PRACowniA

11 października 2019

Greta Thunberg: Fałszywy prorok dziecięcej krucjaty

Filed under: Polityka,Psychologia,Wydarzenia bieżące — iza @ 07:54

Laura Knight-Jadczyk
Sott.net
24 września 2019 11:39 UTC

Graffiti z Gretą Thunberg w Bristolu, w Wielkiej Brytanii

 

Jak czytelnicy SOTT zapewne wiedzą, od ponad 25 lat działam w „branży prorockiej”. Nie było to wcale łatwe. Mimo że „lista trafień” jest dłuższa niż obie moje ręce, przez większość czasu wciąż czuję się jak Kasandra.

Poza aktywnością na naszym forum od kilku lat niczego nie opublikowałam, głównie z powodu wspomnianego wyżej „kompleksu Kasandry”. Po prostu zdałam sobie sprawę, że nie da się nic zrobić, żeby zmienić szalony pęd ludzkości ku prawie całkowitej zagładzie. Ponadto, niemal od samego początku energicznie próbowano stłumić moje ostrzeżenia przez – że tak powiem – usunięcie mnie ze sceny.

Gdy to się to nie powiodło, globalna cenzura narzucona przez Google, Facebooka, Twittera i media głównego nurtu odcisnęły swoje piętno. SOTT.net miał kiedyś 6 milionów czytelników miesięcznie, teraz mamy szczęście, jeśli jest ich 2 miliony. Przekierowania z FB i Twittera były naszym głównym środkiem łączności; teraz odeszły w zapomnienie.

W każdym razie jeszcze nie umarłam i z grubsza rzez biorąc, wszystko przebiega zgodnie z przewidywaniami naszego proroczego projektu –Eksperymentu Kasjopeańskiego – i mamy dość dobre pojęcie, dokąd to wszystko prowadzi.

Jednak Greta Thunberg pojęcia nie ma. Propagowanie jej ignorancji jest dosłownie przestępstwem, a ponieważ ona sama, choć prawie dziecko, bierze w tym udział z własnej woli, czyni ją to w równym stopniu przestępcą. Oczywiście Greta nie zdaje sobie z tego sprawy, ponieważ podobnie jak całe pokolenie dzieci na tej planecie została poddana gruntownemu praniu mózgu. Ale kiedy tak nie było? Słowa się zmieniają, ale melodia jest wciąż taka sama: ta gra nosi nazwę manipulacja i kontrola ludzkości.

Prorok vs. prorok

Pozwólcie, że opowiem wam pewną zabawną historyjkę ze Starego Testamentu, którą sparafrazowałam ponad 30 lat temu.

Dawno, dawno temu było sobie dwóch królów, rządzących dwoma małymi królestwami, połączonych więziami przez swoje małżeństwa. Pierwszy król postanowił odwiedzić szwagra, tego drugiego króla. Gdy przybył z wizytą, drugi król powitał go przeróżnymi przysmakami i rozrywkami.

Po ucztach i biesiadach drugi król powiedział szwagrowi, pierwszemu królowi, że cały swój majątek uważa za ich wspólną własność i ma nadzieję, że pierwszy król podziela to podejście. Pierwszy król zaniepokoił się i zaczął się zastanawiać, do czego to wszystko prowadzi. Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Drugi król chciał rozpocząć wojnę z jednym ze swoich sąsiadów, zająć jego terytorium i zagarnąć łupy wojenne, ale potrzebna mu była pomoc. Wiedział, że jego szwagier nie ma takich ambicji, więc chciał go zmiękczyć przed zwróceniem się z prośbą o pomoc.

Pierwszy król był nieco zaskoczony tą prośbą i poprosił o przywołanie kilku proroków, żeby dowiedzieć się, czy to rozsądny plan. Drugi król ochoczo wezwał 400 proroków. Wszyscy co do jednego chwalili zarówno sam plan, jak i przenikliwość i ambicje swego króla. Ale pierwszy król nadal był niespokojny i miał złe przeczucia. Zapytał, czy nie ma jeszcze choć jednego proroka do konsultacji. Jak się okazało był, ale drugi król ostrzegł pierwszego króla, żeby nie spodziewał się wiele po tym człowieku. Istniejąca między nimi nienawiść sprawiła, że ów prorok był uprzedzony wobec jakichkolwiek planów drugiego króla. Po takim wstępnym zdyskredytowaniu człowieka, wezwano go.

Ostatni prorok rzeczywiście zaprzeczył wszystkim 400 prorokom i powiedział drugiemu królowi, że ten umrze jeśli pójdzie na wojnę. Aby ukarać takie grubiaństwo, drugi król kazał obraźliwą wyrocznię wtrącić do więzienia, aby do powrotu królów i armii przemyślała swoją zuchwałość. Podkreślając, że jego przepowiednia jest prawdziwa, ostatni prorok dodał, że byłby zaskoczony, gdyby wrócili.

Ale niegodziwy drugi król miał plan. Przekonawszy szwagra, by mu towarzyszył, postanowił udać się na pole bitwy przebrany za zwykłego żołnierza, podczas gdy jego krewny miał na sobie królewskie szaty.

Jak się okazało, żołnierzom wroga polecono natychmiastowe znalezienie i zabicie tylko drugiego króla. Podczas bitwy ścigali więc jedynego mężczyznę ubranego po królewsku, a gdy odkryli, że nie był tym, kogo szukali, z wściekłości i frustracji zabili najbliżej stojącego żołnierza – którym był zły drugi król. Proroctwo się spełniło.

Tak historia ma kilka ważnych morałów. Po pierwsze, proroctwo jest bezlitosne, o ile nie nastąpi zasadnicza zmiana działań i obranego kierunku. Nie można oszukać Kwantowej Rzeczywistości! Po drugie, prawdziwa przepowiednia bardzo często objawia się w takim samym stosunku jak w tej historii: 1 na 400. Po trzecie – i nie mniej ważne – ludzie rzadko chcą znać prawdę, ponieważ trudno jest im zrezygnować z gierek i racjonalizowania. Ostatni morał jest taki, że najprościej unikać prawdy mordując lub dyskredytując jej głosiciela.

Historia Jonasza akcentuje odwrotną stronę tego medalu. Jak być może pamiętacie, Jonasz miał postraszyć mieszkańców dekadenckiego i grzesznego miasta Niniwa zniszczeniem. Dobrze wykonał swoje zadanie (po przymusowej medytacji w przewodzie pokarmowym wielkiej ryby). Ku zaskoczeniu Jonasza Niniwici okazali skruchę i zmienili swoje postępowanie, w wyniku czego kataklizm został odwołany. Jonasz, zamiast się ucieszyć, był zrozpaczony. Wydawało mu się, że zrobiono z niego głupca. Czuł się tak upokorzony, że wycofał się na odludzie, by się dąsać w złości. Bóg odbył z nim krótką pogawędkę i wyjaśnił, że prorocze oświecenie może mieć inny cel – pokutę i zmianę.

Obecnie mamy nowoczesnych proroków – statystyków i naukowców – prognozujących trendy i prawdopodobieństwa. W większości przypadków decyzje zarówno w sprawach prywatnych, jak i publicznych, oparte są na tego rodzaju danych. Ponieważ te współczesne metody „wróżbiarskie” bazują na całej masie statystyk odzwierciedlających działania czysto materialne, uwznioślająca natura ideału nie jest w żaden sposób brana pod uwagę. W rezultacie przewidywania, na bazie których nasza kultura kształtuje swoje działania, prowadzą do prawdziwej ewolucji – nieuchronnie opadającej spirali upadku i rozkładu.

Pod tym względem prognozy eschatologiczne mogą służyć świadomości za motywację do aktywowania wyższych aspiracji, a te z kolei mogą mieć łagodzący wpływ na przyszłe wydarzenia. Gdyby wystarczająco wielu ludzi uwierzyło, że – jeśli nie zmienimy naszego postępowania – stanie się coś strasznego, mogłoby to doprowadzić do niezbędnego podniesienia ideałów, a następnie być może do zmiany w kwantowych realiach.

Kiedy zaczęłam publikować transkrypty Eksperymentu Kasjopeańskiego, naiwnie sądziłam, że ludzie zrozumieją, że jeśli nie nastąpi globalna zmiana fundamentalnych postaw wobec rzeczywistości, ludzkość znajdzie się na tonącym statku.

Ale taka zmiana fundamentalnych postaw nie nastąpiła. Co więcej, z trudem mogę sobie wyobrazić świat bardziej pogrążony w kłamstwach i obłudzie niż obecny. Ale nie jestem zaskoczona. Przepowiedziałem to wszystko 30 lat temu.

Gurdżijew opowiedział historię, która dokładnie opisuje to, co dzieje się z liberałami / lewicą / demokratami (wpiszcie podobnie pro-establishmentową partię ze swojego kraju):

„Jest taka wschodnia bajka o bardzo bogatym czarodzieju, mającym dużo owiec. Był on jednocześnie bardzo skąpy i nie chciał zatrudnić pasterzy ani wznieść ogrodzenia wokół pastwiska, na którym pasły się owce. Z tego powodu owce często wędrowały do lasu, spadały do wąwozów, a przede wszystkim uciekały, wiedziały bowiem, że magik chce ich mięsa i skór, a to im się nie podobało.

W końcu czarodziej znalazł rozwiązanie. Zahipnotyzował owce i zasugerował im, że po pierwsze są nieśmiertelne i nie dzieje im się krzywda, gdy obdziera się je ze skóry, wręcz przeciwnie, służy im to, a nawet jest przyjemne. Po drugie czarodziej zasugerował, że jest dobrym pasterzem i tak bardzo kocha swoje stado, że jest gotów zrobić dla niego wszystko na świecie. A po trzecie zasugerował im, że jeśli cokolwiek miałoby się im stać, nie stanie to teraz, a przynajmniej nie dzisiaj, zatem nie muszą nad tym rozmyślać. Ponadto czarodziej zasugerował swoim owcom, że wcale nie są owcami; jednym zasugerował, że są lwami, innym, że orłami, innym, że są ludźmi, a jeszcze innym, że czarodziejami.

I tak skończyły się wszystkie jego troski i zmartwienia, związane z owcami. Owce przestały uciekać i spokojnie czekały na moment, gdy czarodziej sięgnie po ich mięso i skórę”.

Ta historyjka trafnie opisuje obecny stan znacznej części ludzkości. Aby się obudzić, trzeba przede wszystkim uświadomić sobie, że śpimy. Aby uświadomić sobie, że rzeczywiście śpimy, musimy rozpoznać i w pełni zrozumieć naturę sił utrzymujących nas w stanie snu czy hipnozy. Absurdem jest myśleć, że można tego dokonać, szukając informacji u tego samego źródła, które wywołuje hipnozę. Następnie Gurdżijew powiedział:

„Teoretycznie (człowiek może się obudzić), lecz w praktyce jest to prawie niewykonalne, ponieważ gdy tylko człowiek obudzi się na chwilę i otworzy oczy, wszystkie siły, które spowodowały, że zasnął zaczynają działać na niego z dziesięciokrotną siłą, a on natychmiast znowu zasypia, często śniąc, że nie śpi lub że się budzi”.

To właśnie w przebudzeniu się ludzkości leży nadzieja na złagodzenie przepowiedzianych katastrof. Aby powstrzymać siły, które doprowadziły ludzkość do obecnej żałosnej sytuacji, należy je ujawnić i zrozumieć. Fałszywy Prorok – silne złudzenie, prowadzące do uwierzenia w nieprawdę – musi zostać pokonany.

„Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami. Poznacie ich po ich owocach. Czy zbiera się winogrona z ciernia, albo z ostu figi? (…) Nie może dobre drzewo wydać złych owoców ani złe drzewo wydać dobrych owoców”. Mt, 7, 15-20

Choć wszyscy zgodnie przyznają, że prawdopodobnie w telewizji i internecie jest za dużo przemocy, a wszędobylskie reklamy są oburzająco bzdurne, mało kto ma tak naprawdę pojęcie o faktycznej naturze i stopniu hipnotycznego wpływu mediów. Jeszcze mniej ludzi zna przyczyny tego stanu rzeczy. W „People’s Almanac” Wallace i Wallechinsky piszą:

Po II wojnie światowej nastąpił rozkwit telewizji (…) W badania ludzkiej natury w relacji do technik sprzedaży zaangażowano psychologów i socjologów. Innymi słowy, mieli oni wymyślić taki sposób manipulacji ludźmi, by manipulacja ta nie była odczuwalna. W 1941 r. dr Ernest Dichter, prezes Instytutu Badań nad Motywacją (Institute for Motivational Research) stwierdził:

… „odnosząca sukcesy agencja reklamowa manipuluje ludzką motywacją i pragnieniami i budzi zapotrzebowanie na towary wcześniej społeczeństwu nieznane – a być może wręcz niepożądane.

Omawiając wpływ telewizji, Daniel Boorstin napisał: „Wreszcie mamy supermarket doświadczeń zastępczych. Udane sterowanie oferuje rozrywkę w przebraniu instrukcji, instrukcje w przebraniu rozrywki, perswazję polityczną z urokiem reklamy i reklamę z urokiem dramatu”.

[Tak] sterowana telewizja nie tylko służy upowszechnianiu uległości i konformizmu, ale i stanowi przykład rozmyślnego uprzemysłowienia.

Telewizja i „kultura ekranowa” są generalnie niezwykle szkodliwe dla dzieci, a obecnie uważa się, że większość degradacji społecznej można przypisać upadkowi wartości prezentowanych w mediach. Jednak istnieje też głębszy i bardziej podstępny wpływ na ludzką psychikę. Jak zacytowano wyżej, jest to zaplanowana i celowa manipulacja, mająca na celu rozpowszechnienie uległości i konformizmu oraz zahipnotyzowanie mas, by poddały się autorytetowi ekranu.

Gospodarzowi popularnego programu telewizyjnego „Ukryta kamera”, Allenowi Funtowi, zadano kiedyś pytanie o najbardziej niepokojące zjawisko, jakie w ciągu wielu lat pracy w mediach odkrył u ludzi. Jego odpowiedź była doprawdy przerażająca: „Najgorszą rzeczą, którą zresztą obserwuję bez przerwy, jest łatwość, z jaką ludzie dają się prowadzić każdemu, kto choćby w minimalnym stopniu sprawia wrażenie autorytetu. Gdy dobrze ubrany mężczyzna zacznie wchodzić po ruchomych schodach jadących w dół, większość ludzi spróbuje robić to samo (…) Jeśli postawimy znak „Stan Delaware jest dziś zamknięty”, kierowcy w ogóle tego nie zakwestionują, spytają za to: „A Jersey jest otwarty”?

I tak wyłania się obraz celowo ukształtowanego społeczeństwa, gdzie telewizja nadaje konformizm, piśmienne i twórcze deficyty oraz niepokoje społeczne i dekadencję. To oczywiste, że media są odpowiedzialne za kultywowanie tej sytuacji.

Wydawałoby się, że mistrzowie motywacji, działając w interesie swoich klientów przemysłowych, planowaliby sterowanie w taki sposób, by stworzyć korzystną sytuację społeczną – co rzeczywiście mogliby zrobić. Oczywiste jest, że decydujący głos w sprawie programowania medialnego mają reklamodawcy, wspierani przez branże, których produkty i pomysły są sprzedawane. Wydawałoby się, że przy całej dostępnej wiedzy psychologicznej mogliby narzucić proces programowania, który skorygowałby uwarunkowania społeczne, co kosztuje grube pieniądze. Ponad 25 miliardów dolarów rocznie wydaje się na naukę czytania i pisania pracowników, będących absolwentami systemu szkół publicznych i ofiarami wpływu telewizji.

