Było ostatnio poważnie, dziś (pozornie) nieco mniej poważnie. Poniższy tekst jest luźnym przekładem wpisu na blogu Allena Bransona.
Iluzje są zabawne. Najlepsi iluzjoniści przeszli do historii owiani mitem legendy. Kiedy pada nazwisko Houdini, nie trzeba już nic dodawać. Twój umysł napełni się obrazami ucieczek, zdających się przekraczać ludzkie możliwości.
Największą jednakże iluzją wszechczasów jest ta, której nie możemy zobaczyć. Jest tak dobra, wszechobecna i wiarygodna, że nie do wykrycia. Mam na myśli iluzję, która rozgrywa się w twojej głowie. To, że widzisz świat takim jakim jest, to tylko złudzenie. Nieprawda, nigdy go takim nie widzisz.
Bardzo prosty przykład możesz zobaczyć (…)
Ups… I tu mamy mały problem. WordPress.com nie lubi animacji. Zamiast więc konwertować pliki, ładować je gdzie indziej itd., zamieściliśmy ten artykuł Tutaj. Przepraszamy Czytelników ze tę niedogodność. Dla rekompensaty – obrazek pokazujący konflikt między prawą i lewą półkulą mózgu. Zabawa polega na wypowiadaniu nazw kolorów poszczególnych słów, a nie na czytaniu tego, co jest napisane. Spróbuj sam! Nie takie to łatwe, prawda?
Prawa półkula próbuje nazywać kolory, podczas gdy lewa upiera się przy odczytywaniu słów.
No dobrze, wysiliłam się, odkryłam i zobaczyłam co się dzieje. Czy to znaczy, że nie zostanę zmieciona jak kurz z podłogi? To jest pytanie, które krąży mi po głowie…
Komentarz - autor: astromaria — 19 marca 2008 @ 00:40
Ha, żeby to było takie proste (a może jest?). Równie interesujące jest pytanie, czy ta cebula iluzji ma gdzieś swój kres. Może po prostu jak długo uzasadnione jest podejrzenie istnienia kolejnych warstw, należy je zdzierać, a co będzie to będzie. Ale to moja odpowiedź, nie wiem, czy Ci się może przydać.
Komentarz - autor: pracowniaiv — 19 marca 2008 @ 01:23
A może dowiemy się tego w roku 2013?
A, zapomniałabym… dzięki za możliwość usuwania kwadratów w iluzji z zielonym walcem. Znam to od dawna, ale za żadne skarby świata moja mózgownica nie była w stanie uwierzyć, że te kwadraty mają ten sam odcień. No i okazało się, że mają. Ale coś we mnie w dalszym ciągu nie wierzy. Może jestem bardziej uparta i niereformowalna, niż chciałabym przyjąć do wiadomości?
Komentarz - autor: astromaria — 19 marca 2008 @ 16:11
„Ja nie chę wierzyć. Ja chcę wiedzieć” 😉
Astromario, świat się chyba kończy! Ty bardziej dajesz wiarę wierze aniżeli twardym faktom? Jeśli nawet w Tobie jest tak silny opór, to moja wiara 😉 w ludzi zostaje jeszcze bardziej podkopana. Chyba że żartowałaś…?
Komentarz - autor: pracowniaiv — 19 marca 2008 @ 17:22
@astromaria
„Obudzenie się” to znaczy dostrzeżenie w jakimś procencie, w jakimś stopniu rzeczywistości z informacji jakie już mamy. Jeśli wiesz że coś istnieje, próbujesz to dostrzec, zaobserwować.
To wszystko sprowadza się do lekcji, mianowicie aby się uczyć najpierw trzeba się obudzić, a żeby się obudzić/dostrzec trzeba posiadać jakąś wiedzę, w tym wszystkim jest jeszcze najzwyklejsze zrozumienie.
Więc przyswajamy wiedzę, później dostrzegamy tyle ile możemy i zaczynamy rozumieć. Przebudzenie występuje na samym początku kiedy zaczynamy dostrzegać więcej i więcej…
Nie da rady zobaczyć wszystkich iluzji. Przebudzenie to początek procesu: obserwacji, rozumienia i uczenia się z lekcji które wcześniej zaobserwowaliśmy i zrozumieliśmy. Tego jest bardzo dużo, dostrzegasz i rozumiesz więcej i więcej, to idzie w parze z wiedzą.
Co do roku 2013, 2012 itp.
Kiedy nauczysz się WSZYSTKICH lekcji, przechodzisz do następnych, ale w innej klasie.
Pytanie tylko co to znaczy ‚wszystkich’.
ps. „uparta i niereformowalna” … 😉
Komentarz - autor: Paweł — 19 marca 2008 @ 17:28
Ciekawi mnie bardzo co bym widzial gdyby nie bylo tych iluzji. Jak wygladal by swiat bez nich?
Wydaje mi sie ze te proste przyklady iluzji to cos wiecej niz tylko obrazki pokazujace oszukujacy nas umysl. Te przyklady mozna odniesc do naszego zycia. Do tego jak postrzegamy swiat. Mozemy szukac ich w naszych obrazach swiata. Kazde miejsce w tych obrazach ukazujace podobny schemat jak w przykładach moze byc miejscem iluzji ktorej byc moze warto przyjrzec sie blizej? Czyz to nie ciekawe przekonac sie ze swiat jest zupelnie inny niz nam sie wydaje?
Komentarz - autor: gem — 19 marca 2008 @ 18:48
Hehe, jako kobieta zawsze jestem trochę kokietką…
Jeśli chodzi o wiedzę i wiarę to wciąż mam tu spore problemy z oddzieleniem jednego od drugiego. Chcę wiedzieć, ale jakby kto pytał, to i wiara też we mnie jest. Chyba nie da się żyć bez wiary, w każdym razie ja nie potrafię. Ale moja wiara to raczej ufność, że mimo wszystko ten świat ma jakiś sens, a nie wierność cudzej prawdzie objawionej.
Ale przyznaję, że najpierw rodzice, a potem szkoła przytępiły moją naturalną czujność i byłam (jestem?) skłonna czasem uwierzyć w jakieś totalne bzdury. A kiedy się w końcu zorientuję, że dałam się zrobić w balona, wprost nadziwić się nie mogę, jak działa ten świat, jak łatwo jest dać się nabrać, mimo że jest się osobą wytrenowaną w nieuleganiu iluzji.
Ze wstydem przyznaję, że wciąż jeszcze zdarzają mi się takie wpadki.
Komentarz - autor: astromaria — 19 marca 2008 @ 19:45
Chyba odkryłem jak należy „używać” WIARY!
Wierzę, że na tym blogu znajdzie się wiele ciekawych wpisów.
