepsze lub gorsze, w zależności od kraju.
    ——————

    P.S. Wyglądam dzisiaj przez okno. Skwer między blokami, pełen zieleni. Słońce grzeje. Ławka, a na ławce siedzi staruszek. Ten sam co zwykle. Sam jeden. Żywego ducha w promieniu kilkudziesięciu metrów. Ale widok nie jest ten sam. Staruszek siedzi w masce. Widok tyle śmieszny, co żałosny. Jest dowodem na to, jak „patentowanymi” debilami są rządzący. Period.

    Komentarz - autor: Art — 17 kwietnia 2020 @ 13:56

  21. @Art
    A mnie się maseczka wczoraj bardzo przydała.
    Uszyta przez moją żonę z dwóch warstw bawełnianego materiału.😍
    Stałem na peronie czekając na pociąg a na nowo układanym torowisku pracowała jakaś maszyna.
    Produkowała tumany kurzu.
    I w ten sposób praca mojej żony nie poszła na marne. 🌹😁

    Komentarz - autor: ufoludek — 17 kwietnia 2020 @ 14:28

  22. Z ciekawości sprawdziłem statystyki „grypy” w Polsce, rok do roku.
    O ile w tygodniu 1-7 marca, w tym roku było 211 tys. podejrzeń o grypę w stosunku do 155 tys. w zeszłym roku, to już w następnych tygodniach zaczyna się to „rozjeżdżać”. Przyczyna oczywista – mniej wizyt lekarskich.

    1-7 kwietnia, 2019 – 102 tys; 2020 – 53 tys.
    8-15 kwietnia, 2019 – 113 tys; 2020 – 35 tys !

    Pytanie jest oczywiście o to, czy rzeczywiście covid-19 może współistnieć z grypą

    Z kolei potwierdzone zgony z powodu grypy: od 1 marca do 15 kwietnia; 2019 – 57; 2020 – 25.
    Jeśli jest jakieś „przeniesienie” zgonów z grypy na covid-19, to u nas – raczej niewielkie.

    Komentarz - autor: Art — 17 kwietnia 2020 @ 14:29

  23. @ Ufoludek

    Praca żon nigdy nie idzie na marne, w przeciwieństwie do prac mężów. Bijmy się w piersi 😉

    Jeszcze jeden wyimek z wczorajszego wywiadu z wirusologiem w szarży dr. n. med ( bodajże w te -fał – enie)
    Pytanie: maska powoduje zaczerwienienie twarzy i bolesne wypryski, co robić?
    Odpowiedź – wziąć leki przeciwalergiczne.

    Spodziewam się, że gdy leki przeciwalergiczne spowodują rozwolnienie, to należy wziąć leki na rozwolnienie.
    I tak dalej, ad infinitum.

    Fixed 😉

    Komentarz - autor: Art — 17 kwietnia 2020 @ 15:00

  24. @ Art
    zaczyna się to „rozjeżdżać”. Przyczyna oczywista – mniej wizyt lekarskich.
    Po części. A po części prawdopodobnie przeklasyfikowanie.
    Przeniesienie zgonów faktycznie „niewielkie” w liczbach bezwzględnych. Procentowo to ponad 30%.

    Wziąwszy pod uwagę, jak jednolita na świecie jest polityka koronowirusowa, narracja medialna, środki „zaradcze” i cała reszta, niewątpliwie istnieją powszechnie obowiązujące wytyczne, które z takich czy innych względów są równie powszechnie przestrzegane (jedynym bodajże wyjątkiem jest Szwecja). Dlatego sądzę, że historyjkę, którą ostatnio usłyszałam od bliskiego znajomego można w pewym stopniu ekstrapolować.

    Wyspy Brytyjskie. Umarł dziadek. Spokojnie, we śnie. Nie miał żadnych objawów grypowych przed śmiercią. Mimo to trafił to statystyk ofiar COVID-19. Rodzina była zszokowana aktem zgonu. Równie zszokowana była brakiem jakiejkolwiek konsekwencji w postępowaniu. Skoro dziadek zmarł „na covid”, to przecież powinni przetestować rodzinę, zalecić kwarantannę, cokolwiek. Nic takiego się stało. Zmieniła się tylko statystyka zgonów. Coś jak z Gogola…

    „Praca żon nigdy nie idzie na marne, w przeciwieństwie do prac mężów.”
    😀
    A o Gurdżijewie słyszłeś? 😉

    Komentarz - autor: iza — 17 kwietnia 2020 @ 22:27

  25. @ Iza

    „Przeniesienie zgonów faktycznie „niewielkie” w liczbach bezwzględnych. Procentowo to ponad 30%.”

    Ale brak danych, aby tak twierdzić. Widzimy tylko różnicę w zgonach, z 57 na 25. I ogromny spadek podejrzeń o grypę. Można podejrzewać jakąś część o przeniesienie , ale czy całą różnicę, a nawet większość..? Wątpię.