Powszechnie przyjęto, że postępujący rozpad społeczny, kosztujący gigantów przemysłowych ogromne pieniądze, jest spowodowany głównie frustracją i niezadowoleniem, wynikającymi z fałszywej wizji rzeczywistości, prezentowanej przez media. Dlaczego nie wykorzystają swoich środków finansowych, by wesprzeć mistrzów motywacji i odkryć takie techniki sterowania, które mogłoby zainicjować pozytywne zmiany? Czy to możliwe, że warunki społeczne, w tym zaprogramowana reakcja na „minimalne oznaki autorytetu” są zaplanowane? Czy ktoś próbuje zasugerować, że nie mają oni dostępu do danych liczbowych i badań dotyczących szkodliwego wpływu sterowania i że nie zdają sobie sprawy z ponoszonych przez siebie kosztów? Jeśli tak jest, to są zbyt głupi, aby być arbitrami naszych wartości, i powinniśmy ich całkowicie ignorować. Natomiast jeśli tak nie jest, musimy założyć, że taka manipulacja jest celowa.

Istnieje wiele dowodów na to, że celem lub przedmiotem tej manipulacji jest stworzenie psychicznego rozłamu w społeczeństwie, który pozwoli ustanowić rząd totalitarny na żądanie ludu.

Teoretyzuje się ponadto, że „super bogate elity” dążą do zakulisowego sprawowania kontroli nad całym światem i właśnie w tym celu organizują i finansują różnorodne działania, które masom wydają się być politycznymi i międzynarodowymi „wypadkami”. Franklin D. Roosevelt powiedział: „W polityce nic nie dzieje się przypadkowo; można się założyć, że cokolwiek się dzieje, zostało zaplanowane!” A on wiedział takie rzeczy.

Istnieje wiele dowodów na poparcie tezy, że wojny rozpętuje się i prowadzi w celu redystrybucji równowagi zakulisowych sił finansowych, oraz na to, że chociaż nasi ojcowie, bracia, dziadkowie, wujkowie, kuzyni i synowie giną w działaniach wojennych, są to jedynie gry „stosunków międzynarodowych”, rozgrywane przez tych, którym pieniądze i pozycja pozostawiają niewiele innych opcji wykorzystania swojego czasu lub inteligencji.

Ta globalna gra w szachy ma jednak konsekwencje niewidoczne ani dla graczy, ani dla pionków.

Ideologicznie stworzona rzeczywistość a rzeczywistość obiektywna

Spójrzmy prawdzie w oczy – dzięki patologicznym elementom, które zawsze dochodzą do władzy, życie na tej planecie nigdy nie było usłane różami. Ale teraz sprawy naprawdę mają się tak źle, jak kiedyś w Sodomie i Gomorze, tuż przed wydarzeniem, będącym najprawdopodobniej eksplozją komety, która zmiotła je z mapy, lub jak w legendarnej Atlantydzie w przeddzień zniszczenia. A to powinno nas skłonić do zastanowienia. George Santayana w swoim dziele Życie rozumu napisał: „Ci, którzy nie pamiętają przeszłości, skazani są na jej powtarzanie”. Ale liberałowie / lewica są zajęci wymazywaniem i przepisywaniem historii, kierując się swoimi postmodernistycznymi / marksistowskimi ideologiami, które w zasadzie sprowadzają się do pomysłu, że „sam tworzysz swoją własną rzeczywistość” (YCYOR). Twarde fakty fizyki klasycznej, zachodzące w świecie zredukowanych fal, zostały odrzucone i zastąpione poronionym pomysłem, że niepewność kwantową można zastosować do twardej rzeczywistości.

Gdy mózg współoddziaływuje z otoczeniem, obwody synaptyczne łączą się w synaptyczne mapy postrzeganego przez zmysły świata. Mapy te opisują małe fragmenty świata – kształty, kolory, ruch – i są rozproszone po całym mózgu. W miarę ewolucji sieci synaptycznej mózgu, począwszy od urodzenia – a nawet wcześniej – mapy te jednocześnie i równolegle przetwarzają informacje. Przy użyciu synaptycznych map świata jesteśmy w stanie stworzyć mniej więcej obiektywny obraz rzeczywistości.

Według fizyki klasycznej przyszłość już istnieje, podobnie jak teraźniejszość i przeszłość. Wszystko, co kiedykolwiek się wydarzy, już się wydarzyło. Ale z jakiegoś nieznanego powodu nasz umysł może doświadczać przyszłości tylko kawałek po kawałku, w czasie, który nazywamy teraźniejszością.

Z drugiej strony, według fizyki kwantowej nie możemy przewidzieć przyszłości z absolutną pewnością. Przyszłość nie istnieje jeszcze w jednym, określonym stanie. Kwantowa niepewność nie odmawia nam jednak całej wiedzy o przyszłości. Daje nam narzędzia do prognozowania, ale tylko pod względem prawdopodobieństwa.

Bohr i inni wiodący fizycy szkoły kopenhaskiej twierdzą, że na poziomie kwantowym obiektywna rzeczywistość jest koncepcją niejednoznaczną. W fizyce wiedzę pozyskujemy tylko przez pomiary, ale nawet wtedy sposób dokonania pomiaru wpływa na uzyskane wyniki.

Zadanie tego samego pytania na różne sposoby może przynieść pozornie sprzeczne odpowiedzi, tymczasem żaden pojedynczy eksperyment nie dostarczy sprzecznych informacji. Niektóre eksperymenty pokażą elektrony jako fale, a inne – jako cząstki. W żadnym pojedynczym eksperymencie elektrony nie zachowają się jednocześnie jak fale i cząstki. Bohr określił to mianem komplementarności.

Mechanika kwantowa pozostawia obserwatora w niepewności co do faktycznej natury rzeczywistości. Fale to, czy cząstki? Nie wiemy i żaden eksperyment nam tego nie powie. Wykrycie jednego z atrybutów automatycznie wyklucza wiedzę o drugim.

Istnieje wiele możliwych stanów przyszłych wszechświata. Reprezentuje je funkcja falowa. W każdym momencie, kiedy teraźniejszość się staje, a pewne możliwości się urzeczywistniają, następuje redukcja funkcji falowej do zaistniałego stanu.

Wielu zdecydowało, że ta Kwantowa Niepewność oznacza, że możesz „tworzyć własną rzeczywistość” na podstawie tego, w co wierzysz lub na co zwracasz uwagę. Pomysł ten jest popularny wśród wielu wyznawców New Age i stanowi podstawę większości religii, niezależnie od tego, czy ludzie zdają sobie z tego sprawę, czy nie.

Wygląda na to, że nasz wszechświat zbudowany jest z materii/energii i świadomości. Materia/energia zdaje się „preferować” stan chaotyczny. Sama materia/energia nie zna nawet pojęcia „tworzenia” czy „organizacji”. To świadomość ożywia te pojęcia i poprzez oddziaływanie z materią popycha wszechświat albo w kierunku chaosu i rozpadu, albo w kierunku porządku i tworzenia.

Zjawisko to można modelować matematycznie i symulować na komputerze za pomocą EEQT (Event Enhanced Quantum Theory, teoria kwantowa wzmocniona zdarzeniami). Nie wiemy, czy EEQT dokładnie modeluje oddziaływanie świadomości z materią, ale zupełnie możliwe, że tak, ponieważ zdaje się lepiej opisywać zjawiska fizyczne niż ortodoksyjna mechanika kwantowa lub teorie konkurencyjne (mechanika Bohma, teoria Ghirardi-Rimini-Webera itp.)

W uproszczony sposób wnioski płynące z EEQT można opisać tak:

Nazwijmy nasz materialny wszechświat „układem”. Układ ten charakteryzuje się pewnym „stanem”. Dla ułatwienia przedstawmy stan tego układu jako punkt koła. Centralnym punktem tego koła, jego początkiem, jest stan chaosu. Możemy go również nazwać „Nieskończonym Potencjałem”. Punkty na brzegach reprezentują „czyste stany” istnienia, to znaczy stany z „czystą, nierozmytą wiedzą”. Pomiędzy nimi są stany pośrednie. Im bliżej brzegu znajduje się dany stan, tym jest on czystszy, bardziej „zorganizowany”.

Idźmy dalej: zewnętrzny „obserwator”, „jednostka świadomości”, ma pewne pojęcie – może prawdziwe, może fałszywe, lub coś pomiędzy – o „rzeczywistym stanie” układu i obserwuje go z tym właśnie „przekonaniem”. Długotrwała obserwacja powoduje „skok” układu. W tym sensie NAPRAWDE „tworzycie własną rzeczywistość”, ale, jak zawsze, diabeł tkwi w szczegółach.

Chodzi o to, że wynikowy stan obserwowanego układu może być bądź czystszy, bądź też bardziej chaotyczny, w zależności od „kierunku” skoku. Kierunek skoku zaś zależy od tego, jak obiektywna – jak bliska rzeczywistości – jest obserwacja.

Według EEQT, jeśli oczekiwania obserwatora są zbliżone do rzeczywistego stanu układu, układ na ogół skacze w kierunku bardziej zorganizowanego, mniej chaotycznego stanu.

Widzisz dookoła znaki, ale czy na pewno poprawnie je odczytujesz?

Jeżeli natomiast oczekiwania obserwatora są bliskie negacji stanu rzeczywistego (to znaczy, gdy przekonania obserwatora są NIEPRAWDZIWE względem RZECZYWISTEGO stanu rzeczy – obiektywnej rzeczywistości), wówczas stan układu zazwyczaj przechodzi w stan bardziej chaotyczny, mniej zorganizowany. Co więcej, z reguły wykonanie takiego skoku zajmuje znacznie więcej czasu.

Innymi słowy, jeśli wiedza obserwatora o stanie faktycznym jest bliska prawdy, to sam akt obserwacji i weryfikacji powoduje szybki skok, a stan wynikowy jest bardziej zorganizowany, czystszy. Jeśli pojęcie obserwatora o stanie faktycznym jest fałszywe, zwykle zmiana stanu układu zajmuje dużo czasu, a wynikowy stan jest bardziej chaotyczny.

Krótko mówiąc, każdy, kto „wierzy”, w próbie „tworzenia rzeczywistości” innej niż ta, która JEST, przyczynia się do wzrostu chaosu i entropii. Jeśli twoje przekonania drastycznie rozbiegają się z prawdą, bez względu na to, jak bardzo im wierzysz, popadasz w konflikt z tym, jak wszechświat postrzega sam siebie, i – zapewniam cię – nie wygrasz tej rozgrywki. Sprowadzasz zniszczenie na siebie i na wszystkich angażujących się w takie „mierzenie się wzrokiem z wszechświatem”.

Z drugiej strony, jeśli widzisz wszechświat tak, jak on sam siebie widzi – obiektywnie, bez mrugnięcia okiem, akceptując rzeczywistość i reagując adekwatnie do istniejącego stanu rzeczy – wówczas stajesz się bardziej „zharmonizowany” z twórczą energią wszechświata, twoja świadomość staje się przetwornikiem energii porządku, a twoje działania są zgodne z tym, co jest. Twoja energia obserwacji, wydatkowana bezwarunkowo i połączona z adekwatnymi działaniami, może wprowadzić porządek do chaosu, może tworzyć, korzystając z nieskończonego potencjału.

Greta Thunberg – fałszywy prorok, twórca chaosu

Krucjata dziecięca z 1212 roku zakończyła się katastrofą

Wczoraj obejrzałam wystąpienie tej żałosnej, psychicznie i mentalnie niedorozwiniętej młodej kobiety na forum ONZ (ona nie jest dzieckiem, ma 16 lat i według liberałów i lewicy jeśli chce, może uprawiać seks i zmieniać płeć – przestańmy więc nazywać ją dzieckiem!).

Thunberg została uznana za nowego Proroka Zagłady. Oprócz tego, że jej wybryki przypominają mi o krucjacie dziecięcej z 1212 roku (sprawdźcie, co się stało z tymi dziećmi), o biednej i psychicznie chorej Joannie d’Arc, a nawet biednych, wyzyskiwanych dzieciach Josepha Goebbelsa, zamordowanych przez rodziców, gdy ci stanęli w obliczu końca swoich lewicowych / nazistowskich marzeń o globalnej dominacji, jestem oburzona, że dzisiejszym liberałom / lewicy pozwolono zapędzić się w urojeniach do tego stopnia, że młodzi ludzie boją się żyć.

Mam zapis przemówienia Thunberg pobrany z tej strony i teraz go skomentuję. Jej słowa padły w odpowiedzi na pytanie: „Jakie jest twoje przesłanie dla światowych przywódców?”

„Moje przesłanie jest takie, że będziemy was obserwować”.

Obserwacja na nic się nie zda, jeśli się nie wie, czego szukać lub jak to zidentyfikować. Greta i  pociągający za jej sznurki tego nie wiedzą. Zbyt długo już żyją w swoim postmodernistycznym świecie YCYOR, aby mieć pojęcie, co się naprawdę dzieje i jak sami zostali zmanipulowani. Greta kontynuowała:

„To jest nie w porządku. Nie powinno mnie tu być. Powinnam być w szkole po drugiej stronie oceanu. Ale wszyscy przychodzicie do nas, młodych, po nadzieję. Jak śmiecie!”

To prawda, nie powinna „tam” być. Ale nie przeszło jej nawet przez myśl, że „w polityce nic nie dzieje się przypadkowo”. Jest zwykłym  narzędziem w rękach tych, którzy wiodą ludzkość w stan chaosu, tak żeby masy, dla osiągnięcia spokoju, zaakceptowały totalitarną kontrolę.

„Swoimi pustymi słowami ukradliście mi marzenia i dzieciństwo. A i tak mi się poszczęściło. Ludzie cierpią. Ludzie umierają. Zawalają się całe ekosystemy. Jesteśmy na początku masowego wymierania, a wy potraficie mówić tylko o pieniądzach i opowiadać bajki o wiecznym wzroście gospodarczym. Jak śmiecie!”

Tak, to prawda, że mistrzowie manipulacji „ukradli sny” prawie wszystkim na tym świecie, tyle że niezupełnie tak, jak sądzi Greta. Co gorsza, ona nie zdaje sobie sprawy, że ją samą użyto jako narzędzie do kradzieży jeszcze większej ilości snów jeszcze większej liczbie ludzi!

Tak, ludzie cierpią i umierają, a ekosystemy się zawalają, ale nie ma to nic wspólnego z ludzką działalnością technologiczną – ma to związek z naturalnymi cyklami, zależnymi od aktywności Słońca i innych wzajemnych oddziaływań w kosmosie. Zapewne to prawda, że trwa masowe wymieranie – i nie jest to bynajmniej jego początek – tylko że nie ma to nic wspólnego z fizycznymi działaniami ludzi, a raczej z ich psychicznymi i mentalnymi działaniami oraz postawami wobec siebie nawzajem.

Postawa samej Grety jest przykładem stanów psychicznych, które wprowadzają chaos na świecie. Negatywne podejście Grety do pieniędzy, wzrostu gospodarczego itp. jest błędne. Żaden z pomysłów wyznawców globalnego ocieplenia, dotyczących rozwiązania nieistniejącego problemu ocieplenia spowodowanego działalnością człowieka (Anthropocentric Global Warming, AGW), w niczym nie zmieni stałego trendu zmian klimatycznych w kierunku epoki lodowcowej, za to spowoduje dodatkowy wzrost cierpienia. Tylko pogorszy sytuację.

„Od ponad 30 lat stanowisko nauki jest jasne i jednoznaczne. Jak śmiecie nadal odwracać wzrok, przyjeżdżać tutaj i twierdzić, że dostatecznie dużo robicie, podczas gdy nigdzie nie widać potrzebnych rozwiązań i inicjatyw politycznych”.