…coś już wiem o tym blogu, przeczytałem już nie jeden wpis, okazuje się że informacje tutaj publikowane są wartościowe… wiem, że stać was na wiele, dlatego wierzę, że przeczytam tutaj jeszcze nie jedną ciekawą rzecz… wiara powoduję, że nie zapomne tutaj zaglądać…
Trafiłem?????
Komentarz - autor: vitmatimtmatek — 19 marca 2008 @ 20:08
@gem
Ja widzę tu dwa aspekty. Wewnętrzny i zewnętrzny, oba sprzężone ze sobą. Wydaje mi się, że nie można widzieć świata jakim jest, nie widząc siebie jakim się jest i odwrotnie.
Za ten wewnętrzny aspekt iluzji odpowiedzialne są w dużej mierze mechanizmy obronne, częściowo opisane w jednym z naszych artykułów, skąd przypomnę jedno zdanie:
„Prymitywny Mechanizm Obronny zawsze możecie rozpoznać po jego sztywności i radykaliźmie – po fakcie, że nie adaptuje się on do konkretnej, REALNEJ sytuacji, z którą ma się akurat do czynienia – oraz po tym, że dzieli on świat na czarny i biały.”
Odrzucenie paru warstw Zewnętrznej Rzeczywistości Cebuli może prowadzić choćby do takiego stwierdzenia (cytat stąd):
„Naszym społeczeństwem kierują chorzy umysłowo ludzie dla chorych celów. Myślę, że rządzą nami obłąkańcy dla obłąkanych celów i myślę, że za powiedzenie tego mogą mnie zamknąć w szpitalu dla wariatów. Na tym właśnie polega obłęd tego wszystkiego.”
Komentarz - autor: pracowniaiv — 19 marca 2008 @ 22:30
@vitmatimtmatek
Ładne i dziękujemy za miłe słowa.
Ale nie takie to proste. Wiara, o której piszesz w zdaniu „dlatego wierzę, że przeczytam tutaj jeszcze nie jedną ciekawą rzecz”, lepiej żeby była raczej roboczą hipotezą, co? Nie chciałabym, żebyś zrezygnował z krytycyzmu i samodzielnego myślenia. A z kolei tu: „wiara powoduje, że nie zapomne tutaj zaglądać” chyba raczej masz na myśli sprawdzanie swojej hipotezy i/albo ciekawość?
Czyli – zgrabne, rozumiem intencję i miło mi, ale chyba z wiarą niewiele ma wspólnego. Proponuję, żebyśmy razem mieli się na baczności i zgrabnym frazom nie dawali zbyt łatwo wiary 😉
Komentarz - autor: pracowniaiv — 19 marca 2008 @ 22:50
Tu jest więcej takich fajnych rysunkowych iluzji: http://brainden.com/eye-illusions.htm
Komentarz - autor: astromaria — 20 marca 2008 @ 00:43
@astromaria
Dzięki za linka. Z totalnym oczopląsem dalej się zastanawiam, ile takich kawa na ławę przykładów trzeba zobaczyć, żeby rzeczywiście i na codzień stać się niedowiarkiem w stosunku do własnej percepcji… Niewykluczone, że oczopląs przeszedł mi w mózgopląs.
Komentarz - autor: pracowniaiv — 20 marca 2008 @ 01:06
Puk-puk! To znowu ja…
Pomyślałem, że prześpie się z tym problemem i tak też zrobiłem. Wyobraźcie sobie, że przebudziłem się w środku nocy… zimno mi… nieee to nie to… chcę mi się siusiu… nie nie… to było coś innego… O mam… wiara… powiedziałem do siebie: „jaka wiara? Czy w ogóle jest dla niej miejsce w moim życiu? Nie.”… Poszedłem dalej spać.
Przed chwilą wstałem… odsłuchałem w radiu poranne wieści z polski i świata… jeszcze coś zjeść… i będę musiał wychodzić… zrobiło mi się słabo, a w głowie zaszumiało mi od przepychu wątpliwośći i różnych innych… myśli… doszło do tego, że znowu zapragnąłem wierzyć…
Wiara, czy ona jest rzeczywiście mi potrzebna? Czy wierzę, ze względu na swój egoizm i krótkowzroczność?
Komentarz - autor: vitmatimtmatek — 20 marca 2008 @ 06:30
Nie zapominajmy o tym, że świat jest polarny (nie chodzi mi o lodowce pod biegunem, ale o polarność / polaryzację). Dlatego z wiarą i jej brakiem trzeba być ostrożnym. Jak ze wszystkimi skrajnościami.
Jest wiara religijna i jest wiara… taka po prostu. A może raczej zaufanie.
Nadmiar wiary jest zgubny, bo prowadzi do bezkrytycznego zatracenia. Jak powiedział bodajże Osho: „Jeśli będziesz zbyt ufny każdy Stalin i każdy Hitler będzie ci pasterzem”. Widzieliśmy to nie raz, prawda?
Ale jeśli w ogóle nie będzie we mnie wiary, jeśli nie będę wierzyć tak totalnie, w nic, moje życie może stać się tragiczne. Ja ufam (wierzę?), że ten świat i moje własne życie mają jednak głębszy sens. Nawet, jeśli nie zawsze go potrafię dostrzec, sądzę, że gdzieś tam on (ten sens) jednak jest.
Kiedy patrzę na ateistów, widzę, że z nimi jest coś nie tak. Gdyby naprawdę czuli się dobrze ze swoją niewiarą, nie byliby tak napastliwi. Niektóry są wręcz misjonarzami, jak np. Richard Dawkins. A psychologia naucza, że jeśli ktoś tak natrętnie agituje, to znaczy, że tak naprawdę nie wierzy w to, co sam głosi. Jego agitacja ma za zadanie przekonać jego samego, a nie otoczenie.
Wiara w boską opatrzność daje dobry humor i sprzyja zdrowiu. Brak wiary, to wiara w bezsens. A jak można żyć, będąc otoczonym przez przejawy bezsensu?
Znam ludzi, którzy dzięki wierze w Boga wyleczyli się z ciężkich chorób. A teraz patrzę na profesora Religę i widzę, że jemu tej wiary brak, a to znaczy, że dni faceta są policzone. I tak się zastanawiam – czy złoży swoje życie w ofierze na ołtarzu oficjalnej onkologii, czy może jednak wola życia, choćby wbrew głoszonym przez niego przekonaniom, w nim zwycięży? Jeśli to drugie, to być może uda się potajemnie do gabinetu homeopaty albo innego antynaukowego „czarownika”?
Na Reality TV niedawno leciał serial dokumentalny pt. „To cud”. Ludzie opowiadali w nim, jak uratowali swoje zdrowie, a nawet życie dzięki wierze. Ale chodziło tu nie o wiarę w to, czego uczą religie, lecz o wiarę w interwencję i pomoc Siły Wyższej, jakkolwiek ją sobie ci ludzie wyobrażali.