    Właśnie skończyłem oglądać wywiad z „łebskim” lekarzem z NYC. I on twierdzi, że przynajmniej w stanie NY, w akcie zgonu podaje się szczegółowo wszystkie przyczyny zgonu, pośrednie i bezpośrednie. Prezentował przykłady. Wygląda to tak:

    minutes: rupture of myocardium
    6 days: acute myocardial infarction
    5 years: coronary artery thrombosis
    7 years: atherosclerotic coronary artery disease

    W najnowszej klasyfikacji chorób ICD-11 dla Covid-19 jest rożróżnienie na „with” i „of”.

    W ogóle to temat rzeka. W NY nijak się nie da wytłumaczyć nagłego wzrostu śmiertelności ogólnej o kilkaset procent, jak z powodu covid-19. 144 zgony średnio dziennie. Stabilnie z małą wariancją przez lata. A teraz po 400-600. To wartość póki co chwilowa i zobaczymy jaki będzie wpływ na śmiertelność roczną.
    Ale teraz, przez te tygodnie, wpływ jest ogromny.

    To nowy wirus. Jak twierdzi 95% to niewiadoma. Liczyć na to, że wirus zmutuje w taki sposób jak zmutował poprzedni Sars, stając się niegroźnym, to liczenie na cud. Trudno odmówić mu racji.

    Szpitale i ICUs. Argument, że można zwiększyć liczbę ICUs. W jego szpitalu z jednego piętra zrobiono 3 następne piętra tylko dla covidowców. Kosztem innych oddziałów. Ale co zrobić z napływającymi ludźmi, wymagającymi sprzętu? Pozwolić umrzeć?

    W każdym kraju może być inaczej. Ale NY jest w tej chwili dość reprezentatywny. Szwecja zrobiła z siebie idealną „grupę kontrolną” – „nicnierobienia”. Zobaczymy jak wypadnie porównanie w czasie.
    Polski w ogóle bym nie traktował poważnie, ze względu na omawiane już wcześniej dyrdymały wpisywane do aktów zgonów. Podejrzewam, że niewiele się zmieniło. Poza tym ta liczba próbek grypowych w stosunku do podejrzeń, jest po prostu śmieszna. Na niezdiagnozowaną grypę musi po prostu umierać znacznie więcej ludzi.

    Komentarz - autor: Art — 18 kwietnia 2020 @ 00:01

  26. Mówił jeszcze kilka interesujących rzeczy. Podobno dane wstępne wskazują na to, że młodzi, którzy przechorowali covid-19, mają problemy hormonalne, z testosteronem, co prawdopodobnie może mieć wpływ na brak płodności.
    Plus zwłóknienia płuc, które nie wiadomo czy się cofną w czasie. I mniejszą pojemność „pracy” płuc.

    Zdecydowanie nie jest to jak „sezonowa” grypa, co swoją drogą jest nieprecyzyjne, bowiem szczepów wirusów grypy jest cała masa. Trudno więc o precyzyjną definicję „grypy sezonowej”. Ale powiedzmy, że chodzi o to, co się średnio dziej na świecie w sezonie grypowym w „normalnym” roku.
    Ten rok nie jest normalny.

    Inną zupełnie rzeczą jest to, na ile choroba „odstaje od normalności”, w stosunku do tego, jak od normalności relacjonują ją media. Ale z tego, że media robią widły, nie oznacza, że z igły. Poza tym, skoro tak wiele nie wiadomo, to ostatecznie też nie wiadomo, jak duże widły rzeczywiście robią.
    To się dopiero okaże.

    Komentarz - autor: Art — 18 kwietnia 2020 @ 01:48

  27. Można dodać do tego to, co mówił już 3-4 tygodnie temu Attia. Że ten wirus wstrzelił się „idealnie” pośrodku.
    Jeżeli na odciętej zaznaczymy R0, a na rzędnej śmiertelność, to w stosunku do innych wirusów, które mają jedno duże, ale drugie małe, ten póki co, jedno i drugie ma „pośrodku”. Co stwarza sytuację wysoce niepewną i spekulacyjną co do tego jaki będzie końcowy rezultat, biorąc pod uwagę nieuchronne, pośrednie mutacje.
    Gdyby było tak jak na początku, można coś przewidywać dokładniej i to nawet wygląda nie najgorzej, ale drobna zmiana w niekorzystnym kierunku może namieszać.

    Poza tym, jak wyżej wspomniałem, nie tylko o śmiertelność chodzi, ale też o to, w jakim ostatecznie stanie w stosunku do stanu wejściowego, wyjdą z tej choroby ludzie, szczególnie ludzie młodzi, którzy mają przed sobą teoretycznie dziesięciolecia jeszcze.