Tutaj przekonania Grety drastycznie rozbiegają się z PRAWDĄ. Stanowisko nauki NIE BYŁO i nie jest „jasne i jednoznaczne” od 30 lat. Co najmniej od tak dawna, jeśli nie dłużej, nauka była kolejnym narzędziem postmodernistycznej i marksistowskiej polityki. Jeśli chodzi o rozwiązania dotyczące poradzenia sobie z epoką lodowcową, to zgodziłbym się, że ich nie widać.

Być może tak zaplanowali to mistrzowie marionetek, stojący za tymi, którzy pociągają za sznurki Grety. Czy zasugerowanie, że gdzieś tam na szczycie wiedzą, że nadchodzi epoka lodowcowa, a NIE globalne ocieplenie, które ma skłonić przekupnych naukowców, żeby zapomnieli o celu, o tym, co ważne, i wnieśli swój wkład do ostatecznego chaosu, jaki nastąpi, gdy nagle nas dopadnie Powrót Lodowców, jest rzeczywiście zbyt daleko idącą teorią spiskową?

Zanosi się na coś w rodzaju fatalnej wyprawy, kiedy wszyscy pakują się na wycieczkę w tropiki, po czym zostają przekierowani na Antarktydę.

„Mówicie, że nas słyszycie i rozumiecie powagę sytuacji. Ale bez względu na to, jak bardzo jestem przygnębiona i zła, nie chcę w to wierzyć. Bo gdybyście naprawdę rozumieli sytuację, a mimo to pozostawali bezczynni, bylibyście złymi ludźmi. A w coś takiego nie chcę uwierzyć”.

Greta się myli: Marionetkowi Mistrzowie Podstępu, stojący za całym tym Oszustwem z Globalnym Ociepleniem, z pewnością są Źli (pisane dużą literą). Tak więc jej przekonania drastycznie rozbiegają się z Prawdą.

„Popularny pomysł ograniczenia emisji o połowę w ciągu 10 lat daje nam tylko 50-procentową szansę na utrzymanie [wzrostu temperatury] poniżej 1,5 stopnia [Celsjusza] i poniżej progu ryzyka wywołania nieodwracalnych reakcji łańcuchowych, nie poddających się ludzkiej kontroli”.

Znowu Greta wierzy w kłamstwa. Prawda jest taka, że epoka lodowcowa może się opóźnić albo może zostać złagodzona przez emisję dwutlenku węgla, o którą nie ma się co martwić. To należy do kategorii „przygotowywania się na wyprawę w tropiki”.

„Być może pięćdziesiąt procent jest waszym zdaniem do przyjęcia. Jednak te liczby nie uwzględniają punktów krytycznych, większości sprzężeń zwrotnych, dodatkowego ocieplenia maskowanego przez toksyczne zanieczyszczenie powietrza, ani aspektów słuszności i sprawiedliwości klimatycznej. Opierają się one również na założeniu, że moje pokolenie wciągnie do płuc setki miliardów ton waszego CO2 dzięki technologiom, które prawie nie istnieją.

Zatem 50-procentowe ryzyko jest dla nas po prostu nie do przyjęcia – dla nas, ponoszących konsekwencje.

Aby mieć 67% szans na utrzymanie się poniżej globalnego wzrostu temperatury o 1,5 stopnia – to najbardziej optymistyczne oszacowania podane przez IPCC [Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu] –1 stycznia 2018 roku światu pozostało do wyemitowania 420 gigaton CO2. Dzisiaj liczba ta spadła już poniżej 350 gigaton.

Jak śmiecie udawać, że można temu zaradzić, stosując „dotychczasowe działania” i jakieś nowinki technologiczne? Przy dzisiejszym poziomie emisji budżet CO2 całkowicie wyczerpie się w mniej niż 8 i pół roku”.

O tak, jestem przekonana, że to wszystko są własne myśli tej upośledzonej umysłowo dziewczyny!

To, co przyniosły ostatnie zimy, to tylko przedsmak tego, co nadejdzie … i zostanie

Oczywiście Greta powtarza liczby i twierdzenia rozsiewane przez zwolenników AGW, wszystkie oparte na fałszywych założeniach, szczególnie tym, że rosnący poziom CO2 w atmosferze powoduje coraz bardziej ekstremalne warunki pogodowe – a nie koreluje z nimi. Oszustwo zwane globalnym ociepleniem jest zdecydowanie nieprawdą – nie stanowi nawet przybliżenia obiektywnej rzeczywistości. Jest tak bardzo zniekształcone, że wszelkie działania podejmowane na tej podstawie z pewnością przyniosą rezultaty przeciwne do pozornie zamierzonych – większą degradację środowiska, pogłębienie się różnic i gorsze przygotowanie na zmiany klimatu!

Greto, mam dla ciebie wiadomość: miejmy nadzieję, że obecny poziom emisji dwutlenku węgla przyczyni się do powstrzymania epoki lodowcowej – choć wątpię, czy to możliwe. Już teraz pojawiają się oznaki, że zostało niewiele czasu, zanim cisza lodu ponownie zapanuje na rozległych obszarach globu, produkcja rolna ucierpi, ludzie będą głodować, choroby będą się szerzyć wśród słabych i głodujących populacji i jest bardzo prawdopodobne, że do 75% ludzkości wymrze z powodów związanych z epoką lodowcową. Miało to miejsce w przeszłości, powtórzy się znowu, a wszystkie epoki lodowcowe są poprzedzane okresami globalnego ocieplenia.

„Nie zostaną dziś zaprezentowane żadne rozwiązania ani plany odpowiadające tym liczbom, ponieważ te liczby są zbyt niewygodne. I wciąż nie jesteście na tyle dojrzali, żeby nazwać rzeczy po imieniu.

Sprawiacie nam zawód. Ale młodzi ludzie zaczynają zdawać sobie sprawę z waszej zdrady. Oczy wszystkich przyszłych pokoleń są zwrócone na was. I jeśli zdecydujecie się nas zawieść, mówię wam: nigdy wam tego nie wybaczymy.

Nie pozwolimy, żebyście się z tego wywinęli. Właśnie tutaj, właśnie dziś wyznaczamy granicę. Świat się budzi. I nadchodzi zmiana, czy wam się to podoba, czy nie.

Dziękuję”.

Rzeczywiście, fala zmian już tu jest, ale Greta i jej marketingowcy nie mają pojęcia o jej prawdziwej naturze, ani o niezbędnych psychicznych / psychologicznych przygotowaniach, by popłynąć na tej fali. Rozgoryczeni ludźmi, społeczeństwem i samym stworzeniem, autorytetem ustanowili niedożywionych, niedojrzałych, wegańskich nastoletnich aktywistów, starając się stworzyć klimat zemsty, przez co zjednoczyli się z siłami zniszczenia.

Możemy tu przywołać krucjatę dziecięcą, gdzie tysiące dzieci wymaszerowały, aby uratować Jerozolimę przed niewiernymi, i wylądowały na targach niewolników w Konstantynopolu.

Cóż, szanse są 1 do 400. Ja stawiam na epokę lodowcową i odpowiednio do tego planuję. Greta, jej prowadzący i zwolennicy mogą się pakować na tropiki, jeśli chcą, a ja kupuję mukluki i rakiety śnieżne.

Dzisiejsza krucjata dziecięca i wywołana przez nią początkowa faza histerii to fałszywe proroctwo. Strzeżcie się!

Tłumaczenie: PRACowniA

Polecamy przeczytanie bądż przypomnienie sobie jednego z lepszych polskich tekstów na temat globalnego oszustwa klimatycznego:

Zbigniew Dylewski, Globalne ocieplenie – nadchodzi epoka lodowcowa – cz. 1, cz.2, cz.3
Poniżej wyjaśnienie kwestii CO2:

48 Komentarzy »

  1. Pamiętam, jak w podstawówce uczono mnie, że rośliny pobierają z powietrza dwutlenek węgla, a produkują tlen. Myślę, że Greta i współwyznawcy całego tego eko kataklizmu rzekomo wywołanego przez człowieka powinni jednak odpuścić sobie krucjatę i wrócić do szkoły. Tam być może nauczyliby się tego samego co ja w wieku dziesięciu lat. Zapewne zaskoczyło by ich, że komercyjne szklarnie do produkcji żywności wykorzystują CO2 aby zwiększyć plony.

    Obawiam się jednak, że nauka i fakty niewiele by pomogły Grecie i jej współwyznawcom. Całe to globalne ocieplenie to religia pełną gębą, a jak to mówią, gdyby możliwe były dyskusje z religijnymi ludźmi, nie byłoby religijnych ludzi. Jednak jak wynika z powyższego artykułu, dogmatyczna wiara bez sprawdzenia faktów raczej dobrze się nie skończy.

    Jeśli chodzi o mające łapać za serce (osobiście łapię się raczej za głowę) przesłanie Grety, przypadkiem natknęłam się na ciekawy filmik pod tytułem „Bajka o Grecie i złym dwutlenku węgla”: https://www.youtube.com/watch?v=5HjiFuHI_X8

    Dorzucę też angielskojęzyczny artykuł mówiący o badaniu, którego autorzy opisali globalny wzrost zazielenienia w ciągu ostatnich 30 lat:

    https://climate.news/2019-04-26-nasa-declares-carbon-dioxide-is-greening-the-earth.html?fbclid=IwAR03yZXO8OwkOcSWkPannwJRehcg8mgd479-wx2m4YSmI87-JV6See7x66s
    Link do badania: https://www.nature.com/articles/nclimate3004

    Tłumaczenie fragmentu (z niewielką dozą parafrazy):

    „W przeciwieństwie do twierdzeń o szkodliwości dwutlenku węgla głoszonych przez alarmistów zajmujących się zmianami klimatycznymi, badanie naukowe opublikowane w Nature Climate Change, a podkreślone przez NASA pokazuje, że w ciągu ostatnich trzech dekad wzrost poziomu dwutlenku węgla miał niezwykle pozytywny wpływ na zazielenienie naszej planety. W niektórych regionach odnotowano ponad 50-procentowy wzrost poziomu wegetacji.

    W badaniu zatytułowanym „Czynniki napędzające zazielenianie Ziemi” wykorzystano dane satelitarne by śledzić i nakreślić mapy ekspansji wzrostu roślin zielonych na świecie w latach 1982–2015. Opublikowane w 2016 roku badanie wykazało, że wzrost dwutleneku węgla w atmosferze działa na rośliny jak „nawóz”, powodując przyspieszenie „zazieleniania ” na wszystkich kontynentach. Jak wyjaśnia streszczenie badania:

    „Na 25-50 procent obszaru globalnej wegetacji odnotowujemy stały i szeroko zakrojony wzrost zazielenienia podczas sezonu wegetacyjnego … Symulacje czynnikowe z wieloma modelami globalnego ekosystemu sugerują, że efekt nawożenia CO2 jest odpowiedzialny za 70 procent zaobserwowanego zazielenienia…””

    To niesamowite uczucie, gdy NASA i amerykańscy naukowcy odkryją coś, czego jeszcze nie tak dawno temu uczono dzieci na lekcjach biologii w podstawówce…

    Teraz na zachodzie wizytujący podstawówki Drag Queens uczą dzieci takich mądrości, jak przykładowo to, że płeć to wymysł społeczeństwa. Zapewne może być już tylko gorzej. Najmądrzejszym rozwiązaniem jest wziąć przykład z autorki artykułu i zaopatrzyć się w kożuch, ciepłe rękawice i sanki. Bo wygląda na to, że szykuje się niezła jazda – po zaśnieżonym i wyboistym stoku.

    Komentarz - autor: Aneta Vol — 13 października 2019 @ 00:05

  2. @ Aneta Vol

    Przez setki tysięcy lat ludzie wędrowali za zmianami klimatu. Nie mieli wyjścia, jeżeli chcieli przeżyć.
    Dzisiaj masowa wędrówka ludów generowałaby wielowymiarowe zagrożenia dla obecnego porządku. Ale trzeba też przyznać, że całkiem obiektywnie stwarzałaby realne zagrożenia. Dla ludzi przez ludzi.

    Gdybym pociągał za sznurki i moim celem było utrzymanie albo wzrost wpływów, kombinowałbym właśnie tak: przywiązać do miejsca jak chłopa pańszczyźnianego, dać do ręki kradnące czas i odwracające uwagę zabawki oraz przekonać, że muszą płacić za „powstrzymanie” globalnego ocieplenia. Greta byłaby wówczas nieświadomym posłańcem pomagającym zrealizować ostatni punkt.

    Greta nie jest zresztą niczym nowym. Nie trzeba sięgać aż do Biblii po analogię.

    Co do epoki lodowcowej… zgoda, przezorny się zabezpiecza. Ale dlaczego nie przemieścić się czasowo w zimniejsze/przyjaźniejsze rejony, gdy miejscowy klimat zacznie doskwierać?
    Ja w każdym razie zakładam własne przemieszczenie/nia

    Jeszcze a propos samego CO2 i ocieplenia. Moim zdaniem, a raczej przychylając się do zdania innych, problemu globalnie nie ma, ale może być lokalnie ( nawet więcej niż lokalnie – kwestia definicji lokalności). Ziemia jako planeta, ma „narzędzia” samoregulacji, ale one nie działają w wymiarze miesięcy czy kilku lat, tylko raczej minimum dziesięcioleci. Współczesnym zatem, chcącym widzieć klimatyczny „powrót do przeszłości” za ich życia, nie pozostaje nic innego, jak „przeciwdziałać” zmianom na miejscu albo migrować. Do tego pierwszego chcą ich przekonać.

    W wymiarze indywidualnym też jest podobny wybór, choć może być z innych pobudek. Albo przygotowywać się na miejscu, albo przemieszczać.

    Komentarz - autor: Art — 13 października 2019 @ 18:41

  3. Działająca w branży prorockiej autorka tego idiotycznego paszkwilu węszy oszustwo klimatyczne, widzi zazielenie Ziemi, nową epokę lodową i wali hejtem w Gretę Thunberg, tą „upośledzon[ą] umysłowo dziewczyn[ę]. No cóż gdy ma się łeb głęboko w piasku można widzieć co tylko wyobraźnia podpowie, albo za co sponsorzy zapłacą. Bo z innych perspektyw widać kurczące się lądolody Antarktyki i Grenclandii, znikający lód morski Arktyki i lodowce górskie, widać topniejącą wieczną zmarzlinę Kanady i Syberii, płonące Amazonię, Sumatrę i Borneo. Rzekome upośledzenie umysłowe to zespół Aspergera, który żadnym upośledzeniem nie jest, ba, często dotyka osoby z bardzo wysoką inteligencją. Cały ten hejt wobec Grety to typowy odruch „zabij posłańca/kill the messenger!”. Autorka „z branży prorockiej” to jedna z hejterskiego prawicowego chórku https://aszdziennik.pl/127573,10-sposobow-na-to-jak-hejtowac-grete-thunberg-w-internecie-cytaty i https://aszdziennik.pl/127611,sieci-napisaly-o-grecie-thunberg-i-ekologii-oto-10-najgorszych-cytatow
    Co Ci Izo odbiło na zamieszczenie akurat tego kwiatka??!

    Komentarz - autor: Herstoryk — 15 października 2019 @ 02:11

  4. @Art, dzięki za odpowiedź.

    „Jeszcze a propos samego CO2 i ocieplenia. Moim zdaniem, a raczej przychylając się do zdania innych, problemu globalnie nie ma, ale może być lokalnie ( nawet więcej niż lokalnie – kwestia definicji lokalności). Ziemia jako planeta, ma „narzędzia” samoregulacji, ale one nie działają w wymiarze miesięcy czy kilku lat, tylko raczej minimum dziesięcioleci. ”

    Wygląda na to, że Ziemia już jakiś czas temu uruchomiła swój mechanizm samoregulacji i raczej nie ma on związku z globalnym ociepleniem. Niestety media głównego nurtu nie donoszą o zmianach pogodowych które przeczą oficjalnej wersji, więc trudno sobie wyrobić obiektywną opinię. Jeśli interesuje Cię ten temat, polecam grupę na Fejsie gdzie publikowane są doniesienia o anomaliach pogodowych: https://www.facebook.com/groups/w.anomalies/

    „Co do epoki lodowcowej… zgoda, przezorny się zabezpiecza. Ale dlaczego nie przemieścić się czasowo w zimniejsze/przyjaźniejsze rejony, gdy miejscowy klimat zacznie doskwierać?
    Ja w każdym razie zakładam własne przemieszczenie/nia”

    Chyba w ‚cieplejsze’ rejony?

    Cóż, społeczeństwo nie spodziewające się nadchodzącej katastrofy i optymistycznie jadące na kredytach hipotecznych (i innych pożyczkach) raczej nie rzuci wszystkiego by się przemieścić. Czyli wspomniane przez Ciebie „przywiązanie do miejsca jak chłopa pańszczyźnianego” ma jak najbardziej miejsce. Nie wspomnę już o niemal globalnym zasięgu wcześniejszych okresów zlodowaceń. Dokąd wtedy uciekać? I czy cała ludzkość mogłaby się zmieścić na niewielkich obszarach lądów nie pokrytych lodem? Czy starczyłoby żywności?

    Greta i spółka to na moje subiektywne oko narzędzia do wymuszenia zmian prawnych na rządach poszczególnych państw, obywatele nie są grupą docelową, ale pionkami udzielającymi poparcia dla wywarcia nacisku na rządzących. A ludzie popierają Gretę i Extinction Rebellion, bo jakoś tak mamy że lubimy być ratowani lub zbawiani przez superbohaterów. Poza tym, przeciętny Kowalski ma za dużo problemów z kredytami, dziećmi, pracą i całą resztą by na poważnie zająć się końcem świata. Więc chociaż segreguje śmieci i stara się żyć eko, w moim doświadczeniu plany większości ludzi na przetrwanie nadchodzących gwałtownych zmian klimatu świetnie podsumowuje ten cytat z powyższego artykułu: „A po trzecie [magik] zasugerował im, że jeśli cokolwiek miałoby się im stać, nie stanie to teraz, a przynajmniej nie dzisiaj, zatem nie muszą nad tym rozmyślać.” Dorzucę też artykuł po angielsku z SOTT, zatytułowany: „90 procent ludzi nie chce wiedzieć o negatywnej przyszłości”: https://www.sott.net/article/345907-90-of-people-dont-want-to-know-about-a-negative-future

    Komentarz - autor: Aneta Vol — 15 października 2019 @ 10:24

  5. @Herstoryk:

    „Działająca w branży prorockiej autorka tego idiotycznego paszkwilu węszy oszustwo klimatyczne, widzi zazielenienie Ziemi, nową epokę lodową i wali hejtem w Gretę Thunberg.”

    Oprócz autorki artykułu, zazielenienie Ziemi widzi też NASA. Tutaj mamy ciekawy artykuł opublikowany na ich własnej stronie: https://www.nasa.gov/feature/ames/human-activity-in-china-and-india-dominates-the-greening-of-earth-nasa-study-shows/

    Autorka artykułu nie jest też jedyną osobą, która węszy oszustwo klimatyczne: https://www.naturalnews.com/045695_global_warming_fabricated_data_scientific_fraud.html?fbclid=IwAR02RliGGS9bwoIhsT4cDiFM2F1uoBp_NkUdVkiOAO4zhiZ9JolVMAqIyKc

    Another Climate Scientist with Impeccable Credentials Breaks Ranks: ‚Our models are Mickey-Mouse Mockeries of the Real World’

    „No cóż gdy ma się łeb głęboko w piasku można widzieć co tylko wyobraźnia podpowie, albo za co sponsorzy zapłacą.”

    Super komentarz, idealnie pasuje do upośledzonej umysłowo Grety oraz cudaków z Extinction Rebellion.

    „Bo z innych perspektyw widać kurczące się lądolody Antarktyki i Grenclandii, znikający lód morski Arktyki i lodowce górskie, widać topniejącą wieczną zmarzlinę Kanady i Syberii, płonące Amazonię, Sumatrę i Borneo.”

    To fakt, z perspektywy mediów głównego nurtu widać to bardzo wyraźnie. Ale wydaje mi się, że Pracownia istnieje jako przeciwwaga dla bełkotliwej propagandy którą publikują pod korporacyjno-politycznych dyktando sponsorów?

    O ironio! Lody Antarktyki i Grenlandii topnieją, a walczących z Globalnym Ociepleniem trzeba było ratować, bo utknęli w lodzie. (źródła anglojęzyczne):

    https://www.breitbart.com/europe/2019/09/09/ship-of-fools-vi-another-global-warming-expedition-scuppered-by-ice/?fbclid=IwAR2LO2Qhvh4eT1rPXTf4Te-r1pWJAxINH5j8wuDgIw7k5vt8BQK0JM2KwRw

    https://www.sott.net/article/271173-Third-icebreaker-abandons-rescue-of-climate-scientists-boat-in-Antarctica-media-fog-obscure-dont-say-climate

    https://www.sott.net/article/271117-Climate-Change-scientific-crew-on-ice-The-Antarctic-research-fiasco

    https://www.theguardian.com/world/2014/jan/02/antarctic-rescue-under-way-akademik?CMP=EMCNEWEML6619I2

    Więcej o rzekomo topniejących lodowcach: https://principia-scientific.org/climate-shock-90-percent-worlds-glaciers-growing/?fbclid=IwAR3d1MTIC1B_cNUtGnouzz6xSJQ0cHrM91cQ_ScuCa1iVvv60fVIgiG9vqY

    Nasilenie pożarów lasów Amazonii spada od 2003 roku, dlaczego dopiero teraz robi się z tego taką aferę, gdy doniesienia o Grecie i Extinction Rebellion są niemal w każdym wydaniu wiadomości? Cóż za idealnie skoordynowana kampania marketingowa, nieprawdaż?

    https://www.forbes.com/sites/michaelshellenberger/2019/08/30/forget-the-hype-forest-fires-have-declined-25-since-2003-thanks-to-economic-growth/#2ade1ba9163d

    „Rzekome upośledzenie umysłowe to zespół Aspergera, który żadnym upośledzeniem nie jest, ba, często dotyka osoby z bardzo wysoką inteligencją.”

    Zgadzam się co do wysokiej inteligencji często spotykanej u osób cierpiących na autyzm, w tym zespół Asbergera. Tak się składa, że mam doświadczenie zawodowe w pracy z ludźmi z tym zaburzeniem i o ile są bardzo inteligentni, o tyle inteligencja ta nie ma odzwierciedlenia w przenikliwości ich przemyśleń, ani umiejętności podejmowania zdroworozsądkowych decyzji, nawet (lub zwłaszcza) gdy dotyczą ich samych. Gdyby było inaczej, zapewne dzięki swojej inteligencji częściej zajmowaliby wysokie lub strategiczne stanowiska w świecie biznesu. Nie dzieje się tak dlatego, że zespół Asbergera to zaburzenie, a nie supermoc.

    Ludzie dotknięci autyzmem świetnie radzą sobie z zadaniami matematycznymi i budują cudowne strony internetowe, ale tylko pod warunkiem, że ktoś inny wypyta klienta o zadania które taka strona ma spełniać. Ludzie autystyczni niestety nie potrafią wczuć się w pozycję innych ludzi, a to zdecydowanie utrudnia obiektywną ocenę sytuacji. Być może dlatego Grecie nie przyszło do głowy, że biedniejszych i jeszcze rozwijających się krajów nie stać na wdrożenie rozwiązań redukujących emisję CO2. Pochodzi z bogatej Szwecji i nie widzę by potrafiła sobie wyobrazić życie tych, którzy nie mieli szczęścia urodzić się w czepku dobrobytu jak ona sama.

    Polecam ciekawy film pokazujący przykład osoby z nieprzeciętną inteligencją, która kompletnie nie potrafi jej wykorzystać do codziennych celów. Tytuł to „Rain Man”. Główny bohater potrafił momentalnie policzyć wzorki na pościeli, ale ubrać się sam raczej nie potrafił. Historia być może przerysowana, ale niestety inteligencja nie zawsze idzie w parze z mądrością.

    Ciekawi mnie też, dlaczego Greta, skoro taka z niej inteligentna znawczyni tematu, zawsze czyta z kartki, lub udziela wcześniej przygotowanych odpowiedzi? Przecież jej przemówienie przed ONZ nie było długie, taka mądra dziewczyna, a nie mogła zapamiętać kilku linijek? I kto napisał tekst tego przemówienia? Ona sama? Skoro jest taka inteligentna, to dlaczego nie skojarzyła prostych faktów, że jeśli na biegunach temperatury sięgają 50-60 stopni PONIŻEJ zera, a lód topnieje w temperaturze zero stopni, to wzrost temperatur o 2 stopnie raczej nie roztopi lodów Antarktydy?

    Tutaj mamy przykład zdolności konwersacyjnych Grety gdy nie ma przygotowanej odpowiedzi:

    Komentarz - autor: Aneta Vol — 15 października 2019 @ 12:47

  6. @ Aneta Vol

    Mówiąc o „mechanizmie regulacji”, miałem na myśli dwa mechanizmy:
    1. związany z Ziemią
    2. związany z Ziemią – ciałem kosmicznym

    Granica nie jest ostra, ale generalnie na zmiany kosmiczne ( np aktywność słoneczna) wpływu nie mamy. Natomiast na część zmian „ziemskich”, szczególnie tych spowodowanych przez człowieka, jak sama nazwa wskazuje – mamy wpływ. Oczywiście powstaje szereg pytań, jak i czy je zmienić, kto ma ponosić koszta, itp.
    Ale w sensie klimatycznym i nawet w zakresie czysto ludzkim, czyli ograniczając się do zmian spowodowanych przez ludzi ( obojętnie jakie one by nie były ! ), cofnięcie ich zajmuje dziesięciolecia.

    Ziemia ma dwa systemy regulacji, albedo i promieniowanie cieplne gruntu. Gdy albedo, czyli stosunek promieniowania odbitego do padającego maleje ( jak dzisiaj, ze względu na zmniejszającą się powierzchnię lodu), Ziemia przyjmuje więcej promieniowania cieplnego. Ale wówczas zaczyna działać efekt sprzężenia zwrotnego ujemnego i Ziemia zaczyna więcej energii wypromieniowywać (efekt Bolzmanna) i stopniowo zaczyna się ochładzać, powodując zwiększanie się powierzchni lodów, czyli zwiększać albedo.
    Układ homeostatyczny.
    Ale niestety w czasie, a nie na „pstryknięcie palcami”.
    ————————————-

    „Chyba w ‚cieplejsze’ rejony?”

    Właśnie nie. Miałem na myśli to, żeby reagować bardziej aktualnie, a nie „perspektywicznie”, nie mając dostatecznych danych co do „perspektywy czasowej”.

    Jeżeli w czyimś rejonie zaczyna być nieznośnie ciepło, to dlaczego nie przenieść się tymczasowo w rejony zimniejsze? A dopiero potem, ewentualnie, w rejony cieplejsze?
    Oczywiście rozumiem indywidualne uwarunkowania, ale to też jest element strategii.
    Ja w zasadzie mogę z dnia na dzień jechać gdziekolwiek i stanu tego nie osiągnąłem z dnia na dzień, tylko poprzez działania w przeszłości.

    —————————————-

    Co do proroctw, nie chciałbym się wypowiadać ponad to, żeby generalnie nie ufać żadnym „prorokom”. Ale znów, ta generalna zasada ma swoje niuanse. Dajmy na to, ktoś puka do drzwi i mówi, żeby natychmiast się ewakuować bo jutro tego domu już nie będzie.
    Co robisz? 🙂
    Wiem, przykład ekstremalny, ale chodzi mi o to, że podążanie/ nie podążanie za prorokiem/proroctwem jest stanem , na który składają się: wiedza, wiara i hipoteza, czy może lepiej – heurystyka.
    Tak czy owak, zawsze sprowadzi się to do „trafnego” bądź „nietrafnego” wyboru, nieprawdaż? 🙂

    Dlatego kwestie działania sił „wyższych”, działania zgodnie czy niezgodnie z tym, „jak wszechświat widzi sam siebie”, i co z tego wynika, pozostawiam w tej właśnie kategorii.
    powyższego „stanu”, który dla każdego jest przecież inny.

    Komentarz - autor: Art — 15 października 2019 @ 14:40

  7. @ Herstoryk

    Co Ci Izo odbiło na zamieszczenie akurat tego kwiatka??!

    Jak nie rozumiesz, to pewnie żadna odpowiedź (zwłaszcza krótka) nic tu nie pomoże. Umówmy się więc, że lubię czasem zamieszać kijem w mrowisku.

    1. Klimat

    Bo z innych perspektyw widać kurczące się lądolody Antarktyki i Grenclandii, znikający lód …

    No właśnie. Po Twojemu wychodzi na to, że jedna perspektywa jest lepsza od innej, i ta dobra to Twoja. To już coś, mamy niezgodę co do perspektywy, a nie postmodernistyczne „każda perspektywa jest równie dobra”.
    Są w ostatnim komentarzu podlinkowane teksty. Zamieszczaliśmy już dość dawno teksty prof. Zbigniewa Jaworowskiego, są tutaj:
    https://pracownia4.wordpress.com/?s=Jaworowski

    Jeden ze swoich tekstów, przygotowanych na wystąpienie przed senacką komisją USA, zakończył był tak:

    „The basis of most of the IPCC conclusions on anthropogenic causes and on projections of climatic change is the assumption of low level of CO2 in the pre-industrial atmosphere. This assumption, based on glaciological studies, is false. Therefore IPCC projections should not be used for national and global economic planning. The climatically inefficient and economically disastrous Kyoto Protocol, based on IPCC projections, was correctly defined by President George W. Bush as “fatally flawed”. This criticism was recently followed by the President of Russia Vladimir V. Putin. I hope that their rational views might save the world from enormous damage that could be induced by implementing recommendations based on distorted science”.

    Czy lody Arkltyki się kurczą, czy nie, jest sprawą mocno dyskusyjną, nawet w środowiskach naukowych. Jeśli ktoś jest szczerze i otwarcie zainteresowany, nawet Google dają wgląd w obie strony sporu. Co do Arktyki na przykład, dużo zależy od tego, który rok się wybierze jako początek do porównań. Bo przed 1971 było go znacznie MNIEJ niż teraz (dane z jak najbardziej mainstreamowych źródeł), sam zobacz:
    https://realclimatescience.com/2017/07/more-arctic-sea-ice-than-1971/
    https://www.thegwpf.com/arctic-ice-growth-1971/

    Dlatego teraz najczęściej pokazuje się wykresy od 1979 lub później. A zdarzenia niepasujące do obowiązującej linii partyjnej skrzętnie się przemilcza:

    Inconvenient: Record Arctic Sea Ice Growth In September

    Podobnie jest z pozostałymi kwestiami klimatycznymi. Bez spierania się o to, czy nadchodzi sporo już opóźnione w stosunku do historycznych cyklów oziębienie, czy ocieplenie – na każdy z tych trendów można znaleźć przykłady, bo odnotowywane są zarówno rekordowo wysokie temperatury, jak i rekordowo niskie i rekordowe opady śniegu, jedno wydaje się w miarę pewne – zjawiska pogodowe coraz bardziej skaczą po ekstremach, więc coś się tu dzieje. Natomiast wtłaczany nam jak gęsiom w gardła antropogeniczny element i to, że człowiek może w tej sprawie coś zrobić, to już pranie mózgu, ideologia i – przede wszystkim – kasa. Zdrowe podejście to tego tematu przedstawił J. Peterson. Nie jest klimatologiem i nie wypowiada się szczególnie na temat samego klimatu, ale odnosi się do „naukowych” metod, używanych przez ocipieniową klikę (moje, nie jego, określenie) i jej „rozwiązań”. Polecam, bo to naprawdę głos rozsądku i zimny prysznic na rozpalone głowy:

    Ludzie nie lubią i nie są nauczeni myśleć, więc się nad takimi rzeczami nie zastanawiają, choć powinni. A emocje dobrze i łatwo się sprzedają, stąd mamy utopionych chłopców wyrzuconych na plażę, niemowlęta w inkubatorach, białe kaski z tymi samymi dziećmi na rękach i…

    2. Gretę
    Ta dziewczyna nie ma o niczym pojęcia, jest efektem ciężko zideologizowanej, nędznej edukacji i narzędziem w czyichś rękach. Co do jej ewentualnej wysokiej inteligencji… możliwe, że się przejawia w jakichś dziedzinach, ale Greta nie dostrzega, że ktoś ją haniebnie zmanipulował i wykorzystał (wraz z jej Aspergerem, może nawet po części dzięki temu), a w sprawach klimatu bez ściągi nie potrafi zupełnie nic od siebie powiedzieć (patrz wideo w komentarzu wyżej, Greta bez skryptu)

    A tu Greta przed Kongresem USA – to długie wideo; po zaoferowaniu raportu IPCC w miejsce swojego wystąpienia, Greta próbuje kilka razy odpowiedzieć na pytania – można poprzewijać i posłuchać. Nie potrafi podać nawet jednego konkretnego przykładu, padają jedynie puste ogólniki.

    Nie rozumiem, jak ktokolwiek może to kupować. Schemat tak ograny, że zasługuje na wygwizdanie, a jednak przy intensywnym aplauzie ze strony nisko upadłych mediów ciągle działa, przynajmniej na niektórych.

    Komentarz - autor: iza — 15 października 2019 @ 23:12

  8. @ Iza

    „…jedno wydaje się w miarę pewne – zjawiska pogodowe coraz bardziej skaczą po ekstremach, więc coś się tu dzieje.”

    Nawet to nie jest pewne.
    Jeden przykład z wielu:

    https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S1364682616302012

    Zresztą to zależy przecież od punktu odniesienia, jak sama wspomniałaś.

    Czytam jakieś newsy, a tam przeważnie coś w ten deseń: „coś naj… od ….dziesięciu lat”
    Przecież nasuwa się natychmiast pytanie, co powodowało, że …dziesiąt lat temu było jeszcze bardziej ekstremalnie niż dzisiejsze „naj”..?

    Klimat to procesy nieliniowe, dlatego tak trudno je wymodelować. Są czynniki globalne i lokalne, są przeciwstawne trendy, które nieliniowo oddziałują względem siebie i nie wiemy dokładnie z jakim wypadkowym skutkiem i w jakim czasie.

    Ale ogólnie znamy zachodzące procesy i mechanizmy regulacji. Tyle tylko, że działają one w skali planety, z pewną bezwładnością, a nie w skali ludzkiej i ludzkiego myślenia życzeniowego.

    Komentarz - autor: Art — 16 października 2019 @ 01:03

  9. Nie będę się tu powoływał na wykłady uczeńców, teorie spiskowe, czy pseudo-naukowe demaskowanie rzekomych oszustw klimatycznych.
    Odwołam się natomiast do tzw. „zdrowego, chłopskiego rozumu” i wiedzy wyniesionej z liceum i literatury popularno-naukowej:

    a.) w ciagu mniej więcej 190 lat, od początku ery przemysłowej, ludzkość uwolniła ziliardy ton węgla, magazynowanego przez planetę przez setki milionów lat, zmieniając znacząco skład atmosfery.
    b.) 190 lat w skali geologicznej to mikrosekunda, a zatem to uwalnianie, choć powolne w skali ludzkiego życia jest swego rodzaju gwałtownym, natychmiastowym wydarzeniem. Można by je porównać z uderzeniem w Jukatan meteorytu Chicxulub, które zakończyło okres kredowy i erę dinozaurów.
    c.) To oczywiste, że klimat Ziemi zmienia się, ale procesy te są w większości przypadków bardzo powolne. Nawet błyskawiczne w skali geologicznej zakończenia zlodowaceń trwają kilka-kilkanaście tysięcy lat. Ostatnie, poprzedzające interglacjał w którym żyjemy ok. 5000 lat, od bodajże 12000 PNE do gdzieś 6000 PNE. Z drugiej strony, schodzenie klimatu w epoki lodowcowe trwało nawet parędziesiąt tysięcy lat i było zawsze bardzo powolne. Tak więc, nawet gdyby nasz interglacjał, podobnie jak poprzednie, miał się ku końcowi (trwają ok. 10 tys. lat), bajdurzenie o nowej epoce lodowcowej to straszenie czymś w bardzo w skali ludzkiego życia odległej przyszłości.

    Po mojemu, powyższe wskazuje na bardzo wysokie prawdopodobieństwo drastycznej i katastrofalnej dla cywilizacji zmiany klimatu i na odpowiedzialność ludzkości za tą zmianę.

    Tymczasem, dowodów na finansowanie denialistów i kampanii mącenia wody przez najbogatszą w historii gałąź gospodarki – przemysł paliwowy, są setki. Strategia siania wątpliwości jest typowa i była w podobnej formie użyta przez przemysł tytoniowy, koncerny farmaceutyczne i energetykę atomową. Jest o tym książka Naomi Oreskes, „Merchants of Doubt”.

    A wreszcie Greta Greta Thunberg. Czepianie się dziewczyniny poprzez oskarżanie jej o brak wiedzy i kwalifakcji naukowych, oraz koncentrowanie się na jej zespole Aspergera jest chałaśliwym i hipokryckim mąceniem wody, polityką personalną, które poprzez koncentrowanie się na sztandarowej postaci odwraca uwagę zarówno od zagrożenia klimatycznego jak i dyskredytuje masowy bunt którego Greta jest postacią sztandarową. Ona jest jednak TYLKO KATALIZATOREM, kamykiem który wystartował lawinę niezadowolenia młodych. A powodów do niezadowolenia mają sporo! Gdyby nie ona, byłby, na 100%, ktoś inny.

    Komentarz - autor: Herstoryk — 16 października 2019 @ 06:31

  10. @ Herstoryk

    1. „…zmieniając znacząco skład atmosfery.”

    O ok 150/1 000 000 ( 0,15 promila)

    U mnie znacząco skład atmosfery zmienia sąsiad, jak zawieje od innej strony niż zwykle,
    ( na szczęście), Ale to nie CO2,

    2. Ziemia ma system regulacji klimatycznej ( w pewnym zakresie) nie w skali geologicznej, a znacznie krótszej ( ok. 1 wiek +-). Prawdopodobnie odda to ciepło, które zgromadziła przez mechanizmy wcześniej opisane. Poza tym, jest kwestia tego, co robić? Nie dość że wpływ zmian realnych będzie niewielki, to spowoduje wielkie perturbacje dla ludzkości.

    3. Ludzkość stoi przez znacznie poważniejszymi zagrożeniami i bajdurzenia klimatyczne odwracają od nich uwagę. Ludzie żrą na potęgę, a konsekwencje stałego ( ewentualnie przerywanego od czasu do czasu „dietami”) nadmiaru energetycznego ( mierzonego w dziesiątkach procent, a nie ułamkach promila) będą poważne. I nie dotyczą tylko ich samych, ale, niestety, przyszłych pokoleń. To się skończy tragicznie. Po prostu – resetem.

    BTW, to też na chłopski rozum było 😉

    Komentarz - autor: Art — 16 października 2019 @ 10:48

  11. @Art
    CO2 w atmosferze wzrosło z ok. 280/290 do 415 ppm, czyli dobrze ponad 40% – https://www.usatoday.com/story/news/world/2019/05/13/climate-change-co-2-levels-hit-415-parts-per-million-human-first/1186417001/. To bardzo drastyczna, gwałtowna i ZNACZĄCA zmiana, zwłaszcza biorąc pod uwagę zakres wahań zawartości CO2 pomiędzy zlodowaceniami i interglacjałami, czyli pomiędzy 180ppm i 280 ppm. Atmosfera jest systemem nieliniowym (chaotycznym) i, podobnie jak z ozonem w stratosferze, zmiany w jakimś śladowym jej składniku mogą prowadzić do nie-śladowych, a nawet drastycznych skutków/reakcji. To, że mamy do czynienia z innymi katastroficznymi skutkami cywilizacji nie umniejsza potencjalnego zagrożenia załamaniem STABILNEGO klimatu, która to stabilność jest FUNDAMENTEM cywilizacji.

    Komentarz - autor: Herstoryk — 16 października 2019 @ 11:37

  12. @ Herstoryk

    Zdecyduj się o czym mówisz.

    O „zmianie składu atmosfery” ( 0,15 promila) czy zmianie zawartości CO2 w atmosferze ( 40% w przytoczonym okresie) To jest właśnie fundamentalna różnica w postrzeganiu zjawiska.

    Zgadzając się z tym, że cząsteczka CO2 ze względu na swoją budowę ma właściwości „przytrzymujące” ciepło, to jednak do przezwyciężenia przez system regulacyjny Ziemi. ( ze względu właśnie na skład i właściwości atmosfery)

    Komentarz - autor: Art — 16 października 2019 @ 11:55

  13. @ Herstoryk

    Zlodowacenia to zmiana promieniowania słonecznego. Czynnik kosmiczny. Ja nie mówię o tej regulacji. Mieszasz porządki. Przyrównujesz zawartości CO2 do innego procesu.

    Zmiana natężenia promieniowania słonecznego i jej korelacja z zawartością CO2 w atmosferze, a zmiana CO2 w atmosferze i jej wpływ na klimat Ziemi, to zupełnie dwa różne, nieporównywalne wprost stany.

    Komentarz - autor: Art — 16 października 2019 @ 12:09

  14. @ Iza

    „Nie rozumiem, jak ktokolwiek może to kupować. Schemat tak ograny, że zasługuje na wygwizdanie, a jednak przy intensywnym aplauzie ze strony nisko upadłych mediów ciągle działa, przynajmniej na niektórych.”

    Ja też tego nie rozumiem, Co ciekawe, media wciskające ludziom Gretę-zbawicielkę i narrację ocieplenia klimatu wywołanego działalnością człowieka to dokładnie te same media, które rozpowszechniają wyssane z palca, a opłacone przez korporacyjnych i politycznych sponsorów bzdury o Russiagate, wyższości diety wegańskiej, Asadzie mordującym Syryjczyków, lub o złym dyktatorze w Wenezueli. Jednak jakimś cudem gloryfikowana przez nich Greta to rzeczywiście dzielna bohaterka, a globalne ocieplenie to prawda, cała prawda i nic tylko prawda. No błagam…

    RT miał na ten temat ciekawy artykuł: https://www.rt.com/news/469789-greta-climate-protests-allowed/ Tłumaczenie fragmentu:

    „Ale ci radykałowie [Greta & Co] – jak nazywano by ich jeszcze nie tak dawno temu – nie są traktowani pałkami, gazem łzawiącym i gumowymi kulami, zazwyczaj stosowanymi przez władzę w celu stłumienia sprzeciwu… media nie oczerniają ich jako rasistów, ani nie umniejszają frekwencji, a tłumy okupujące ulice miast nie ryzykują nabawienia się obrażeń i okaleczeń.

    Samo pojęcie „protestu” wskazuje na pewien opór, pewną niesprawiedliwość państwa, którą należy przezwyciężyć. Protestujący przeciwko zmianom klimatu twierdzą, że nie robi się wystarczająco dużo, aby uleczyć naszą ocieplającą się ziemię…ale rząd, media i światowi brokerzy energetyczni wspomagali ruch protestacyjny Thunberg i spółki na każdym jego etapie.

    Francuskie „Żółte Kamizelki” rozpoczęły działalność w proteście przeciw podwyżkom podatku od paliw kopalnych i co tydzień spotkają się ze wszystkimi opisanymi wyżej przejawami przemocy – w przeciwieństwie do Thunberg, którą w lipcu zaproszono do wygłoszenia przemówienia przed francuskim parlamentem. Podobnie było z jej wystąpieniem na Światowym Forum Ekonomicznym w Davos, przemówieniami przed Parlamentem Brytyjskim i Kongresem USA oraz jej niedawnym wystąpieniem w ONZ. Za każdym razem światowi przywódcy polityczni rozkładali czerwony dywan i przytrzymywali otwarte drzwi, aby mogła ich pouczać.

    Relacje medialne z protestów klimatycznych i wystąpień Thunberg były wyjątkowo przychylne – The Guardian porównał jej poniedziałkowe przemówienie [przed ONZ] do Przemowy Gettysburskiej Abrahama Lincolna ze względu na jej historyczne znaczenie, a New York Magazine nazywa ją „Joanną D’Arc of Zmiany Klimatu”. Kontynuując porównanie, Żółte Kamizelki opisano jako motłoch antysemitów „notorycznie negujących Holokaust”, a opinię tą oparto na postępowaniu niewielkiej mniejszości protestujących.”

    @Herstoryk

    Ciekawe, że nie odniosłeś się do powyższych odpowiedzi Twój pierwszy komentarz, tylko dorzuciłeś więcej argumentów na poparcie swojej hipotezy.

    „A wreszcie Greta Greta Thunberg. Czepianie się dziewczyniny poprzez oskarżanie jej o brak wiedzy i kwalifakcji naukowych, oraz koncentrowanie się na jej zespole Aspergera jest chałaśliwym i hipokryckim mąceniem wody, polityką personalną, które poprzez koncentrowanie się na sztandarowej postaci odwraca uwagę zarówno od zagrożenia klimatycznego jak i dyskredytuje masowy bunt którego Greta jest postacią sztandarową. Ona jest jednak TYLKO KATALIZATOREM, kamykiem który wystartował lawinę niezadowolenia młodych. A powodów do niezadowolenia mają sporo! Gdyby nie ona, byłby, na 100%, ktoś inny.”

    Robienie z niedouczonej i mentalnie opóźnionej Grety postaci sztandarowej przypomina mi ten mem: https://tinyurl.com/y389orwu
    2019: Wojownicza Greta i siejące propagandę media głównego nurtu.

    Zgadzam się jednak co do tego, że jeśli nie ona to byłby ktoś inny. Greta nie jest też pierwszą ofiarą tej maszyny propagandowej: w 1992 nastoletnia Severn Cullis-Suzuki wygłosiła podobną ckliwą przemowę na temat zmian klimatycznych.

    A co do buntu młodych, czy czasami wszystkie dzieci, zwłaszcza nastolatki, nie uważają, że wiedzą lepiej niż ich rodzice? I od kiedy to mają rację? Młode pokolenia zawsze miały mnóstwo pewności siebie i bardzo chciały zmienić świat zanim nauczyły się co warto a czego nie warto zmieniać, wystarczy zapytać o to jakiegokolwiek rodzica nastolatka.

    Całe to gadanie, że w młodych nadzieja na zmianę przyprawia mnie o śmiech. Pokolenie roszczeniowo nastawionych millenialsów miałoby nas nagle uratować od zagłady? Skomentuję to kolejnym memem, bo zaczyna mi już brakować słów na taką bzdurę: https://besty.pl/4018594

    @Herstoryk

    „a.) w ciagu mniej więcej 190 lat, od początku ery przemysłowej, ludzkość uwolniła ziliardy ton węgla, magazynowanego przez planetę przez setki milionów lat, zmieniając znacząco skład atmosfery.”

    No i co, ciężej Ci się ostatnio oddycha? Bo mi jakoś nie, a mieszkam w totalnej dżungli smogu. Może dlatego, że od tych 190 lat rośliny zużywają CO2, produkują więc więcej tlenu.

    Komentarz - autor: Aneta Vol — 16 października 2019 @ 13:15

  15. @Herstoryk
    Nie będę się tu powoływał na wykłady uczeńców, teorie spiskowe, czy pseudo-naukowe demaskowanie rzekomych oszustw klimatycznych.
    Tym samym deprecjonujesz naukę jako sposób wyjaśnienia zjawisk chemiczno-fizycznych zachodzących na naszej planecie i mających pływ na nasz klimat w połączeniu z aktywnością słońca.
    Rozumiem, że ufasz 15-latce, która 5 lat temu nauczyła się jako tako pisać i czytać, a odrzucasz wiedzę profesora Jaworowskiego, którego dorobek naukowy i wiedza mają się nijak do tej wykorzystywanej dziewczynki.

    @Herstoryk
    ,,Odwołam się natomiast do tzw. „zdrowego, chłopskiego rozumu” i wiedzy wyniesionej z liceum i literatury popularno-naukowej:”

    Obawiam się, że to za mało, aby zrozumieć co ma wpływ na klimat i temperaturę na Ziemi, a literatura popularno-naukowa? Hm! Proponuję podręczniki do chemii i fizyki, bo tam znajduje się duża część wiedzy o Ziemi, jej klimacie.

    Komentarz - autor: obudzony — 18 października 2019 @ 06:22

  16. Ja widzę problem podstawowy w braku narzędzi do komunikacji.
    Chodzi o proste wypunktowanie problemów i ustalenie protokołów zbieżności i rozbieżności w obrębie każdego problemu.

    Gdyby dyskusje odbywały się w tym uporządkowanym schemacie, o wiele łatwiej byłoby się w tym poruszać. Mogłoby się na przykład okazać, że naprawdę spornych kwestii jest zaledwie kilka.

    Ale.. to może być nie w interesie rozmaitych stron…
    Ten brak uporządkowania dotyczy niemal wszystkich. Nie widzę tego uporządkowania również po stronie anty mainstreamowców.

    Choćby prosta kwestia: czy człowiek wpływa na klimat planety, czy nie ?
    Przecież analizując przekazy anty maintreamowych źródeł, spotykam się z rożnymi twierdzeniami. Że nie wpływa globalnie w ogóle, że wpływa, ale w minimalny sposób, że wpływa w sposób znaczący, ale to nie doprowadzi to do katastrofy,, bo x,y,z..

    O co mi chodzi? Ano o to, żeby ze świata czarno białego przejść do świata zniuansowanego, gdzie toczą się dyskusje także po „jednej stronie barykady”. Tego nie widzę.

    Analogiami są inne dziedziny, z polityką i odżywianiem na czele. Ściany. Jedna albo druga.

    Choć…jestem sceptykiem, czy to w ogóle możliwe…

    Komentarz - autor: Art — 18 października 2019 @ 14:38

  17. @Art.

    Tutaj masz odpowiedź na część pytań Niech was nie zmyli tytuł proszę czytać artykuł do końca. Zamieszczam link do artykułu dla polskiego czytelnika niestety tłumaczony za pomocą Googla: https://translate.google.com/translate?hl=pl&sl=en&u=https://www.sott.net/&prev=search , tutaj w oryginale dla osób znających język angielski: https://www.sott.net/article/422298-Why-are-Establishment-Elites-so-Obsessively-Anti-meat

    Komentarz - autor: obudzony — 20 października 2019 @ 20:09

  18. Coś mi nie wyszło z zamieszczeniem artykułu po polsku, ale jego tytuł brzmi: ,,Dlaczego elity estabishmentu są tak obsesyjnie anty mięsne?”.

    Komentarz - autor: obudzony — 20 października 2019 @ 20:12

  19. Oczywiście antropogeniczne globalne ocieplenie to teoria dla hipisów i, jak to mówią po angielsku, Social Justice Warriors. Takich ludzi są miliony dzięki drastycznemu spadkowi poziomu wykształcenia w ostatnich dekadach wywołanemu na Zachodzie. Na pewno ociemniała Greta ma miliony „followersów”, ich szeregi puchną a ten proces jest dyskretnie wspomagany przez część globalnej żydowskiej mafii koordynowaną przez wielkiego szmalcownika George’a Sorosa. Ich nie przekonuje się żadnymi naukowymi, racjonalnymi faktami, a głównie emocjonalną narracją o misiach, pod którymi kruszy się lód. W sam raz dla ogłupiałych bachorów. Całość to zresztą תיקון עולם.

    Oni chcą wypromować to globalne ocieplenie jako powód do wprowadzenia globalnego podatku węglowego, który finansowałby rząd globalny. O tym rządzie już piszą Protokoły, a jak się wczyta głębiej, to nawet prorok Izajasz. Ten podatek, dzisiaj nałożony głównie na Chiny Ludowe, miałby przynosić biliony (tysiące miliardów) dolarów rocznie. O to gra George Soros, który jest tutaj tylko reprezentantem globalnej żydowskiej mafii.

    Grafika ze słonikiem używana w tekście oryginalnie chyba wygląda inaczej. Znam ją w tej postaci:

    Generalnie to z sympatią witam wszystkie próby „koszeryzacji” żydowskiego spisku i powyższy artykuł do takich prób należy. Niech wam będzie na zdrowie!

    Natomiast dziwi mnie, że osoby inteligentnie, które być może ten tekst czytają czy komentują (zakładam że takie istnieją), nie zauważyły dość istotnego zjawiska, które wpływa na kształt pogody w skali globalnej. Nie jest to żadna naturalna zmiana klimatu (choć taka również może mieć miejsce) a proces całkowicie kontrolowany i wywoływany przez ludzi. Chodzi o GEOINŻYNIERIĘ.

    Wyżej w komentarzach była mowa o katastrofalnych zjawiskach pogodowych, których ma być teraz więcej niż kiedyś (nie wiem, to tylko teza, może chodzić o zwiększoną aktywność mediów). Otóż wiemy że zjawiska typu katastrofalne opady czy długotrwałe susze, dramatyczne upały czy ochłodzenia, to wszystko znajduje się w zasięgu geoinżynierii kontrolowanej przez Pentagon. Dość powierzchowne dochodzenie w Internecie może przynieść oświecenie.

    Komentarz - autor: Patryk — 21 października 2019 @ 16:03

  20. @ Obudzony

    Niezupełnie o to mi chodziło.

    Nawet w komentarzu Sott do tego artykułu masz błyskawiczny przeskok z „palenia” do „nikotyny”. Jakby to było to samo.
    O tego rodzaju niuanse mi chodzi i o potencjalne reakcję na nie grupy, nazwijmy ją umownie: „palenie tytoniu jest dobre”
    ( mówię ogólnie, a nie konkretnie o tym przypadku)

    Komentarz - autor: Art — 22 października 2019 @ 00:43

  21. Tyle hałasu, tyle anty-naukowych nonsensów, tyle strusizmu (denializmu)! A to takie proste, wystarczy przeczytać https://earthobservatory.nasa.gov/features/GlobalWarming, tłumaczące problem rzeczowo, faktograficznie, dostępnie i bez emocji. Jednak w dominującej obecnie atmosferze anty-intelektualnego populizmu, upadku autorytetów i rozbuchanej spiskologii dyskutowanie o kwestiach naukowych wyrodziło się w quasi-polityczne bicie anty-oświeceniowej propagandowej piany i mieszanie z błotem faktów i teorii nie pasujących do własnego strusizmu, a także ich głosicieli.

    Komentarz - autor: Herstoryk — 22 października 2019 @ 03:32

  22. Jeżeli już komuś chodzi o emisje CO2, to poniższa grafika oddaje proporcje.
    Wynika z niej, że wszystkie inne działania poza działaniami zmierzającymi do ograniczenia liczby ludzi na planecie, są marginalne.

    Cytat z badania ( aczkolwiek wskazujący wciąż na „actions” ( w liczbie mnogiej) to jednak oddający ideę interwencji)

    “Some high-impact actions may be politically unpopular, but this does not justify a focus on moderate or low-impact actions at the expense of high-impact actions.”

    Podkreślam, chodzi o działania według priorytetu emisji CO2, a nie rozstrzyganie słuszności.samej idei CO2.
    Szczególnie w kontekście przyszłego, globalnego wyrównywania emisji, przypadającej na człowieka.

    https://durangoherald.com/articles/191692-grossman-four-most-effective-ways-to-reduce-carbon-footprint#modal=article-images-modal-191692,slide=0

    Komentarz - autor: Art — 22 października 2019 @ 13:13

  23. Jak dla mnie dysproporcje są tak wielkie, że rozmowa o czymkolwiek innym niż zmniejszenie/nie zwiększanie populacji, to bicie piany.
    Wciąż podkreślam, gdyby ktoś chciał rzeczywiście ograniczyć „carbon footprint”.

    Komentarz - autor: Art — 22 października 2019 @ 13:17

  24. @Art
    No dobra, tutaj jest wywiad z prof Jaworowskim sprzed kilku lat i wyjaśnia w prosty i przystępny sposób to, co odkrył poprzez swoje badania naukowe: https://polskatimes.pl/prof-jaworowski-nie-mamy-wplywu-na-klimat-globalne-ocieplenie-to-sprawa-polityczna/ar/797635. Ponadto chyba na Pracowni był tłumaczony artykuł kilka lat temu o tym jak bodajże brytyjski naukowiec przyznał się do tego, że celowo sfałszował dane dotyczące ocieplenia klimatu pod założona tezę. Zamiast temperatury powietrza notował temperaturę wody w oceanie, co pozwoliło wykazać jej wzrost coś ok o 1 st C. Ten Polski profesor był nieprzekupny i nie zainteresowany badaniami na zlecenie w celu wykazania jakiejś tezy, a w ten sposób skorumpowany jest świat nauki. Unia Europejska i inne prywatne fundacje dają granty na badania po to, aby wykazać, że mają rację, pomimo faktu, że jest dokładnie odwrotnie. Globalne ocieplenie to megaszwindel służący grabieniu całych narodów i krajów za rzekomą emisję gazów cieplarnianych. Zyskuje konsorcjum bankowe, korporacje prywatne i PTB. Tutaj chodziło o to, aby wymyślić pretekst do tego, aby wprowadzić kolejny podatek dla ludzkości pod fałszywym pretekstem i świat wydaje niepotrzebnie biliony dolarów po to, aby walczyć z czymś co nie istnieje, ani bezpośrednio nie zależy od człowieka. Psychopatia w czystej postaci.

    Komentarz - autor: obudzony — 22 października 2019 @ 17:15

  25. @ Obudzony

    Jeden mój komentarz wcięło, więc ostatni jest mało zrozumiały. Trzeba poczekać, aż Iza wydobędzie go ze schowków wordpressa.

    Teraz mogę tylko podkreślić konkluzję mocniej. Jestem mało zainteresowany tematem, który co prawda może mieć wpływ na mnie, ale nie ja na niego. W związku z tym po prostu obserwuję. Szkoda mi czasu, żeby wnikać w to, czy Jaworowski ma rację, czy jego przeciwnicy, wytykający mu nieuctwo. To zadanie dla tych, co chcą wejść głębiej w temat.

    Natomiast jeżeli ktoś, kto postuluje ograniczenie emisji CO2, nie postuluje zmniejszenia liczby ludzi na Ziemi, ten bije pianę. I nie chce mi się wnikać z jakiego powodu to robi. Szkoda czasu.
    A jego zastępcze postulaty mają się tak do sedna, jak wtedy, gdyby chcąc zmniejszyć pęd pociągu postulował wejście na dach i rozpostarcie żagla, zamiast odłączenia wagonów.

    Co innego zanieczyszczenie środowiska, które często idzie w przekaziorach w parze z CO2 , nieoddzielone od CO2.
    To jest właśnie jeden z tych niuansów, o których piszę.

    Komentarz - autor: Art — 22 października 2019 @ 18:17

  26. Mój komentarz też wcięło. Nie lubię się powtarzać, a więc krótko, zwięźle, poglądowo i do rzeczy – opinia NASA https://earthobservatory.nasa.gov/features/GlobalWarming
    Ale to oczywiście publikacja zapłacona przez spisek Illuminatich/Bildeberga/Sorosa/lewaków/żydów/masonów/cyklistów/eko-terrorystów/millenialsów/oszustów klimatycznych 😉 .

    Komentarz - autor: Herstoryk — 23 października 2019 @ 05:11

  27. @Art

    ,,W związku z tym po prostu obserwuję. Szkoda mi czasu, żeby wnikać w to, czy Jaworowski ma rację, czy jego przeciwnicy, wytykający mu nieuctwo.”
    Kto mu to nieuctwo wytyka?? Kilku idiotów, którzy klikają w klawiaturę pod artykułem? To jest gimbaza, którym wierzysz w to co wyklepią i nie ma nic wspólnego z nauką.

    Komentarz - autor: obudzony — 23 października 2019 @ 06:10

  28. @herstoryk
    Podawanie źródła z komentarzy pod artykułem, który podałem jest tak samo merytoryczne jak dzisiaj czytam pod wieloma artykułami sportowymi, że ,,Lewy to drewno”, chociaż śrubuje kolejne rekordy.
    Tak to jest z wieloma komentującymi – nic nie czytać, nic nie analizować, bo to jest dla mnie za trudne, bo tego nie rozumiem i nie chce mi się rozumieć i nie chce mi się w ogóle nic czytać. Wolę zacytować coś co jest krótko zwięźle i na temat i mogą to być same kłamstwa, ale mnie to nie obchodzi. Ale komentować, to mogę na każdy temat chociaż go zupełnie nie znam. Tak jest? Chyba tak.

    Komentarz - autor: obudzony — 23 października 2019 @ 06:19

  29. @ Obudzony

    To nie ma znaczenia kto. Jest wielu z profesorskimi tytułami.

    A nie ma dlatego, że to nie jest istotne po to, aby ocenić negatywnie piewców ograniczeń emisji CO2.
    Dlaczego? Otóż w hierarchii działań zmierzających do ograniczenia emisji CO2, zmniejszenie populacji ludzi jest działaniem o skutkach o rząd wielkości skuteczniejszych, niż cokolwiek innego. Rząd wielkości !!!

    Poglądowa grafika tutaj dla lepszego zrozumienia o czym mówię. LInk obcinam, może teraz przejdzie…

    durangoherald.com/articles/191692-grossman-four-most-effective-ways-to-reduce-carbon-footprint#slide=0

    Dlaczego nikt nie domaga się zmniejszenia populacji Ziemi? Dlatego, że jest to problem tak politycznie niewygodny, że trudno sobie wyobrazić jeszcze bardziej niewygodny. Wyobraź sobie, że nakazujesz ludziom ograniczyć prokreację…?!

    A to jest bardzo prosta wyliczanka. Zastępowalność pokoleń jest wówczas, gdy dzietność wynosi 2,1. Uwzględniając to, że 50% to będą dziewczynki i uwzględniając śmiertelność noworodków.
    Zatem każda mniejsza średnia dzietność na świecie oznaczałaby zmniejszanie się populacji i istotną zmianę emisji CO2.
    A prognozy mówią tylko o wzroście.

    Inne działania są przy tym marginalne!
    Jeżeli więc ten temat nie jest poruszany z przyczyn politycznych, może oznaczać to tylko jedno. Problem od a do z, jest polityczny, nie merytoryczny. Period.

