Ostatnio często odwoływaliśmy się do książki Fletchera Prouty’ego pt. „The Secret Team”. Zapewne będziemy się do niej, albo przynajmniej do owego tajemniczego tworu, jakim jest tytułowy „Secret Team”, odwoływać jeszcze wielokrotnie. Dlatego też chcemy przybliżyć nieco czytelnikom ten temat i – przy okazji – ujednolicić terminologię. Początkowo używaliśmy terminu „Tajny Oddział”, w końcu jednak zdecydowaliśmy się na „Tajną Grupę”, żeby uniknąć typowo wojskowych skojarzeń. Może nie jest to wybór najlepszy z możliwych, ale coż, jakąś decyzję trzeba było podjąć. Mamy nadzieję, że z poniższym wyjaśnieniem, kwestia doboru słowa stanie się drugorzędna.
A oto jak sam Prouty wprowadza w temat czytelników swojej książki:
Czy wam się to podoba, czy nie, żyjemy w epoce „Jednego Świata”. Jest to epoka globalnych firm, globalnej komunikacji i transportu, globalnych dostaw żywności i globalnego finansowania, i… wiszącego już w powietrzu… globalnego systemu politycznego. W tym sensie nie istnieje nic takiego jak rynek krajowy czy jakikolwiek rynek odizolowany od globalnej sieci.
Czas spojrzeć prawdzie w oczy – nie istnieje już prawdziwa suwerenność narodów. Żyjemy w świecie wielkiego biznesu, wielkich prawników, wielkich bankierów i jeszcze większych potentatów finansowych, oraz wielkich polityków. To świat „Tajnej Grupy” i jej Panów. Wbrew powszechnym mitom, jesteśmy najbardziej zależnym społeczeństwem, jakie kiedykolwiek żyło, a szansy na utrzymanie się infrastruktury tego społeczeństwa nie da się przewidzieć. Ta infrastruktura rozpada się.
…W takim świecie „Tajna Grupa” jest dominującą siłą. Jest ostrzem włóczni i nie jest ani wojskiem, ani policją. Działa w ukryciu i ma ich – wojska i policji – najlepsze (albo najgorsze) cechy. Wykonuje swoją pracę bez względu na to, czy ma polityczne wsparcie i kierownictwo, czy też nie. Jest niezależna. Działa poza prawem. …
Działa wszędzie, dysponując najlepszymi ze wszystkich udogodnieniami, od specjalnego sprzętu uzbrojeniowego i zaawansowanych metod komunikacji, po gwarancję, że jej członkowie nigdy nie będą ścigani sądownie. Jest podrzędna wobec Elity Władzy [Power Elite] i przez nią chroniona. W dzisiejszych czasach Elita Władzy, czy High Cabal, nie muszą należeć do rodzin królewskich. Oni są wam równi, lub nieco lepsi.
Zwróćcie szczególną uwagę na nazwę: Grupa [Team]. Jest tak dlatego, że podobnie jak w przypadku każdego profesjonalnego zespołu, ma ona swoich szefów, reprezentantów i właścicieli. To wobec Elity Władzy ma zobowiązania. Jej członkowie pozostają anonimowi, a ich siatka jest odwieczna i globalna.
W 1975 roku podczas posiedzenia Senatu poświęconego „Rzekomym taktykom zamachów z udziałem obcych przywódców” senator Charles C. Mathias wrócił myślami do 22 listopada 1963 i zamachu stanu, który dzięki chirurgicznej precyzji doprowadził do śmierci prezydenta Johna F. Kennedy’ego, kiedy powiedział:
Pozwólcie, że przedstawię historyczny przykład. Kiedy Thomas Becket (Św. Thomas Becket, 1118-1170) okazał się utrapieniem, jak Castro, Król powiedział „Kto uwolni mnie od tego człowieka?” Nie powiedział nikomu – idź i zamorduj go. Powiedział, kto uwolni mnie od tego człowieka, i na tym poprzestał. (Jak sobie przypominacie, Thomas Becket nie zagrażał Królowi, zagrażał sposobowi, w jaki Król chciał kierować rządem).
Bez jawnego rozkazu i bez żadnego – ponad to co zostało powiedziane – upoważnienia czterech królewskich rycerzy odszukało i zabiło „tego człowieka”, św. Thomasa Becketa, w jego kościele. To proste stwierdzenie… zaledwie życzenie rzucone w powietrze… okazało się być wystarczającym rozkazem.
I tak, pamiętając o tym wielkim historycznym wydarzeniu, senator Mathias kontynuował:
…tego rodzaju uwagi są typowymi wypowiedziami, ktore mogą być wzięte przez szefa Centrali Wywiadu czy kogokolwiek innego za upoważnienie do działania… to tak, jakby jakaś iskra przeskoczyła…
Senator Jesse Helms dodał:
Tak, i gdyby on zniknął ze sceny, oni nie byliby zmartwieni.
O to chodzi! Ponieważ istnieje ta struktura, „Elita Władzy”, „High Cabal” czy podobna główna rządząca organizacja, i przygotowana jest atmosfera psychologiczna, nic więcej nie musi zostać powiedziane ponad to, co rozpali ową „iskrę” domyślnego „upoważnienia do działania”. Bardzo często w ten właśnie sposób otrzymuje rozkazy Tajna Grupa… nie są one niczym więcej niż „rzuconym w powietrze życzeniem”.[…]
Od czasu, kiedy książka ta została opublikowana w 1973 r., byliśmy świadkami samowolnego ujawnienia „Pentagon papers”, afery „Watergate” i ustąpienia prezydenta Nixona, ucieczek z wojny w Wietnamie, embarga na arabską ropę, które doprowadziło do największego w historii rabunku, oraz rażąco bezprawnej afery „Iran-Contras”. Wszystkie te afery zostały wywołane i zaplanowane przez zdradziecką „Tajną Grupę”, która działała potajemnie, bez kierownictwa prezydenta i – jak utrzymuje – bez zgody Rady Bezpieczeństwa Narodowego; i generalnie, bez wiedzy Kongresu. Trend ten się pogłębia. Jej możliwości rosną… nawet dzisiaj.
Byłem pierwszym pisarzem, który wskazał, że najważniejszą „legendą operacyjną” CIA jest ta na temat agencji „wywiadowczej”. Oczywiście CIA korzysta z „wywiadu” i „gromadzenia niejawnych informacji”, ale jest to jedynie przykrywka dla jej głównych zainteresowań – „Gier i zabaw”.
CIA stanowi centrum rozległego mechanizmu, który specjalizuje się w tajnych operacjach… albo – jak nazywał je Allen Dulles – „operacjach w czasach pokoju”. W tym sensie CIA jest marionetką w rękach stojącej wyżej Tajnej Grupy, czy High Cabal, w skład której wchodzą zazwyczaj przedstawiciele z CIA i innych organów rządowych, wybranych komórek świata biznesu i różnych środowisk zawodowych, i prawie zawsze przedstawiciele obcych państw. To właśnie ta Tajna Grupa, jej sojusznicy i jej metody działania są głównymi tematami tej książki.
Należy wyraźnie zaznaczyć, że w sercu Tajnych Operacji leży zanegowanie przez „operatora” (t.j. rząd USA) istnienia narodowej suwerenności. Tajne operacje mogą – i robią to – zmienić świat w jego plac zabaw… z USA włącznie.
—
przekład: PRACowniA