Taka wiara to raczej wiedza. Jest to znajomość praw duchowych, obowiązujących w tym świecie. Nie jest to ślepa, fanatyczna wiara w dogmaty czy zasady religijne, lecz wiedza o tym, że oprócz materii w świecie występuje też pierwiastek duchowy. I że ten duchowy pierwiastek w rzeczywistości góruje nad martwą materią.
A więc spytam: co jest wiarą, a co wiedzą?
Granice między jednym i drugim są płynne. Jak we wszystkim na tym świecie.
Każda wiara ma w sobie element wiedzy i każda wiedza ma w sobie element wiary. Dokładnie tak, jak to przedstawia znaczek Tao.
Dziś filozoficznie zadumałam się nad sporem kreacjonistów i ewolucjonistów. Dlaczego ludzie muszą widzieć tylko jedną stronę medalu? Dlaczego musi być „albo-albo”? Czy nie może być „i-to-i-to”? Przecież świat mógł powstać dzięki Inteligentnemu Projektowi, a potem ewoluować. Ja tu nie widzę sprzeczności. O co więc ci ludzie się biją? Jak tak dalej pójdzie, wywołają III wojnę światową. I o co? Znowu o to, w co kto wierzy!
[Wiem, w tym sporze chodzi tak naprawdę o to, czy Bóg istnieje, czy nie istnieje. No bo przecież jeśli był jakiś Projekt, to ktoś go musiał stworzyć. Zgodzenie się z tym byłoby równoznaczne z przyjęciem wiary w Stwórcę. A tego ateiści nie mogą tolerować. Bo oni muszą być aż po grób wierni swojej wierze w brak Boga. W więc – znowu mamy tu wiarę].
Wiara i wiedza to dwie strony tego samego medalu. A może raczej magnesu, który zawsze ma dwa bieguny. Gdzie kończy się jeden biegun, a zaczyna drugi? Nie ma między nimi granicy. Kiedy magnes przetniemy na pół, każda z tych połówek będzie miała takie same bieguny, jak oryginał. Nie wiemy również, gdzie kończy się zimno i zaczyna się ciepło, gdzie kończy się ciemność, a zaczyna światło itp.
Świat jest takim właśnie spolaryzowanym tworem. I dostrzegania tego naucza ezoteryka, która nie jest ani nauką ani religią.
Ale się rozpisałam, już zmykam 🙂
Temat rozwinę na swoim blogu. Oczywiście – jak mi się zechce chcieć, bo to temat jak ocean…
Komentarz - autor: astromaria — 22 marca 2008 @ 00:40
@astromaria:
Dzięki za te refleksje. Piszesz: „Wiara i wiedza to dwie strony tego samego medalu. A może raczej magnesu, który zawsze ma dwa bieguny. Gdzie kończy się jeden biegun, a zaczyna drugi? Nie ma między nimi granicy.”
W mojej wersji tego obrazu ta przestrzeń pomiędzy wiarą i wiedzą, pomiędzy biegunami magnesu, jest miejscem na „nie wiem”. Może być cienką linią, może też rozciągać się niemal po same bieguny – to kwestia indywidualna. Ale ludzie nie lubią przyznawać się, że nie wiedzą. Oczekuje się od nich, żeby wiedzieli. A oni oczywiście nade wszystko muszą spełniać oczekiwania innych. Utożsamiają się więc ze swoją „wiedzą” albo ze swoją „wiarą” i są przekonani, że gdyby nie to, przestaliby istnieć. Broniąc zaciekle swojej wiary albo swojej wiedzy, bronią siebie samych przed nieistnieniem. Wierzą w coś zewnętrznego albo wiedzą coś o tym co na zewnątrz i to im wystarcza, nawet satysfakcjonuje. Trudno im się dziwić – tak zostali zaprogramowani. Dziecko jest nagradzane „miłością”, kiedy okaże się „mądre” w pożądany sposób, zaspokajający potrzeby i oczekiwania rodziców, a nie kiedy przyznaje się do tego, co w nim prawdziwe. Zarzuca poznawanie siebie, bo za to nikt nie daje nagrody, jest nawet gorzej, zewsząd płynie wtedy negatywny feedback. Potem przez całe życie utożsamia uznanie z miłością i zasiewa tego samego bakcyla swoim dzieciom….
I to jest nasz grzech pierworodny – grzech zaprzeczenia sobie i grzech zapomnienia. I o tym też naucza ezoteryka, która jesli czymś jest, to drogowskazem.
Zaczyna się właśnie wiosna, a z nią nowy cykl. Może dlatego tak refleksyjnie się zrobiło. Nie wiem.
Wszystkim naszym Czytelnikom życzę, żeby ten nowy cykl był dla nich cyklem w górę.
Komentarz - autor: pracowniaiv — 22 marca 2008 @ 12:25
astromaria:
„Dlaczego ludzie muszą widzieć tylko jedną stronę medalu?”
Z tego co sie dowiedzialem jest tak dlatego ze sa do tego zaprogramowani. Sa na swiecie jednostki ktore celowo nas programuja (psychopaci). Jesli dodac do tego to co pokazuja przyklady iluzji to odpowiedz nasuwa sie sama dla znajacych temat.
Swoja droga mowisz ze swiat jest „polarny” czyli ze istnieja w nim dwie sily. W „Fragmenty Nieznanego Nauczania” P.D.Uspieńskiego jest mowa o trzech silach a to jak imam tez ezoteryka. Nie jest to jednak temat ktory moge podjac bo nic o tym nie wiem. Moze znajdzie sie ktos kto wie wiecej ode mnie i zechce o tym z Toba porozmawiac.
Komentarz - autor: gem — 22 marca 2008 @ 12:30
Gurdżijew nauczał, że istnieje „trzecia siła neutralizująca”, ale prawdę mówiąc dla mnie to pojęcie jest nieco niezrozumiałe. Być może w czasach, kiedy zgłębiałam ten problem nie byłam gotowa na zrozumienie. Potem o tym zapomniałam, a ostatnio mi się przypomniało, więc być może powinnam jeszcze raz to przeczytać i przemyśleć. A może ktoś mnie oświeci?
Komentarz - autor: astromaria — 22 marca 2008 @ 15:23
Mówiąc najprościej – jest dobro i zło i są okoliczności.
To co w jednych okolicznościach jest złe, w innych może się okazać dobre. Nie ma czegoś takiego, jak bezwzględnie czarne czy bezwzględnie białe. Ta sama rzecz raz może być biała, kiedy indziej czarna, a przeważnie – przybiera różne odcienie pomiędzy, w zależności od oświetlenia (czyli od konkretnej sytuacji). Ludzie mają tendencje do generalizowania i polaryzowania rzeczywistości raz na zawsze. Tak jest znacznie wygodniej. Łatwiej przyjąć sobie jakiś dekalog i zwolnić się od myślenia. Bo zastanawianie się nad okolicznościami i dokonywanie własnych wyborów wymaga wysiłku i wzięcia na siebie odpowiedzialności. I wymaga posiadania własnego sumienia. A sumienie nie jest dane każdemu i za darmo. To efekt pracy alchemicznej. Wymaga obudzenia, w tym obudzenia centrum emocjonalnego. Bo sumienie jest czymś w rodzaju emocjonalego odpowiednika świadomości będącej atrybutem centrum intelektualnego.
Dostrzeganie trzeciej siły wymaga umiejętności rozrózniania.
W każdym razie tak to rozumiem.
Komentarz - autor: pracowniaiv — 22 marca 2008 @ 16:51
Trzecia siła
Jako że to ważny temat w ezoteryce, jeden z następnych wpisów na blogu będzie o niej.
Komentarz - autor: pracowniaiv — 22 marca 2008 @ 22:27
Pozdrawiam pracownie 🙂
Dzieki za ten artykul, dzieki dla tlumacza za przetlumaczenie. Rzeczywiscie pokazuje wiele, i pokazuje jak bardzo zwykle „zludzenia optyczne” maja sie do naszej sytuacji.
Jedyne co mnie zastanawia, to to zludzenie z zielonym walcem. Pierwsza moja reakcja byla taka: „To niemozliwe! Przeciez te kwadraty nie maja takiego samego koloru! Te kwadraty ukladaja sie w szachownice, wiec to normalne ze tamten bedzie bialy a nie czarny. (antycypacja?)” Potem usunalem wszystkie kwadraty, i rzeczywiscie, A i B byly takiego samego koloru. I pytanie: Czy chodzi o to, zeby utozsamic sie z obrazem i zobaczyc, ze abstrakcyjnie te kwadraty maja inne kolory, tylko to walec rzuca cien na ten jasny kwadrat, i dlatego pojawia sie zludzenie ze oba kwadraty maja ten sam odcien? Czy moze chodzi o to, zeby „wyjsc poza obraz” i popatrzec na to od strony graficznej: ze rzeczywiscie maja ten sam odcien, tylko interpretowana tresc obrazka narzuca nam antycypacje ze wcale tak nie jest. Co tak naprawde jest iluzja? To ze maja ten sam odcien czy to ze go nie maja? Interpretowac czy nie? A moze widziec obie strony? (tak podpowiada mi intuicja)
No i… probuje znalezc korelacje miedzy tym zludzeniem a iluzjami PR-owcow rzadu. Np. Czy „wejsc w obraz” i zobaczyc, ze Tusk ma dobre intencje – czy „wyjsc poza” i zobaczyc ze ich dzialania maja ten sam PR-owy odcien co odcien PiSu? I tylko wydaje sie inny?
Odpowiedz nasuwa sie sama, ale wciaz nie potrafie znalezc pelnej korelacji miedzy PRem a zludzeniem zielonego walca. W tym drugim „wejscie w obraz” wydaje mi sie wlasciwe, a oba kwadraty wydaja sie miec inny kolor.
Jak widzicie, placze sie w tym, troche namieszalem. Mam nadzieje ze nie bylo to trudne do przebrniecia, i ze nie za dlugie. Prosze o pomoc kazdego kto wie, i dzieki z gory.
pozdrawiam,
Olo
Komentarz - autor: Olo — 24 marca 2008 @ 11:41
@Olo:
Oj, namieszałeś, to prawda. Co gorsze, nie wiem, o co tak naprawdę pytasz. Pytasz: „Interpretować czy nie?”, „Czy chodzi o to…?” Pytanie – kto ma interpretować albo nie, komu ma chodzić o…? Pytanie – jaki ten ktoś ma cel? Dopiero mając te dane, można się zastanawiać – o co chodzi? W Twoim komentarzu pełno jest bałaganu. Może dlatego masz problem z tą szachownicą, że taki sam bałagan masz w głowie? Może w swojej głowie powinieneś przeprowadzić taką samą akcję, jak na szachownicy z sąsiadującymi kwadratami? Znasz buddyjską powiastkę o pełnej po brzegi filiżance herbaty? Ale niewykluczone, że tak naprawdę to dobrze Ci jest z tym bałaganem i wolisz konstruować przedziwne konstrukcje słowne, które zacieniają Ci rzeczywistość dokładnie jak ten zielony walec. I w ten oto sposób próba odpowiedzi na Twoje pytanie musiała sprowadzić się do pytania – o co Tobie chodzi? Jaki jest Twój cel? Dopiero wtedy – w kontekście celu – można pytać: „co robić?”
Z drugiej strony – z niemal każdym komentarzem pojawiają się nowe aspekty tej zabawy z szachownicą. Jeden z nich jest taki, że ta iluzja nie byłaby możliwa, gdyby operować tylko czernią i bielą zamiast odcieni szarości. Żaden odcień nie jest sam w sobie jasny albo ciemny. Dopiero dodanie tła, punktu odniesienia, takim go czyni. Ale zaprogramowany umysł lubi z góry wiedzieć, wartościować, nazywać. Nie znając siebie, chce znać „prawdę” o rzeczywistości zewnętrznej. To dlatego tak łatwo go omamić. Wystarczy podać mu fakty w odpowiednim świetle. Jest tak głodny „przekonań”, że zupełnie nie leży w jego interesie podważanie najłatwiejszych, utartych, zawsze pod ręką, gotowych interpretacji.
Z trzeciej strony – (Boh trojcu liubit’) – przyznaję otwarcie, że NIE sprawdzałam programu sterującego tą prezentacją. NIE WIEM więc, czy na przykład każde kliknięcie na któryś z sąsiadujących kwadratów nie zmienia kodu koloru kwadratu A lub/i B 🙂
Komentarz - autor: pracowniaiv — 24 marca 2008 @ 13:13
Wiesz, teraz mnie jest trudno zrozumiec o co Tobie chodzi. 🙂 Ale rzeczywiscie, to co napisalem moglo byc bardziej pomieszane niz myslalem. Sprobuje uproscic.
Po pierwsze, chodzi mi o to, zeby widziec wszystko takim jakim jest naprawde. Taki jest moj cel. Troche daleki, ale chcac nie chcac ma u mnie wiele wspolnego z ta iluzja szachownicy.
Mowi sie, ze nieprawda jest to, ze kwadraty A i B maja inny odcien. I rzeczywiscie, jest to nieprawda. A prawda jest, ze maja taki sam odcien.
Tylko teraz: obrazek przedstawia szachownice, ktora jest przysloniona cieniem walca. Wskutek tego kwadraty A i B maja ten sam odcien.
Ale na obrazku jest tez pewna tresc. Ta tresc mowi, ze kwadraty maja inny kolor, ze jest tam walec, ze on rzuca cien, itd.
Wiec: Co jest prawdziwe: tresc obrazka czy sam obrazek? W tresci obrazka kwadraty A i B maja inne kolory, a zielony walec rzuca cien. Wskutek tego, pod wzgledem graficznym (czyli na obrazku, ale nie w jego tresci), oba kwadraty maja taki sam kolor. Ale tresc temu przeczy. Co wiec sluzy bardziej mojemu celowi – widzeniu wszystkiego takim jakim jest. Widzenie tresci obrazka, samego obrazka, czy obu? I co z obu jest bardziej „nieprawdziwe”?
Tak samo jak w tej iluzji z kolorowymi slowami. Lepiej widziec kolory slow, same slowa mowiace o kolorach, czy oba? – dla kogos kto chce widziec wszystko takim jakim jest.
Czy udalo mi sie to uproscic tak zeby bylo bardziej zrozumiale? Mam nadzieje… Najgorsze ze ja jak najbardzej podazam za swoim chorym tokiem myslenia… 😀
Komentarz - autor: Olo — 24 marca 2008 @ 14:01
Olo:
Więc powtórzę – nie da się widzieć wszystkiego takim jakim jest naprawdę, dopóki nie zacznie się widzieć siebie, jakim się jest.
Skąd wiesz, że jest to nieprawda? Czy sam to sprawdziłeś? A może ich odcień się zmienia? Ja tego nie wiem, Ty też. Uwierzyłeś mi. Dlaczego? Przyjrzałam się obrazkowi i nie dam głowy, że A i B mają dokładnie ten sam odcień. Mogą WYDAWAĆ się takie same, kiedy dokoła jest tylko kontrastująca biel.
Można analizować ten obrazek na wiele sposobów, żeby wiedzieć, czy A i B mają ten sam odcień. O to Ci chodzi? Mnie nie, bo jaki z tego pożytek?
Ktoś, kto chce widzieć rzeczy jakimi są, musi najpierw zacząć widzieć siebie, jakim jest.
Poza tym, co Ci przyjdzie z cudzej odpowiedzi? Ale OK, moja odpowiedź jest taka: Ktoś, kto chce widzieć wszystko jakim jest, nie zawraca sobie głowy obrazkami. Obrazki miały tylko pokazać, że dopóki nie poznamy zasad działania naszego umysłu (trzech umysłów), nie możemy ufać swojemu postrzeganiu.
Nie spodoba Ci się pewnie moja odpowiedź. Ty 🙂
Komentarz - autor: pracowniaiv — 24 marca 2008 @ 16:11
Twoja odpowiedz nawet mi sie spodobala 🙂 Co do tego to zgadzam sie calkowicie.
Wlasciwie nie do konca odpowiedzialas na moje pytanie, ale nic sie nie stalo. Jeszcze nie umiem tak ubierac mysli w slowa, zeby moc je dobrze przekazywac. W kazdym razie dzieki za wysilek, sprobuje sam rozwiazac ten problem. Nie bede Cie juz meczyc, gdyby to bylo tak proste jak odcien, to pewnie nie zaprzatalbym tym niczyjej glowy.. 🙂 Chcialem sie tylko skonsultowac z kims kto moze wiedziec. Pozdrawiam wszystkich i dzieki,
Olo
Komentarz - autor: Olo — 24 marca 2008 @ 22:08
Zauważyłem, że jeśli patrzeć wystarczająco długo jednym okiem na kwadrat pomiędzy A i B, to umysł się tak zmęczy, że w końcu zaczyna widzieć oba te kwadraty w tym samym odcieniu!!!
TO FANTASTYCZNE!
WIDZICIE TO CO JA???
Komentarz - autor: Darek — 28 marca 2008 @ 00:31
Spryciarz jesteś. Co skłoniło Cię do spojrzenia na to jednym okiem? Ja nie do końca tak to widze, ale wiem o co ci chodzi.
Komentarz - autor: vitmatimtmatek — 28 marca 2008 @ 15:24
To jest BLEF. Wymyśliłem go sobie.
Pytanie:
Jak każdy z Was potraktował nową informację(wiedzę)?
Zagadka:
Jak to powiązać z tym co w dyskusji?
//Przepraszam poszkodowanych za kolejną iluzję, długo ją planowałem 😉
Komentarz - autor: Darek — 28 marca 2008 @ 23:42
Jesteś nienormalny 😛
Komentarz - autor: vitmatimtmatek — 29 marca 2008 @ 06:44
Pomyśl…
czy pamiętasz jak zareagowałeś na tą informację? co pomyślałeś, co zrobiłeś itd.
Komentarz - autor: Darek — 29 marca 2008 @ 08:04
Zaspokoiłem swoją ciekawość, a ciekawość to pierwszy stopień do piekła. A z tym kwadratem to poprostu siła sugestii.
Komentarz - autor: vitmatimtmatek — 29 marca 2008 @ 10:12
tak, ciekawość brawo 🙂 zadziałała trzecia siła
Świat jest cudem a wiara nudą, zbędnym balastem na Czwartej Drodze.
Komentarz - autor: Darek — 30 marca 2008 @ 22:29
He, he, dzięki.
Cieszmy się z „jazdy” 😀
Komentarz - autor: vitmatimtmatek — 31 marca 2008 @ 13:07
oj vitmatimtmatek straciłeś czujność! nie ma gotowych odpowiedzi w postaci tabletki od bólu głowy (nierozumienia). Jakkolwiek piękna czy prawdziwa byłaby moja odpowiedź i tak musiałbyś osobiście ją potwierdzić. Rozumienie osiąga się ciężką Pracą a tabletki wiary uzależniają – bierzesz coraz więcej, coraz mocniejsze… albo leczysz ból, albo go uśmierzasz (albo sam nie wiem co, albo jeszcze coś innego, nie cierpie tego dzielenia)
Mogę się mylić, ale pierwszym krokiem dla ciebie, nawet nie krokiem a nauką utrzymywania równowagi, będzie wyjście z „nałogu”. Znam na to praktyczną metodę, terapia odwykowa polegającą na Samoobserwacji.
dobra starczy tych mądrości, czeka robota
Pozdrawiam
(miło mi będzie jeszcze porozmawiać)
Komentarz - autor: Darek — 31 marca 2008 @ 19:11
@Darek
Wg. mnie to co zrobiłeś to „budzik”.
A pamiętasz co było pisane na ten temat? Pomyśl gdzie zrobiłeś błąd, i po prostu odpisz nie zadawając pytań…
Komentarz - autor: Paweł — 31 marca 2008 @ 20:14
Nie pamiętam. Jedyne co przychodzi mi na myśl to nazbyt otwarta i natarczywa pomoc. Czy zrobiłem budzik, popełniłem błąd… na chwilę obecną nie potrafię ci odpowiedzieć. Pokaż mi czym wg. ciebie jest ten błąd, skupie na tym więcej uwagi.
Komentarz - autor: Darek — 31 marca 2008 @ 21:15
Przykro mi Darek, nie będę z tobą rozmawiał.