    Komentarz - autor: Art — 18 kwietnia 2020 @ 02:27

  28. Z jeszcze innej strony patrząc, mamy ogromne dysproporcje, nieliniowość, zależność od bardzo wielu czynników i dane średnie mogą w ogóle nie odzwierciedlać lokalnych problemów. Zaludnienie, temperatura, wilgotność, częstotliwość kontaktów, czas kontaktów, rodzaje kontaktów, czas wewnątrz budynków vs na zewnątrz, itd, itp.
    To wszystko musi jakoś przekładać się na wynik. Choćby ze względu na to, jaką dawką wirusa i z jaką powtarzalnością zostanie zaatakowany człowiek. Od tego przecież zależy to, czy układ immunologiczny „zdąży” na czas.
    Nie chodzi więc tylko o samo „zarażenie” lub nie w skali zero jedynkowej, ale o „stopień” zarażenia w jakiejś znacznie szerszej skali.

    Przykładem ten chór w LA bodajże. Wielu się zaraziło śpiewając po prostu. W dużej sali, przebywając wiele godzin razem. Nikt nie kasłał, ani nie kichał podobno. Po prostu śpiewali. Jak to porównać na przykład do zwykłej lekcji w klasie? Właśnie nie pod względem samego zarażenia, ale dawki zarażenia i w związku z tym, ostatecznego skutku..?

    Komentarz - autor: Art — 18 kwietnia 2020 @ 02:59

  29. „W NY nijak się nie da wytłumaczyć nagłego wzrostu śmiertelności ogólnej o kilkaset procent, jak z powodu covid-19. 144 zgony średnio dziennie. Stabilnie z małą wariancją przez lata. A teraz po 400-600. ”

    Błąd. 300-400. Źle zapamiętałem i nie sprawdziłem przed napisaniem.
    Ponad dwukrotnie więcej niż „zwykle”, wliczając w to „sezonowe” grypy.

    NYC jest specyficzny oczywiście, reprezentatywny dla dużych skupisk ludzkich, a nie dla całych krajów.

    Komentarz - autor: Art — 18 kwietnia 2020 @ 16:01

  30. Ha. Popatrzyłem na to, w jaki sposób „system” „ujął” graficznie linka i mam wrażenie jakbym oglądał Wiadomości. 😉
    Bez skali obok wygląda to znacznie „efektowniej” niż w rzeczywistości. Przypadek? 😉

    Komentarz - autor: Art — 18 kwietnia 2020 @ 16:08

  31. Malutki fragment agendy. Na stronie Sorosa „Open Democracy” pojawił się niedawno taki kwiatuszek: The coronavirus crisis shows it’s time to abolish the family

    Czas dać sobie spokój z rodzinami, toż to nie tylko przeżytek, ale i wylęgarnia chorób. Więc nie służą społeczeństwu. Samo zło.

    Tfu!

    Komentarz - autor: iza — 20 kwietnia 2020 @ 01:04

  32. Iza popatrz, że na stronie tego przebrzydłego Sorosa widnieje na górze strony ,,make donation”, bo koronaświrus dotyka nas wszystkich, to jest dopiero hipokryta i psychopata do kwadratu. Jakie są wasze typy, czy Bill Gates dotknięty jest tym samym, co Soros?
    Popatrzcie tutaj, bo może w roku 2018 zadecydowało się dlaczego masoneria wybrała swojego człowieka na ministra zdrowia/choroby/: http://zakonmaltanski.pl/rzym-podpisanie-umowy-wspolpracy-pomiedzy-ministerstwem-zdrowia-a-zakonem-maltanskim/
    Piszę małymi literami minister zdrowia, bo to urąga wszelkiej przyzwoitości, żeby profesor, chirurg tak kłamał Polaków, w dodatku jest w moim wieku i jest tak skorumpowany, że nawet ja zwykły ekonomista wie o wirusach więcej niż on. On nie jest wcale głupi on jest na pewno przekupiony, ale czy istnieje taka suma, aby sprzedać życie i zdrowie innego człowieka? A przecież on i inni sprzedają zdrowie i życie 38 milionów obywateli Polski ot, tak sobie.
    Patrzę na jego twarz i stwierdzam, że on nie jest Polakiem, ale jest potomkiem tych, którzy po 1945 roku przejęli władzę w Polsce i nadal ta talmudyczna hydra rządzi prowadząc Polskę i Polaków na rzeź.
    Mateuszek kłamczuszek jest z tego samego miotu na równi z Jarusiem Kaczusiem, ale moje pytanie brzmi: jakie są wasze typy co do ośrodków, które faktycznie sprawują władzę w Polsce: Ambasada USA, Ambasada Izraela, poszczególne ministerstwa, które poprzez swoich agentów bezkrytycznie wykonują polecenia UE, NATO, WHO etc? Jestem ciekaw waszej subiektywnej agendy.

    Komentarz - autor: obudzony — 20 kwietnia 2020 @ 17:15


RSS feed for comments on this post. TrackBack URI

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Blog na WordPress.com.

%d blogerów lubi to: