PRACowniA

29 marca 2016

Zdumiewające osiągnięcie: Putin ocalił Syrię przed zachodnim terroryzmem i zmianą reżimu

Finian Cunningham
RT
15 marca 2016

Uczniowie grają w piłkę na boisku w Ras al-Ajn, w Syrii

Pięć lat wojny, pięć miesięcy rosyjskiej interwencji wojskowej i wkrótce rozpoczęcie rozmów pokojowych. Tylko tyle i aż tyle.

Jednak zachodnie media, zamiast przyznać, że rosyjska misja zakończyła się sukcesem, momentalnie wyskoczyły ze spekulacjami, że nieoczekiwana decyzja Putina o wycofaniu sił zbrojnych Rosji z Syrii świadczy o pojawieniu się „zgrzytu” w stosunkach Moskwy z Damaszkiem.

Jest to wciąż ta sama stara śpiewka zachodnich mediów o broni masowej dystrakcji, która pozwalała ukryć prawdziwy cel tej pięcioletniej wojny.

Niepodległość Syrii to centralna zasada, stanowiąca oficjalny fundament rozmów pokojowych, które zostaną wznowione w tym tygodniu w Genewie. Gdyby nie wojskowa interwencja Rosji, Syria nie mogłaby myśleć o politycznym porozumieniu opartym na tak solidnej podstawie.

Dla kontrastu, po prawie dwóch latach wojskowej interwencji pod przywództwem USA, rzekomo mającej na celu „zwalczenie terroryzmu”, Syria znalazła się na krawędzi upadku, nad którą zepchnęły ją głównie ataki terrorystów wspieranych przez obce kraje. To znaczy do czasu, kiedy Rosja zainterweniowała pod koniec września ubiegłego roku.

Różnica polega na tym, że od samego początku Rosję motywowała chęć wsparcia Syrii i usunięcie zagrożenia terrorystycznego. Tymczasem USA i ich sojusznicy byli, w ostatecznym rozrachunku, źródłem tego zagrożenia.

Zachodnie media, siedzące w kieszeni swoich rządów i winne im trzymania się oficjalnej linii politycznej, nadal forsują niewiarygodną narrację o „powstaniu ludowym” w Syrii, które jakimś cudem zmieniło się w „globalną wojnę zastępczą”.

Lecz dla reszty świata oczywista – i obciążająca – prawda jest taka, że mamy do czynienia ze sterowaną przez Stany Zjednoczone nielegalną zmianą reżimu. Na tym należy się skupić, zamiast spekulować o rzekomych ukrytych motywach Putina, stojących za obecnym wycofaniem swoich wojsk z Syrii.

W niedzielę, 13 marca, na spotkaniu [pl] z europejskimi ministrami spraw zagranicznych w Paryżu amerykański sekretarz stanu John Kerry podkreślał kwestię Syrii jako priorytetową w dążeniu do osiągnięcia pokoju.

To irytujące, kiedy Kerry poucza Rosję na temat podejmowania „jasnych decyzji” w sprawie Syrii i innych krajów, zwłaszcza że jedynym powodem szerzącej się w krajach arabskich przemocy jest  zbrodnicza ingerencja Waszyngtonu i jego partnerów, jawnie naruszających prawo międzynarodowe, a tym samym wprowadzających chłostam zamęt, który zniszczył życie milionom ludzi.

W czasie, kiedy strony konfliktu przygotowują się do wstępnych rozmów w Genewie, New York Times informuje swoich czytelników, że wydarzenie to zbiega się w czasie z „piątą rocznicą wybuchu powstania przeciwko prezydentowi Baszarowi al-Asadowi, które przekształciło się w wojnę domową, a następnie w regionalną i światową wojnę zastępczą”.

Jest to typowy przykład wypaczonego przez Zachód obrazu sytuacji w Syrii, który niezmiennie stoi w sprzeczności z przytłaczającą ilością dowodów. Zachodnia narracja oparta jest na wątpliwym założeniu, że przemoc rozpoczęła się, kiedy państwo syryjskie zgniotło prawdziwie prodemokratyczne powstanie. Po drugie, według tej wersji konflikt po prostu przekształcił się w wojnę zastępczą pomiędzy obcymi rządami, jakby owa wojna nie miała żadnego związku z początkowym „powstaniem”.

Jednak dzięki alternatywnym mediom informacyjnym na Zachodzie i również międzynarodowym, takim jak RT i Press TV, istnieje obfitość informacji, kwestionujących narrację zachodnich mediów głównego nurtu. Nie tylko stanowią one przeciwwagę, ale również obnażają ją jako zamierzoną manipulację.

Na początek spójrzmy na merytoryczne informacje w alternatywnych mediach wyraźnie pokazujące, że początkowe niewielkie demonstracje w Syrii w marcu 2011 roku zostały zinfiltrowane przez uzbrojonych prowokatorów, którzy strzelali zarówno do cywilów, jak i służb bezpieczeństwa kraju, w celu sprowokowania agresywnych zachowań na większą skalę. Jedno z najlepszych dochodzeń dziennikarskich w sprawie tych wydarzeń zostało przeprowadzone przez Sharmine Narwani dla RT.

Po drugie, należy pamiętać o dobrze udokumentowanym długofalowym celu zmiany reżimu i obalenia rządu w Syrii, do którego zmierzał Waszyngton, Londyn i Paryż. Na przykład w 2007 roku amerykański generał Wesley Clark, były głównodowodzący NATO, ujawnił, że Syria już w 2001 roku była na celowniku Pentagonu jako jeden z krajów, w którym należało dokonać zmiany reżimu – oprócz Syrii na liście były też m.in. Afganistan, Irak i Libia. [por. nasze wpisy: ten i ten – przyp. tłum.]

Kolejnym ważnym nawiązaniem do tego zbrodniczego planu jest wypowiedź byłego ministra spraw zagranicznych Francji Rolanda Dumasa, który w 2013 roku ujawnił, że na dwa lata przed początkiem protestów w Syrii spotkał się z zaprzyjaźnionymi przedstawicielami brytyjskiego rządu, którzy przyznali, że rząd przygotowuje się do wojny w Syrii i obalenia Asada.

Od byłego szefa wywiadu Stanów Zjednoczonych, generała Michaela Flynna, wiemy również, że już w 2012 roku administracja prezydenta Baracka Obamy celowo podsycała infiltrację „dżihadyjskich” grup terrorystycznych, licząc na to, że ci najemnicy zdestabilizują rząd w Damaszku.

Dlatego robi się człowiekowi niedobrze, kiedy słyszy, jak John Kerry mówi mediom w Paryżu o tym jak to należy pokonać „zło ziejące od Daesz [ISIS]” .

Znamienne, że od samego początku konfliktu Waszyngton i jego zachodni sojusznicy nie zwlekali z domaganiem się „odejścia” prezydenta Asada. Roszczenia te ostatnio osłabły, odkąd Waszyngton rzekomo stara się uczestniczyć w procesie pokojowym w Genewie. Nie mniej jednak oczywisty cel Waszyngtonu pozostaje tamten sam – kiedy zakończy się „proces polityczny” rządzący w Damaszku mają się wycofać; innymi słowy wciąż chodzi o „zmianę reżimu”.

Bardzo wymowny jest również udział różnych despotycznych państw z regionu w tym zachodnim chórku, jak jeden mąż nawołujących do odejścia Asada. Poważnie, turecki rząd Erdogana i autokratyczni odcinacze głów z Arabii Saudyjskiej i Kataru stoją po stronie „prodemokratycznego powstania”?

Fakt, że wspierane przez Zachód reżimy wydają miliardy dolarów na rekrutację, trening i uzbrajanie najemników z dziesiątek krajów – łącznie z zaopatrywaniem ich w broń chemiczną – dobitnie świadczy o tym, że sterowana z zewnątrz zmiana rządu jest kluczową determinantą wojny w Syrii.

Były wysłannik ONZ Lakhdar Brahimi ujawnił 11 marca podczas wywiadu, że konflikt w Syrii można było powstrzymać w 2012 roku – nieco ponad rok od jego rozpoczęcia. Brahimi chwalił Rosję za jej „bardziej realistyczną analizę sytuacji”, dodając, że „wszyscy powinni byli uważniej słuchać Rosjan”. Moskwa konsekwentnie powtarzała, że o politycznej przyszłości Syrii musi zadecydować jej naród i że zachodnie władze ani ich namiestnicy w regionie nie mogą narzucać z zewnątrz żadnych warunków wstępnych, jak choćby żądania, by Asad ustąpił ze stanowiska. Obecne rozmowy w Genewie kładą nacisk na taką zasadę.

W ubiegły piątek [11 marca] John Kerry poleciał do Arabii Saudyjskiej ponoć z zamiarem nakłaniania do zakończenia konfliktu w Syrii. Warto zauważyć, że wspierana przez Arabię Saudyjską syryjska opozycja – Wysoki Komitet Negocjacyjny – nagle zmienił stanowisko w sprawie uczestnictwa w genewskim dialogu i oświadczył, że weźmie udział w rozmowach w tym tygodniu. W skład komitetu wchodzą ugrupowania terrorystyczne powiązane z Al-Kaidą: Dżajsz al-Islam i Arhrar al-Szam. Komitet zastrzegł jednak, że wszelkie negocjacje muszą jako warunek wstępny obejmować odejście Asada jako warunek wstępny.