Najpierw wymyślasz kłamsta w postaci nie istniejących iluzji od których dostaje bólu głowy.
Potem…
„tak, ciekawość brawo 🙂 zadziałała trzecia siła”
Prowadzisz mnie za rączke. W dodatku to było aroganckie, moge tego nie lubieć.
Komentarz - autor: vitmatimtmatek — 1 kwietnia 2008 @ 11:50
Post Scriptum: Straszna z Ciebie. Proponuje samoobserwacje.
Komentarz - autor: vitmatimtmatek — 1 kwietnia 2008 @ 11:59
@vitmatimtmatek
tylko sie nie obrażaj, bo milo Cie tu gościć 🙂
Aroganckie, mówisz? Ja arogancji w tym nie widze. Raczej brak zważania, „wpuszczanie w maliny”. Jakaś idea Darkowi przyświacała, ale szczerze mówiąc ja też jej nie łapię.
Proponuje zastosować zasadę „wszystkop jest lekcją” i nie kontynuować tematu.
pozdrawiam.
Komentarz - autor: pracowniaiv — 1 kwietnia 2008 @ 12:30
Chodzi o wiarę. Wtrąciłem się do dyskusji, zadałem pytanie/zagadkę więc chciałem wyjaśnić o co chodzi.
@Darek
hehe, zrobiłem dosłownie to samo co ty, zastosowałem identycznie to samo. czyli BLEF na… WIARĘ.
Pamiętasz? napisałeś „Widzicie to co ja?” vitmatimtmatek uwierzył Ci, i ty go „złapałeś” I było ok, ale wtedy ja się wtrąciłem.
I napisałem do ciebie. Tym razem ty mi UWIERZYŁEŚ że popełniłeś błąd. A ja nie podałem ŻADNYCH podstaw. To tak jakbym napisał że pisze z 4 gęstości hehe, tylko że twój system wiary by Ci na to nie pozwolił. A uwierzyłeś mnie ponieważ (możesz) postrzegać mnie jako kogoś „dalej” wie więcej/lepiej itd. Coś w rodzaju takim że ludzie wierzą władzy czy pseudo ekspertom.
To był budzik – mój i twój, ty na vitmatimtmatek a ja na Ciebie. To jest ok, nie ma nic w tym złego! To zabawa 😉
A najlepsze jest to że ‚obserwatorzy’ podłapali i wykorzystali okazję do wtrącenia swoich 3 groszy, vitmatimtmatek wyraził swoje oburzenie prawdziwe, bo tamto (pierwsze) było sztuczne i ‚łaskawe’.
Napisałeś „(miło mi będzie jeszcze porozmawiać)” no i masz… czy miło? To pewnie zależy ‚jak na to patrzeć’ czy postrzegać.
Mam nadzieję że wyjaśniło się co nie co. Poczułem się w obowiązku wyjaśnić sytuację którą celowo ‚nakręciłem’, to nie miało na celu robić szumu, czy coś podobnego. Pozdrawiam i „niezłej jazdy” życzę 😉
Hey!
Komentarz - autor: Paweł — 1 kwietnia 2008 @ 16:17
@Paweł
W tej nieco uszczypliwej ripoście pozwolę sobie zauważyć, że albo nie przeczytałeś dokładnie tego co napisałem, albo widzisz w mojej odpowiedzi tylko to co chcesz zobaczyć. Przyznaję jednak bez bicia, że dało mi to do myślenia(i oto chodzi)
@vitmatimtmatek
Blog dotyczy Pracy a temat Iluzji. Tak jak obraz można opisać tysiącem słów, tak tysiące słów można zastąpić obrazem. Taki przyświecał mi cel, wszyscy bowiem używali słowa „wiara” na swój własny sposób. Jeśli czujesz się wykorzystany przepraszam, wszystko to lekcje i nauka. Wytykamy sobie nawzajem swoje błędy i zdzieramy maski, szczerze i otwarcie, to część Pracy (nie jesteśmy towarzystwem wzajemnej adoracji). Owszem, „wpuściłem cie w maliny” ale skoro już w tych malinach sobie siedzisz, skosztuj jakie one słodkie, ile dowiedziałeś się o sobie, o mnie, o wierze…
moja idea to Tik na Trik, przymruż oko 😉
Komentarz - autor: Darek — 2 kwietnia 2008 @ 04:02
Wybaczcie, temat niby skonczony. Wpadlem tylko zobaczyc jak sie rozwija nurtujacy mnie temat, no i widze wasza rozmowe.. 😉 Jesli moge wyrazic swoje zdanie – mnie to wyglada jak walka o racje dwoch nauczycieli. 🙂
Pozdro,
Komentarz - autor: Olo — 4 kwietnia 2008 @ 21:54
Niech mi ktoś wytłumaczy dlaczego nie można prowadzić normalnej(?) dyskusji. Prawie zawsze dochodzi do jakichś sprzeczek itp. O co tu chodzi, gdzie może być problem. Dlaczego tak często dochodzi do nieporozumień, niezrozumienia drugiej osoby. Może problem tkwi u każdego z nas, np u mnie? Tylko gdzie. Dlaczego nie można się zorganizować, czegoś robić wspólnie, a może można tylko nie każdy do tego się nadaje?
Komentarz - autor: Paweł — 7 kwietnia 2008 @ 17:03
@Paweł
A jak mogą prowadzić dyskusję zaprogramowane maszyny, każda z innym programem? Czasem udaje się maszynom znależć wspólny program i wtedy się ‚dogadują’, czasem są tak zafiksowane na tym, który właśnie jest uruchomiony, że nawet nie zauważają ani tego, jaki w nich program działa, ani tego, ze pozostałe osoby wykonują właśnie zupełnie inne programy…
Inaczej mówiąc, sporą część problemu stanowi identyfikacja – ze swoimi myślami, słowami, emocjami, ideami itd.
Jak bardzo identyfikowałeś się ze swoimi powyższymi pytaniami? Które Twoje „ja” pisało ostatni komentarz? Czy na pewno właśnie o to Ci chodziło? Co „pod skórą”, w skrytości chciałeś pokazać / osiągnąć? Jakiej odpowiedzi oczekiwałeś? Dlaczego? Tego typu pomocnicze pytania warto sobie jak najczęściej zadawać.
A do Robienia potrzebna jest choć odrobina Bycia. Bez tego można jedynie wspólnie lecieć ten sam program. Tylko że prędzej czy później (raczej prędzej) dojdzie do uruchomienia się innych programów, które już nie będą wspólne.
Komentarz - autor: pracowniaiv — 8 kwietnia 2008 @ 15:01
„Inaczej mówiąc, sporą część problemu stanowi identyfikacja – ze swoimi myślami, słowami, emocjami, ideami itd.”