    Komentarz - autor: Art — 23 października 2019 @ 09:50

  30. @ Herstoryk

    I jaki jest skutek tego ocieplenia?

    Tutaj badanie zamieszczone w Nature, prestiżowym czasopiśmie naukowym ( w każdym razie nie prowadzonym przez tych, o których tak czule piszesz), wykorzystujacym do pomiarów satelity, również dane NASA:

    About 74.2% of the land surface
    shows an increasing trend, among which 52.7% is significant at
    p = 0.05 level (two-tailed). Globally, the increase in the maximum
    LAI in the peak growing season is about twice as large as that in the
    annual mean, suggesting that growing season lengthening is not the
    main factor explaining the greening trend.

    A ten trend to… zazielenienie planety.

    https://www.nature.com/articles/s41467-019-12257-8. ( pdf na końcu linku)

    Komentarz - autor: Art — 23 października 2019 @ 10:35

  31. Ja się poddaję.
    Kolejny mój komentarz wcięło. Ale co ciekawe, dopiero po kilkunastu minutach!

    Komentarz - autor: Art — 23 października 2019 @ 10:36

  32. Ja się poddaję.
    Nie poddawaj się. Wcięlo po kilkunastu minutach… pewnie dlatego, że widziałeś go w cache. Jest raczej niemożliwe, żeby komentarz został opublikowany i zniknął (bez mojego udziału). Wygrzebałam, co mogłam, mam nadzieję, że wszystko. Niezbadane są filtry WordPressa.

    Komentarz - autor: iza — 23 października 2019 @ 13:30

  33. @ Iza

    Dzięki.
    Cache,.. nie zaprzeczę, bo się nie znam, choć z tego co zapamiętałem, podobno odświeżanie strony ma oddawać aktualny jej stan. A odświeżam zawsze tutaj właśnie z tego powodu. I ten komentarz, głowy nie dam, ale wciąż był jakiś czas 😉
    Tak czy owak WordPress wydaje się być mało przyjazny. Przecież to podstawowe rzeczy są…

    Komentarz - autor: Art — 23 października 2019 @ 15:38

  34. @Art
    ,,Dlaczego nikt nie domaga się zmniejszenia populacji Ziemi? Dlatego, że jest to problem tak politycznie niewygodny, że trudno sobie wyobrazić jeszcze bardziej niewygodny. Wyobraź sobie, że nakazujesz ludziom ograniczyć prokreację…?!”

    Czy ty wiesz w ogóle o czym piszesz?? Jak to się nikt nie domaga zmniejszenia populacji? Chodzi o populację całego świata nie tylko Polski. Klub Rzymski dał zalecenia już w 1970 roku i oni to robią bez pytania nikogo o zgodę.

    Artykuł pierwszy z brzegu https://niezaleznemediapodlasia.pl/depopulacja-polski/

    [Klub Rzymski za cel wojny obrał sobie populację świata pisząc:

    „W poszukiwaniu wspólnego wroga, przeciwko któremu możemy się zjednoczyć, wpadliśmy na pomysł taki, iż zanieczyszczenie, groźba globalnego ocieplenia, brak wody, głód itp., spełnią nasze oczekiwania. Wzajemne oddziaływanie tych zjawisk jako całość oraz poszczególne ich elementy stanowią zagrożenie, z którym muszą się skonfrontować wszyscy na całym świecie. […] Wszystkie te niebezpieczeństwa są powodowane przez ingerencję ludzkości w naturalne procesy, i tylko dzięki zmianie postaw i zachowań społeczeństw, negatywne zmiany mogą być przezwyciężone. Idąc dalej tym tokiem myślowym, prawdziwym wrogiem jest sama ludzkość.”

    Pierwszą osoba, która odkryła istnienie Klubu Rzymskiego, najważniejszej globalistycznej organizacji futurologistycznej, był John Coleman, który napisał o nim książkę, kiedy jeszcze nikt o nim nie słyszał i zanim jego istnienie oficjalnie wyszło na światło dzienne. Klub ten oficjalnie powstał w 1968 roku, założony przez byłego faszystę Aurelio Pecceiego oraz Alexandra Kinga. Aurelio Peccei, jak pisze PWN jest „mecenasem rozwoju” problematyki globalnej; główna praca: „Przyszłość jest w naszych rękach” (1981, wydanie polskie 1987).

    Przyjrzyjmy się więc uważnie, do czego szczególnie w ciągu ostatnich 5 lat nawoływało ONZ, Obama i Klub Rzymski, który jest twórcą całej problematyki CO2 i globalnego ocieplenia oraz tzw zanieczyszczenia powietrza. Otóż głoszą oni jednomyślnie, że:

    Należy wprowadzić globalne podatki
    Trzeba raptownie depopulować całą planetę
    Należy żyć w nędzy i biedzie dla dobra planety
    Należy limitować energię na każdego obywatela do 70 gigadżuli
    Uznają konieczność podawania ludziom środków farmakologicznych, aby przyjęli zielony nowy porządek
    Wzywają do modyfikacji genetycznej ludzi w celu zmniejszenia impastu na środowisko
    I w końcu nawołują do ustanowienia jednego rządu]

    Cytaty pochodzą stąd: https://boskaenergia.blogspot.com/2017/02/klub-rzymski-instytut-tavistock-i.html
    To wygooglałem w ciągu kilku sekund służę także cytatami z ,,Protokołów Mędrców Syjonu”, które powstały ponad 120 lat temu i dokładnie to, co tam zapisano jest obecnie realizowane.

    Tutaj masz genezę:
    https://cassiopaea.org/forum/threads/depopulation-of-a-planet.4632/#post-144232

    A tutaj masz link do forum: https://cassiopaea.org/forum/ i znajduje się tam funkcja search. Możesz czytać do woli na każdy temat, także na ten komentowany, liczyłbym że następny komentarz dodasz jak przeczytasz przynajmniej część odnośników bo jest ich mnóstwo.

    Tutaj: https://www.sott.net/ masz artykuły pisane przez ludzi z całego świata i stąd tłumaczymy nasze artykuły tutaj na Pracowni i funkcja search także działa. ,, Featuring independent, unbiased, alternative news and commentary on world events.” Zapewniam Cię, że jest dokładnie w jaki sposób sama strona siebie prezentuje. Jedyną rzeczą jaką wymaga się od autorów piszących za darmo to prawda, prawda i jeszcze raz weryfikacja źródeł.

    Trudno będzie przejść przez to wszystko bo ja np w ciągu powiedzmy 15 lat przeczytałem tysiące artykułów i mogłem wyrobić sobie zdanie nie tylko na ten komentowany temat, a niektóre udało się przetłumaczyć i zamieścić na Pracowni z pewna pomocą.

    Komentarz - autor: obudzony — 23 października 2019 @ 16:41

  35. @ Art
    Następnym razem (oby nie było trzeba!) odśwież z wciśnętym Shiftem. Nie wiem, czy jest WP jest mało przyjazny, nie mam skali porównawczej. Ale spam filtruje naprawdę dobrze – o ile pamiętam nigdy żadnego nie przepuścił. Dlatego wybaczam mu stosunkowo nieliczne przypadki nadgorliwości. Zagadką dla mnie jest zatrzymywanie raz na jakiś czas czegoś do moderacji. Spróbuję jeszcze pogrzebać w ustawieniach.

    A wracając do tematu, Merkur.de ujawnił, kto jest mentorem Grety. Skrót po angielsku tutaj, oryginał tutaj.

    Merkur powołuje się na szwedzką gazetę „Expressen”, która opublikowała listę konsultantów Grety. Jednym z nich jest prof. Stefan Rahmstorf, znany alarmista z PIK – Poczdamskiego Instytutu Badań nad Wpływem Klimatu (Potsdam-Institut für Klimafolgenforschung). Jest członkiem IPCC i doradcą ONZ i Angeli Merkel, a sam PIK stworzył model biznesowy zmian klimatu i doradza instytucjom państwowym i gminom, jak radzić sobie z poważnymi zmianami klimatu, które sam przepowiada.

    Rahmstorf nie jest jedynym „doradcą” Grety. Są nimi też Kevin Anderson i Johan Rockström – równie niesławni religijni alarmiści, broniący lukratywnego biznesu.

    Jednym z wielkich problemów w tej całej aferze jest nagonka na wszystkich naukowców, którzy ośmielają się mieć odmienne zdanie. Ich prace są w najlepszym razie ignorowane, w tym przez media, więc społeczeństwo ma mniejszą szansę na dowiedzenie się o nich. W najgorszym razie przyczepia się im łatkę antysemityzmu, przepraszam, w tym wypadku klimatycznych zaprzeczaczy, tracą pracę, a ci, którzy dopuścili do publikacji ich prac, rezygnują ze stanowisk w wydawnictwie. Jak np. Roy Spencer i Wolfgang Wagner – tu akurat nawet ADL się wmieszał, więc ten ‚antysemityzm’ okazał się nie być tylko luźną analogią. W takim klimacie (nomen omen) nie ma mowy o naukowej dyskusji, argumentach i wspólnym dochodzeniu do prawdy – jest polityczna poprawność, represje i wielka kasa dla niektórych.

    Komentarz - autor: iza — 23 października 2019 @ 22:00

  36. Czy Greta zamiast jeździć po świecie nie powinna być w szkole?
    Ok. 70 procent masy roślin pochodzi z CO2.

    Komentarz - autor: nnn — 23 października 2019 @ 23:10

  37. „…wspólnym dochodzeniu do prawdy…”

    Brak tego jest chyba uniwersalną cechą świata. W tym modelu nie ma po prostu na to miejsca, bo to się nikomu nie opłaca.
    Zamiast wspólnie składać puzzle, każdy wyciąga ten jeden swój, stara się z niego zrobić super puzzel i na tej idei zarobić.
    Rzecz jasna są gracze różnego formatu.

    Z drugiej strony to jest jakaś immanentna ludzka cecha. Przecież nawet gdyby usiłowali dojść do porozumienia, to w 5 minut by się pożarli z powrotem. Więc może jednak liberałowie ( ci prawdziwi) mają rację, że liberalizm ( którego na świecie nie ma ) to jest ze względu na ludzkie przywary, nieidealny, ale dobry system dla ludzi. No ale skoro go nie ma, a istnieje tylko w teorii, więc to gdybanie. Pod liberałów natomiast podpinają się dziś takie indywidua i gremia, że termin ten stracił dawno swoje pierwotne znaczenie. Dlatego jestem przeciwnikiem wszelakich etykietek. Pierwotne nazwy straciły swe desygnaty. Trzeba wnikać w szczegóły. Ale kogo dzisiaj obchodzą szczegóły… Z nami albo przeciw nam.

    Komentarz - autor: Art — 24 października 2019 @ 00:19

  38. Pamiętajmy o tym, że Internet jest bardzo nowym narzędziem. Ludzkość nie zaznała możliwości tak szybkiej i szerokiej komunikacji i nawet gdyby zechciała, nie ma się na czym uczyć. Jesteśmy ciągle tym eksperymentem oszołomieni. Na wiele różnych sposobów. W ciągu dwudziestu lat dostęp do niemal całej zgromadzonej wiedzy (i śmieci) jest w odległości kilku kliknięć. Nawet język jest coraz mniejszą przeszkodą. Akademie tracą monopol na wiedzę, zdeterminowany i wytrwały badacz może stać się lepszym specjalistą niż niejeden utytułowany naukowiec, który polega na wiedzy przyklepanej przez aktualnie panującą ideologię. Oczywiście ma to też swoje ujemne strony, całe mnóstwo. Albo nauczymy się tym posługiwać z pożytkiem dla cywilizacji, albo utoniemy w szumie stworzonym przez wszelkie kombinatorycznie możliwe zlepki słów. A najprawdopodobniej jeszcze przez jakiś czas będziemy się zmagać gdzieś pośrodku, próbując wyłuskać to, co ma sens. I pewnie zawsze będą też tacy, którzy w każdej sytuacji będą próbowali upiec z tego swoją własną pieczeń, niestrawną dla reszty.

    I tak to zarysowuje się dystopia nadmiaru informacji…

    Na marginesie, kto to są ci prawdziwi liberałowie od nieistniejącego liberalizmu, którzy według Ciebie mają rację? Bo podejrzanie pachnie mi to mamieniem kolejną utopią. A to już przerabialiśmy.

    Komentarz - autor: iza — 24 października 2019 @ 01:03

  39. @ nnn
    W szkole jej tego nie nauczą, więc kto wie, może i lepiej, że wagaruje.

    Komentarz - autor: iza — 24 października 2019 @ 01:07

  40. „Na marginesie, kto to są ci prawdziwi liberałowie od nieistniejącego liberalizmu, którzy według Ciebie mają rację? Bo podejrzanie pachnie mi to mamieniem kolejną utopią. A to już przerabialiśmy.”

    Niedobitki, którzy wciąż powołują się na klasyków, Smitha, Hayeka i innych. Być może utopia, jednak denerwuje mnie to, że „liberałami” mienią się ci, którym do nich daleko. Ze wszech miar. A inni ich tak nazywają.
    Liberalizmu nie ma. W USA w kluczowych dziedzinach od 50 do prawie 90% rynku mają cztery największe korporacje w każdej z tych dziedzin.
    To przecież oligopole według klasycznych definicji. A więc zaprzeczenie idei liberalizmu.

    Na przykład produkcja wołowiny w USA. 4 firmy mają 84% rynku. To nie jest ani wolny rynek, ani liberalizm. Liberalizm, aby działać, w teorii oczywiście, potrzebuje odgórnych limitów. Prawdopodobnie mrzonka.

    A słowa tracą swoje znaczenie. Ostatnio była dość śmieszna sprawa z Chińczykami i koszykówką. Poszło o „wolność słowa”. Chińczycy powiedzieli wprost, że tam gdzie wolność słowa godzi w „porządek społeczny” i „narodową suwerenność”, tam „nie mieści się to w zakresie wolności słowa”.
    Gdyby ujęli to inaczej i powiedzieli wprost, że z przyczyn takich a takich, nie uznają wolności słowa i już, to ok.
    Jednak oni przedefiniowali znaczenie prostych słów i tyle.
    A to czy coś mieści się czy nie mieści, będzie ustalał jakiś partyjny dygnitarz. Ech..

    Ostatnio zastanawiałem się co bym zrobił, gdyby dali mi do wyboru: albo „zachód”, albo „wschód”. Wybrałbym zdecydowanie „zachód”, z tym całym swoim blichtrem, śmiesznością i dekadencją. Ale jeszcze trochę „wolny”.

    Wolność w internecie może się skończyć szybko. Zresztą świat nie ma wolnego internetu. Mamy go jeszcze my. Rosjanie budują filtry, stosują je Arabowie, a o Chińczykach lepiej nie wspominać.Sprawdziłem na miejscu na własnej skórze.
    Więc po fazie „oszołomienia” może nadejść zwykła cenzura…

    Komentarz - autor: Art — 24 października 2019 @ 02:01

  41. @ Iza

    „…zdeterminowany i wytrwały badacz może stać się lepszym specjalistą niż niejeden utytułowany naukowiec…”

    Zgoda, ale pamiętajmy, że bez takich cudów jak sci-hub czy proszenie się naukowców, miałby dostęp jedynie do abstractów, czyli do tego, jak autorzy badania byli łaskawi zinterpretować wyniki własnego badania. A wiemy, jakie kwiatki mogą się za tym kryć. Chyba że byłby milionerem, którego stać na 30 eur za jedno badanie.

    Ta wolność na stosunkowo krótkiej smyczy.

    Komentarz - autor: Art — 24 października 2019 @ 12:19

  42. @Art

    Wybacz późną odpowiedź, dopadł mnie syndrom „wiecznie kurde coś” i z wolnym czasem było kiepsko.