Wojna w Syrii, liczba ofiar śmiertelnych i zniszczenia są ewidentnym rezultatem dążenia USA i ich sojuszników do zmiany rządu w tym kraju. Prowadzone za plecami intrygi, gwałtowna eskalacja przemocy w ciągu ostatnich pięciu lat i spóźnione polityczne próby dokonania zmiany rządu alternatywnymi metodami – wszystko to stanowi oczywisty dowód zbrodniczego zamachu na Syrię z zewnątrz.

Rosyjska interwencja wojskowa na prośbę władz Syrii, a zatem w zgodzie z prawem międzynarodowym, odsłoniła prawdziwą naturę tego konfliktu. Niebezpieczeństwo zamaskowanej wojny, za którą stoją Stany Zjednoczone, zostało zażegnane. Teraz o przywróceniu pokoju zadecydują działania dyplomatyczne. To ogromne osiągnięcie.

Finian Cunningham (ur. 1963) pisze o sprawach międzynarodowych, a jego artykuły publikowane są w kilku językach. Urodził się w Belfaście, w Irlandii Północnej. Ma tytuł magistra agrochemii i zanim rozpoczął swoją karierę w dziennikarstwie, pracował jako redaktor naukowy dla Królewskiego Towarzystwa Chemicznego w Cambridge w Anglii. Przez ponad 20 lat pracował jako redaktor i pisał dla głównych organizacji medialnych, takich jak The Mirror, Irish Times i Independent. Obecnie jest wolnym strzelcem i mieszka we wschodniej Afryce. Jego artykuły pojawiają się w takich serwisach, jak RT, Sputnik, Strategic Culture Foundation i Press TV.

Komentarz SOTT: Zachodni przywódcy bezustannie przedstawiali Rosję i Putina jako „agresora”, wroga wolnego świata, który wszędzie sprawia problemy. Rzeczywistość jednak jest inna. To Putin ratuje świat przed prawdziwymi agresorami, psychopatycznymi przywódcami ze Stanów Zjednoczonych i ich sługusami z Europy, którzy za wszelką cenę chcą utrzymać swoją hegemoniczną kontrolę nad światem. Są gotowi zniszczyć całe kraje (Libia, Irak Syria), by skuteczniej realizować swoją chorą potrzebę dominacji. Następnie projektują własne pragnienia i czyny na Putina i Rosję, co jest w dwójnasób podłe. Na szczęście dla większości świata, Putin osłabił morale i zniechęcił terrorystów na usługach Zachodu. Co więcej, walczy o utrzymanie demokracji w Syrii, nie pozwalając na usunięcie Asada. Kto wie, jak wyglądałby świat, gdyby Putin nie przeciwstawił się Zachodowi, walcząc w interesie ludzkości.

Tłumaczenie: PRACowniA
Artykuł na SOTT.net: Stunning achievement: Putin saved Syria from Western-backed terrorists and regime change

Komentarz Pracowni: Upublicznione e-maile Hillary Clinton oraz dokumenty opublikowane przez WikiLeaks i  Judicial Watch nie pozostawiają cienia wątpliwości co do rozmyślnego, aktywnego udziału Waszyngtonu w destabilizacji Syrii.

Nic nie zapowiadało kłopotów dla Syrii do 2006 roku, kiedy to amerykański ambasador w Damaszku, William Roebuck, przesłał do Białego Domu informację o „potencjalnych słabościach” rządu Asada i „możliwości ich wykorzystania”. I tak na przykład Roebuck proponował zagrać na strachu sunnitów przed wpływami Iranu:

„Choć często wyolbrzymiany, ten strach jest obecny w sunnickiej społeczności w Syrii, którą coraz bardziej zajmuje i martwi szerzenie się w ich kraju wpływów Iranu, co odbywa się na wiele sposobów – od budowania meczetów po przedsiębiorczość. Coraz baczniej przyglądają się temu lokalne misje egipskie i saudyjskie (a także czołowi sunniccy przywódcy religijni) i powinniśmy lepiej koordynować z ich rządami skuteczne nagłaśnianie tej działalności w celu skupienia na niej uwagi w regionie”.

Tenże polityk sugerował wykorzystywanie plotek o korupcji w wewnętrznych kręgach rządu Asada, wywlekanie „brudów” rządu przez media monarchii z rejonu Zatoki Perskiej, informowane o tym przez swoje „źródła”, itd., w oczekiwaniu na przesadzoną, a więc samobójczą,  reakcję rządu.  Więcej w artykule Sputnika (eng).

Polecamy też: Thierry Meyssan: Amerykańska generalicja chce zmiany polityki względem Syrii

1 komentarz »

  1. Kto gra kartą syryjską? Doktor Nabil Al Malazi Przewodniczący Klubu Syryjskiego:

    Komentarz - autor: Olimpia — 22 kwietnia 2016 @ 15:49


RSS feed for comments on this post. TrackBack URI

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.