Niedawno mialem okazje ponownie zaobserwowac moje identyfikowanie sie. Zaobserwowalem przy tym ze gdy sie identyfikuje to kompletnie zatracam sie w tym i trace tym samym swiadomosc tego co robie. To jest jak „sen na jawie”.
Komentarz - autor: gem — 8 kwietnia 2008 @ 15:27
@gem
bardziej niż ‚sen na jawie’ pasuje mi tu porównanie do sytuacji, kiedy oglądamy jakiś bardzo pasjonujący film i całkiem się w nim zatracamy, zapominając o wszystkim dookoła.
Komentarz - autor: pracowniaiv — 8 kwietnia 2008 @ 18:31
Tylko jak ustrzec się psychopatów? Każdy z nas w pewnym momencie moze sie zwrócić o pomoc do niewłaściwych osób……..Czy mózg rozpona psychopatę??? zanim ktoś zdąrzy wjść do głowy??
Komentarz - autor: Nunka — 13 kwietnia 2008 @ 07:39
@Nunka
Dużo czytać, obserwować, analizować. Przeczytaj uważnie książkę Roberta D. Hare „Psychopaci są wśród nas”, jest dostępna w wielu księgarniach. I zapraszam, zajrzyj do następnego naszego wpisu, który powinien pojawić się jutro, może coś dla siebie znajdziesz.
Komentarz - autor: pracowniaiv — 14 kwietnia 2008 @ 23:34
Komentarze ludzi na serwisie „wykop”:
http://www.wykop.pl/link/63197/biale-jest-biale-a-czarne-jest-czarne-napewno
Komentarz - autor: Paweł — 19 Maj 2008 @ 01:04
Ręce opadają, jak się czyta te komentarze na wykopie. I nie chodzi wcale o to, czy ktoś się zgadza, czy się nie zgadza, czy mu się artykuł podoba, czy nie. Każdy ma prawo do własnego zdania. Chodzi o poziom argumentów… Ludzie, myślenie naprawdę nie boli.
Swoją drogą nie mam pojęcia, kto wpadł na ten pomysł z wykopem.
Komentarz - autor: iza — 19 Maj 2008 @ 20:29
” Z jednej strony jesteśmy pobudzani, a z innej otumaniani. Często przypominamy człowieka, który by zasnąć, łyka tabletkę. Chcąc zaś rano rozbudzić się, także łyka tabletkę. Przypominamy też osobę, która chcąc pobudzić się pije mocną kawę, a chcąc ogłuszyć się pali papierosa. To samo robią z nami informacje napływające do nas strumieniami. Żyjemy jak w jakimś okropnym młynie, a „najśmieszniejszą” w tym rzeczą jest to, że dla większości to się podoba. Przypominają w tym oni alkoholików, z których większość z radością pije w nadmiarze „swoje” ulubione trunki. Przypominają także narkomanów, oraz palaczy papierosów. Tak właśnie wygląda degeneracja: robimy coś źle i cieszymy się z tego, a nawet jesteśmy dumni. I pożądamy coraz więcej. Złodziej kradnie i jest szczęśliwy z tego powodu, bandyta bije innych i się cieszy, morderca morduje i ma wielką satysfakcję. Po prostu świat chory psychicznie, w którym normalny człowiek bywa postrzegany jako wariat. Nie tylko jednostki ludzkie są chore i zdegenerowane. To już prawdziwa epidemia, która rozciągnęła się na całe narody. Morderstwo w imieniu narodu lub poczucia „religijnego” zostało prawnie i „moralnie” usankcjonowane, a nawet stało się czynem chwalebnym.” /”Przypomnienie”/
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/13-inny-pokarm-ofiary-zlych-informacji,40.html#137
„Ci zaś, u których podstawą jest umysł ich myśli, a nie ciała, nie potrafią się oderwać od umysłu swoich myśli.
Za szczęście dla siebie uważam chwile kiedy mogę się wznieść ponad ów „umyślik”, oraz ponad umysł myśli. Porzucić je. Stanąć obok. Być czystym i wolnym umysłem. Takim umysłem, że poza czasem i przestrzenią sam świat staje się jego odbiciem.
Co się jednak dzieje na skutek ograniczenia naszych umysłów?
Teraz i tutaj umysły odzwierciedlają świat i naszą pamięć poprzednich odzwierciedleń. Zawierają więc w sobie złożoność świata i …pomieszanie będące względnym spojrzeniem na porządek. Dochodzi nawet do takiego ograniczenia i pomieszania, że niektóre umysły stają się chore w sposób widoczny. Mówi się wtedy o chorych psychicznie.
Umysły bardziej otwarte obserwują różnorodność świata i umysłów, interesują się psychologią, socjologią, wcielaniem się w różne stany, postacie (inaczej w różne rodzaje ograniczeń), próbują ich doświadczyć, zrozumieć, przeżyć, czy zagrać je, więc czasem zostają aktorami. Mogą wtedy grać różne role, nawet role chorych psychicznie. Czasem grają jakieś role w życiu codziennym. Bywa że świadomie, ale nawet bywa że i nieświadomie.
Taki jest świat ludzkich umysłów, który nawet zawierając w sobie chorych psychicznie oraz różnych graczy życiowych, jest przez ludzi uznawany za twór normalny i cywilizowany. Twór ten posiada określone zorganizowane struktury.
Z takiego punktu widzenia, to nawet wariat będzie normalny i zorganizowany (w jakimś stopniu).
Genialność, szaleństwo i normalność są zależne od punktów odniesienia, są więc czymś różnym i jednocześnie tym samym.
W określonej subiektywności danego punktu odniesienia można świadomie /intelektualnie i uczuciowo/ przejawić się jako inna osobowość – wtedy po prostu trzeba okazać odpowiednie jej stanowi cechy – odpowiednie dla danego punktu odniesienia.
Można jednak mechanicznie /odruchowo/ przejawić cechy typowe dla jakiejś osobowości w danym punkcie odniesienia.
Weźmy np. osobowość chorą psychicznie. Specyficzna niecierpliwość, która zawładnęła całym umysłem człowieka, czy też tego rodzaju lęk o przetrwanie, albo gniew, nawet jakieś żądze, itp. Przejawienie w sposób wyraźny każdej z tych cech będzie brakiem zrównoważenia psychicznego.
Nawet skrajny brak lęku o przetrwanie, w innym punkcie odniesienia będzie symptomem klasyfikującym na chorego psychicznie.
Zatem każde „przeważenie” w jakąś stronę, tworzące skrajność, taką, iż zaczyna dominować nad stanem umysłu pozbawiając go otwartości, bez względu na to, czym by nie było powodowane, może być rozpatrywane jako stan niewłaściwy /nienormalny/.
I nie może tu być żadnych usprawiedliwień, takich jak normy społeczne, wychowanie, tradycja, obyczaje, światopogląd, itp.