    “Co do proroctw, nie chciałbym się wypowiadać ponad to, żeby generalnie nie ufać żadnym „prorokom”. Ale znów, ta generalna zasada ma swoje niuanse. Dajmy na to, ktoś puka do drzwi i mówi, żeby natychmiast się ewakuować bo jutro tego domu już nie będzie.
    Co robisz?”

    Odpowiem tak: gdy byłam mała Mama często mówiła mi: „Nie właź tam bo spadniesz!”, „Nie jedz tego bo będziesz chora!”, „Nie zaczepiaj większych od siebie bo oberwiesz!” I wiesz co? W większości przypadków miała rację.

    Moja Mama nie działa w branży prorockiej, skąd więc taka niezwykła precyzja w przewidywaniu przyszłości?

    Moim zdaniem są prorocy wróżący z fusów i są też tacy którzy trzymają oczy szeroko otwarte. Dzięki temu widzą na co się zanosi bo potrafią dodać dwa do dwóch, a mając sporo doświadczenia w „łączeniu faktów” są w stanie dojść do poprawnych wniosków. To właśnie te umiejętności pozwoliły mojej Mamie tak trafnie przewidzieć efekty moich poczynań.

    I właśnie te umiejętności, chociaż zakrojone na duuuuużo większą skalę, pozwoliły autorce tekstu dojść do wniosku, że globalne ocieplenie to totalna bzdura.

    Może gdyby co niektórzy komentujący odłożyli na bok emocje i swój bezkrytyczny (słowo-klucz) stosunek do Grety-zbawicielki zauważyliby, że autorka wplotła w tekst elementy fizyki, mechaniki kwantowej, Biblii i kilka innych ciekawych wątków. Nie wypadła więc przysłowiowej sroce spod ogona. Gdyby tylko ci, których tak uraziło nazwanie Grety „upośledzoną dziewczyną” sprawdzili poprawność innych omówionych w artykule zagadnień, być może doszliby do wniosku, że może jednak warto zapoznać się z argumentami przeciwnej strony. Tak się jednak nie stało, bo globalne ocieplenie to dla wielu ludzi religia. A obraza uczuć religijnych jest nie do wybaczenia.

    ——————————————————————————————————————————————————————————————

    @Art

    „Wiem, przykład ekstremalny, ale chodzi mi o to, że podążanie/ nie podążanie za prorokiem/proroctwem jest stanem , na który składają się: wiedza, wiara i hipoteza, czy może lepiej – heurystyka.
    Tak czy owak, zawsze sprowadzi się to do „trafnego” bądź „nietrafnego” wyboru, nieprawdaż?

    Dlatego kwestie działania sił „wyższych”, działania zgodnie czy niezgodnie z tym, „jak wszechświat widzi sam siebie”, i co z tego wynika, pozostawiam w tej właśnie kategorii.
    powyższego „stanu”, który dla każdego jest przecież inny.”

    Zgadzam się, że ten stan jest dla każdego inny, ale nie jest to sytuacja w stylu „każdy ma swoją własną prawdę” lub „sam tworzysz swoją własną rzeczywistość”.

    Niektórzy trzymają oczy szeroko otwarte i ufają tym prorokom, którzy robią to samo, tylko na duuuuużo większą skalę, posiadając duuuużo większe umiejętności. Inni po prostu się mylą bo uwierzyli w kłamliwą propagandę, a jeszcze inni uważają, że ich to nie dotyczy, bo „jeśli cokolwiek miałoby się im stać, nie stanie to teraz, a przynajmniej nie dzisiaj, zatem nie muszą nad tym rozmyślać”.

    Cóż, ich wybór i ich problem. Nie ma sensu nikogo uszczęśliwiać na siłę. Gdyby tylko aż tak bardzo nie krzyczeli w obronie swoich świętych (w ich mniemaniu) poglądów. Cytując Karola Irzykowskiego: „Gdyby głupota nie była agresywna, można by na tym świecie wytrzymać.”

    Komentarz - autor: Aneta Vol — 27 października 2019 @ 23:48

  43. @ Aneta Vol

    W zasadzie się zgadzam.

    Problem leży w ludzkim mózgu. Wszyscy na co dzień „jedziemy” automatycznie w „kahnemanowskim” „systemie I” . Różni ludzie z różną częstotliwością i z różnym skutkiem chcą i są w stanie uruchamiać „system II ”
    Ale nawet oni ulegają „pokusie”, aby „coś przyjąć” bez weryfikacji. Po prostu nie da się tego uniknąć. To zbyt energochłonne, zbyt wyczerpujące, aby stosować nieustannie. Tu wchodzi hermeneutyka. Ale ona przecież nie gwarantuje nieomylności.

    Jeżeli ktoś inteligentny chce przemycić fałsz, raczej nie będzie działał w ten sposób, że będzie sprzedawał bajeczki na lewo i prawo. Raczej tak, że na 10 zdań 9 wypowie prawdziwych albo nawet 99 na 100. I przemyci przy okazji 1 zdanie fałszywe.
    To działanie świadomie. Jest jeszcze działanie nieświadome, w dobrej wierze, ale tak samo przenoszące fałsz.

    Na tym polega autorytet. Autorytetowi się „wierzy” we wszystko co mówi. Nie negując roli autorytetu, trzeba być świadomym tego, że ten może nie mówić zawsze prawdy. Świadomie lub nie. Ale wiedzieć to za mało przecież, żeby się obronić.
    Do tego trzeba nieustannie stosować „system II”. A to niemożliwe. I kółko się zamyka.
    Oczywiście jest kwestia skali, wagi, etc. Ale problem pozostaje.

    Komentarz - autor: Art — 29 października 2019 @ 18:24

  44. @ Aneta Vol

    Nawiasem mówiąc, tak sobie wyobrażam właśnie cenzurę w internecie. Pod płaszczykiem ochrony autorytetów i nierozprzestrzeniania „fałszywego słowa”. Ba, nawet zgodzę się, że sporej części ludzi wyjdzie to na zdrowie. Ale jednocześnie zamknie albo przynajmniej przymknie szereg drzwi innym.

    Osobiście uważam, że poszukiwanie „prawdy” musi łączyć się z pójściem fałszywym tropem. Tu i tam.
    W tym sensie, według mnie, żaden prorok nie jest „prawdziwy” na 100%. Znów, kwestia skali..

    Komentarz - autor: Art — 29 października 2019 @ 18:55

  45. Prorok przecież swoją proroczą wizję skądś „wytrzasnął”. A tam też prawda i fałsz.
    To przecież nic nowego. Bo i nie w tej wiedzy/założeniu leży problem, ale we własnym działaniu.

    Komentarz - autor: Art — 29 października 2019 @ 19:09

  46. Zmieniając lekko dynamikę dyskusji, która zdaje się opierać o założenie, że można, a przede wszystkim należy uratować wszystkich. A może to nieprawda. Zakładając, że wspominany w artykule G.I.G. człowiekiem mądrym był i coś sensownego miał do powiedzenia, przypomina mi się jak tłumaczył Uspieńskiemu, że poznanie jak wszystko inne na tym świecie także jest materialne i choćby nie wiem co, nie da się nim obdarować wszystkich ludzi po równo, po pierwsze bo tego nie chcą, a nawet jeśli, to nikomu by z tego nic nie przyszło, bo każdy miałby za mało, żeby zrobić z tego pożytek. Brzmi to całkiem szalenie, no bo jak materialne, jak ograniczona ilość, jak to nie da się. Ale może coś w tym jest, sens który trudno złapać. G. tłumaczył też [jak to rozumiem], że ludzie wcale nie chcą należnej im porcji poznania i uwalniają je do obiegu. Szczególnie w czasach, kiedy to mówił, a ludzkość ogarnięta była masowym zabijaniem się na nieznaną chyba wcześniej skalę, ogarnięta przez masowe szaleństwo, jak twierdził, traciła resztki zdrowego rozsądku, poznania którego jeszcze trochę wcześniej posiadała.

    Idąc tym tropem [taka rozkmina mi wlazła w łeb], łącząc do kupy:
    1. to co powyżej
    2. to co mój tata zwykł mawiać, jakoby najlepiej zarabiało się przy okazji przemian ustrojowych [nie był biznesmenem, to tylko refleksja na bazie obserwacji]
    3. G. wypytywany kiedyś przez dziennikarza miał przedstawić mu się jako handlarz energią słoneczną [co zostało opacznie zrozumiane, że jest królem ropy] i na dalsze pytania o swój zarobek podczas tej zawieruchy, miał odpowiedzieć: „My zawsze zyskujemy. To nas nie dotyczy. Wojna czy pokój – dla nas to wszystko jedno. My zawsze zyskujemy.”

    To co się dzieje to rewolucja/przemiana, taka sytuacja nie pojawia się często, do atmosfery razem z CO2 uwalniane są może całe masy poznania od ludzi, którzy go nie chcą, przy tym całym szaleństwie, sprawiającym wrażenie jakby lada moment cały świat miał rozejść się we szwach, bo nie zniesie więcej tej wszechobecnej głupoty… to co jeszcze ćwierć wieku temu było oczywiste, czego uczono mnie jako dziecko, zdaje się być zapomniane przez tych co lekcji udzielali, jakby opili się wody z jakiejś zatrutej studni i wszyscy zaczęli bredzić.

    Prawda zdaje się zawsze wymykać, jakby to była jej natura. Więc nie wiem, ale może ten świat ma jakąś podszewkę, znaczy taką która sprawiła, że jestem/śmy tu i teraz nie przez przypadek, może z wyboru. Takiego wyboru, że to właśnie tu i teraz rozgrywa się coś, co jak wspomniane epoki ciepła i zimna zachodzą w cyklach za sprawą, niepojęcie wielkich dla nas, sił kosmicznych. Sił które są bezpośrednim powodem masowego szaleństwa i nasza rzeczywistość zaraz faktycznie rozejdzie się we szwach i z „wielkim hukiem” nastąpi koniec czegoś.

    Tylko, kontynuując ten namysł, może zupełnie nietrafiony. Co jeśli jesteś tu z wyboru, bo właśnie „do atmosfery” uwalniane są niespotykanie duże ilości poznania, które można niczym wieloryb pojawiający się o danej porze roku, w odpowiednim miejscu, gdzie morze właśnie wydało plon w postaci ogromnej ilości krylu, wyłapać to poznanie, najeść się do syta zapewniając sobie konieczny wzrost.

    Wiem, można to zinterpetować na sposób mówiący o mojej znieczulicy, niechęci pomocy i ratowania wszystkich… ale czy tak jest, oglądając ten świat [matka Ziemia i jej dzieci z 2 królestw] , nie oskarżam tego o niesprawiedliwość, a mógłbym powiedzieć, że ta parszywa Gaja zabija swe dzieci i nawozi ich truchłem coś innego, karmi jednych drugimi. Czy tak jest? Jeżeli spoglądnąć na to z perspektywy, że wszystko jest jednym, ogląd się zmienia, wszytko jest na swoim miejscu, a różne twarze boga odgrywają swoje role, nie ma w tym niesprawiedliwości, to nasz ludzki koncept, którego nie wypada przypisywać Gaji. Owszem występuje cierpienie, radości i wszystko inne, całe spektrum. Może Ziemia potrzebuje przeżywać to wszystko na raz, dla swoich celów. Tak czy inaczej oprócz cierpienia, na które postawiony został nacisk jest jeszcze wszystko inne, co odczuwa cała masa. Może w ogólności jej to potrzebne. Może, może, może …

    Kończąc i reasumując. Kto wie, może nie da się nic zrobić dla ogólności, która być może wcale nie chce, albo nie jest w stanie przyjąć pomocy, bo to jeszcze nie ten obrót wielkiego kołowrotu, natomiast jednostka ma szanse [i to niepowtarzalną] coś z tego wyciągnąć. Kto wie. Może pozostaje zapiąć pasy, mocno chwycić się poręczy i obserwować show, bo albo się tak trafiło jak ślepiej kurce ziarnko, albo po to tu przybyłeś/aś tylko brak pamięci tego wyboru.

    Komentarz - autor: mały filozof — 8 listopada 2019 @ 11:28

  47. Mamy Ministerstwo ds Zawracania Wisły Kijem, czyli ds Klimatu.
    Myto wzrośnie. I ceny.

    Komentarz - autor: Art — 9 listopada 2019 @ 02:02

  48. Firerki hiclerki…
    Kto to jest człowiek? Dlaczego jest taki, a nie inny?
    Dlaczego rodzi się z tych, a nie innych rodziców?
    I dlaczego rodzi się tu, a nie gdzie indziej?
    Skąd pomysł, że można uszczęśliwić wszystkich na to samo kopyto?
    Proroctwa mogą się spełniać, czemu nie? Ale kto wie, jak one wyglądają, gdy obserwuje się je z innego punktu widzenia niż sam prorok?
    Owszem, są uniwersalne zasady, ale tych od dawna nikt już nie chce przestrzegać bo są ponoć przestarzałe. Więc ludzkość została skazana na codzienne wymyślanie koła na nowo, co wyklucza jakikolwiek postęp i rozwój.
    Ilu ludzi tyle pomysłów.
    No to o co może w tym chodzić?
    A no o to, żeby współdziałając ze sobą w ramach sprawdzonych odwiecznie reguł każdy mógł rozwijać się indywidualnie. Jeżeli jest to według niektórych sprzeczność, no to wiadomo, że albo będzie zwolennikiem firerka albo jego przeciwnikiem, co na jedno w efekcie wychodzi: jest nieustanne zajmowanie się firerkiem czy to w ramach wspierania go czy też zwalczania.
    Kluczem jest świadomość każdego człowieka oddzielnie, składająca się na świadomość kolektywną.
    Rzecz jasna konieczne jest posiadanie jakiegoś „instrumentu” do odkrycia/zrozumienia/rozpoznania/kształtowania własnej, jednostkowej świadomości. Ciekawe, co to może być, prawda? Człowiek lubuje się w gimnastyce intelektualnej wyginając się przedziwnie na wszystkie strony zgodnie z zaakceptowanymi wcześniej „prawdami”, wymyślonymi przez spryciarzy. Tymczasem prawda jako taka istnieje sama z siebie i wystarczy ją zwyczajnie odkryć. I do tego konieczne jest posiadanie „instrumentu”.
    Każdy, kto jest już gotowy go posiadać, będzie wiedział, co to jest. Posiadając wolną wolę człowiek musi przejmować odpowiedzialność zarówno za własne myśli jak i własne działanie. To jest niejako wstęp do rozpoznania „instrumentu”.
    Celowo powtarzam słowo „instrument” w takim kontekście, żeby wzbudzić (ew.?) niechęć i pogardę=poczucie wyższości czytelnika nade mną. Ja wiem, po co to robię i na mnie nie ma to wpływu.
    Jak to było? SZUKAJCIE, A ZNAJDZIECIE. Z reguły, jeżeli ktoś skłonny jest szukać i znajduje, to akceptuje wynik końcowy tego poszukiwania, jako że w jego trakcie odrzuca on wiele elementów uznanych za fałszywe/zbędne.
    Jak by tego nie odwracał: nie żyjesz po to, żeby zbawić świat, lecz żyjesz po to, żeby poznać/rozpoznać=zbawić siebie.
    Nie jest więc takie istotne, co to biedne dziewczę, owa Greta, wygaduje, lecz istotne jest to, na ile gadanie tego biednego dziewczęcia odciska się na ludzkiej świadomości.
    Ban-ban-ban? To nie jest pytanie, będę wiedzieć, gdy się nie ukaże mój wpis.

    Komentarz - autor: nana — 12 listopada 2019 @ 14:13


RSS feed for comments on this post. TrackBack URI

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Blog na WordPress.com.