Nie oznacza to odrzucenia tych dobrych, słusznych i pięknych rzeczy, ale chodzi o to, by ich istnienie nie powodowało w nas cierpienia ani też cierpienia u innych – wtedy, gdy pozwolimy im zdominować swój umysł. Możemy stosować je całe życie, ale nigdy nie mogą one nad nami dominować. Nie możemy w ich imię zabijać innych lub gorzej ich traktować. Wewnętrznie powinniśmy być wolni od nich tak, że gdy ktoś inny nie będzie ich stosował lub przestanie stosować, to nie poczujemy bólu – pozostając otwartymi na zjawisko i na różnorodność życia, oraz wrażeń.
Kto z nas nie cierpiał z powodu swojego umysłu?
Cierpieliście – to właśnie była skrajność! Chwilowa niedyspozycja psychiczna! Całe szczęście jeśli nasz umysł z czasem od niej uwalnia się. Długotrwałe trzymanie się jej to już choroba psychiczna.
Każdy z nas przeżywał stany względnych niedyspozycji psychicznych – silnego ograniczenia umysłu. Silnie koncentrując się na określonym zadaniu możemy dać więcej z siebie. Jednocześnie nasza uwaga jest słabsza i ograniczona nad wszystkim innym. Zatem odnośnie tego zadania umysł jest w naddyspozycji lecz w całej reszcie pozostanie w różnej niedyspozycji. Z powodu tej naddyspozycyjności względem zadania ową niedyspozycję psychiczną nazwałem względną. Gdy jednak ktoś silniej się w coś zaangażuje, to może trwać w tym dłużej. Z czasem może dojść do utraty rozsądku, a idea przykrywa inne prawdy oczywiste i wiedzie na manowce i do złego postępowania w pełnej nieświadomości. Taka osoba działa jak w transie i może głupio postępować, nielogicznie względem nawet własnej idei, np. w imię swojej religii będzie zabijać, choć religia uczy miłości do Boga i do ludzi, których Bóg stworzył.
Podobnie niektóre choroby psychiczne polegają na pobudzeniu pewnych ośrodków umysłu kosztem ograniczenia innych ośrodków. Wtedy umysł nie działa całościowo i brak mu zdolności właściwego odróżniania. Taki człowiek zachowuje się na tyle inaczej, że prawie każdy dostrzeże, że „coś z nim nie tak”. Zatem choroba psychiczna jest tylko dalej posuniętym, aż do granic absurdu, zaangażowaniem się w „coś”. Może to być nawet religia, jak i równie dobrze absurdalne zaangażowanie się w jakiś stan umysłu, jak np. obojętność. Niech to wyjaśnienie spowoduje wreszcie inne spojrzenie na chorych psychicznie. Na razie bowiem wszyscy stoimy na granicy choroby umysłowej. Tak długo, jak długo nie będziemy mieli otwartych umysłów i wolnych od światopoglądów, oraz wolnych od pewności, bo każda pewność jest niebezpieczeństwem. Mimo, że wszyscy tak jej pragną.
Ludzkość kiedyś wzniesie się na taki poziom, że gdyby przenieść tam dzisiejszego tzw. normalnego człowieka, to byłby tam postrzegany jako chory psychicznie! Bo spójrzmy na nasze żądze, zazdrość, gniew, złość, niecierpliwość, itp. zjawiska umysłu jak wychowanie, światopoglądy i tendencje społeczne, a nawet mody. Czy one są normalne? Nie! Dlatego wszystkie pisma święte świata klasyfikują je jako grzechy, gdyż należą do sfery niedoskonałości. „/”Przypomnienie”/
http://www.boga.fora.pl/przypomnienie,8/3-wstep,10.html#61
Komentarz - autor: Jerzy Karma — 7 lutego 2009 @ 11:39
dot. 15. W Księdze”OM” jest ponad dwa tysiące przysłów .oto jedno na czasie: Wiedza góry przenosi ,Wiara czyni niewolników. coś za dużo tego „na wiarę”daje takie właśnie skutki- nie rozwijamy się..bo nie ma postępu .Cierpi na tym nasza wolna wola – ktoś nam coś wciska i my to przyjmujemy .ROZBLABLALIŚĆIE TEN TEMAT stąd i dyskutantów brak – zauważyli bezsens i marnowanie czasu odeszli . ja też odchodzę i pozdrawiam
Komentarz - autor: Janko — 5 października 2010 @ 22:27
Tak to już ten świat jest skonstruowany – tam, gdzie jedni widzą sens, inni widzą bezsens; i odwrotnie. Wielkie idee i wielkie czyny na ogół rodzą się z myśli powszechnie uważanych za bezsensowne. 🙂
Komentarz - autor: iza — 7 października 2010 @ 11:11
[…] potrafi nas zwodzić, widzieliśmy choćby na przykładzie bardzo popularnego artykułu „Sztuka iluzji„. Jaka więc JEST rzeczywistość? Jennifer Welsh Live Science 12 lipca 2011 13:09 CDT © […]
Pingback - autor: Halucynacje OBE a usterka w mózgu « PRACowniA — 15 lipca 2011 @ 07:25
Slyszeliście o udawaniu psychopaty w głośnych procesach, często najlepszą linnią obrony. Jak to się ma to realności twoich wywodów odnoście więcej widzących do zwyklej realności- psychopatów.?
Coś mi tu nie gra a brnąć w te iluzje można w nieskończoność prawie że , prędzej padniesz z wycieczenia niż je ukończysz.
P.S Takich trochę slugów szatana w średniowieczu palili na stosach .
Pojdzcie tym kierunkiem.
Jak w to tez uwierzycie będę to wykorzystywał w malupulowaniu ludzmi ?nie bo każdy tak ma tylko jedni to nie świadomie wykorzystują w dobrych bądź złych celach.
Pytanie jeszcze czy tylko nie świadomie .
Komentarz - autor: szty — 2 listopada 2013 @ 23:19
Myślę że są tylko głupki na świecie które chodzą po omacku. Myślę że nie ma realności świata, wszystko jest względne , jest tylko tu i teraz i to co sobie w danym momencie pomyślisz i wreszcie uwierzysz ale i wtedy możesz się podważyć. Myślę też że wszyscy jesteśmy chorzy psychicznie. Doktorek też
Dopóki nie zaczniemy myśleć zbiorowo dla naszego ogólnego dobra będziemy przez naszych przyszłych cywilizowanych ludzi pokoleniem nie dorzecznych oraz samolubnych .
Komentarz - autor: szty — 2 listopada 2013 @ 23:40
@szty
Czy siebie wykluczasz ze „wszystkich na świecie”? Jeśli tak, to jaki jest wyznacznik nienależenia do zbioru „wszystkich”? Czy myślisz, że dobrym wyznacznikiem jest przekonanie, że zbiorowe myślenie samych głupków, w dodatku chorych psychicznie, może przynieść cokolwiek dobrego?
Komentarz - autor: iza — 5 listopada 2013 @ 14:09