PRACowniA

22 czerwca 2013

Przez PRISMat społecznej amnezji

Zoya Klebanova
Sott.net
11 czerwca 2013 17:21 CDT

© Unknown

Więc najwyraźniej NSA podsłuchuje nasze rozmowy i – oj wej! – zamieszane są w to również firmy izraelskie. Czy jestem zaskoczona? Wcale. Rozumiem, że dla wielu ludzi, którzy są w tych sprawach ignorantami i wciąż uważają, że rząd ma na uwadze nasze dobro, ta “informacja” jest szokująca i skandaliczna, podczas gdy tak naprawdę nie jest to żadna nowość. Pamiętam, jak wiele lat temu pierwszy raz czytałam o systemie Echelon [pl].

Zgodnie z informacjami pochodzącymi z dokumentu Parlamentu Europejskiego pt. „O istnieniu globalnego systemu przechwytywania prywatnej i komercyjnej komunikacji (system przechwytywania ECHELON)”, ECHELON został stworzony w czasie zimnej wojny na początku lat 60. ub. wieku w celu monitorowania komunikacji wojskowej i dyplomatycznej ZSRR i jego sojuszników z bloku wschodniego […]

Bamford opisuje system jako oprogramowanie śledzące gromadzenie i dystrybucję cywilnego ruchu telekomunikacyjnego za pomocą satelitów komunikacyjnych, gdzie gromadzenie danych dokonywane jest przez stacje naziemne. […]

W 2000 roku Parlament Europejski ocenił, że brytyjska i amerykańska społeczność wywiadowcza otrzymuje sygnały od agencji państw członkowskich – Wielkiej Brytanii, USA, Kanady, Australii, Nowej Zelandii i Holandii […]

Echelon powstał na długo przed wojną z terroryzmem i przed pojawieniem się Internetu, co oznacza, że nie było wówczas potrzeby tak drobiazgowego „kształtowania opinii publicznej”, a media nie musiały być jawną dziwką na użytek wojska lub agencji wywiadowczych. NSA, CIA, Mossad, MI5, itd. robiły, co miały robić, i nie martwiły się o przecieki i ich autorów. Oczywiście, zawsze znajdowały się jednostki kłopotliwe, ale można było sobie z tym dość łatwo radzić (przewroty w rządach, projekty  COINTELPRO, zamachy itp., bułka z masłem!), nie wspominając o niezwykle przydatnej metodzie o uroczo brzmiącej nazwie „wiarygodne zaprzeczanie„. W każdym razie, w oczach opinii publicznej agencje wywiadowcze wciąż otacza aura tajemniczości. Hej, kto by nie chciał być tajnym agentem albo szpiegiem?

W rzeczywistości nie ma nic tajemniczego w tych moralnie zgniłych, pozbawionych sumienia „jednostkach”. Nie mają wstydu, empatii i wyrzutów sumienia. Przeczytajcie książkę płk. L. Fletchera Prouty’ego pt. The Secret Team: The CIA and Its Allies in Control of the United States and the World, a dowiecie się więcej na ten temat. Niektórzy z nich mogą być patriotami, których obchodzi los ich kraju, ale kiedy czyjeś poczucie obywatelskiego obowiązku jest wykorzystywane do czynienia zła i dany człowiek nie korzysta z mózgu, aby zobaczyć, co się naprawdę dzieje, to jest jeszcze gorzej, niż po prostu bycie niewolnikiem okoliczności, ponieważ mogliby oni zdecydować się i skierować swoje rzekome wysokie morale na coś, co jest naprawdę korzystne dla ich rodaków i dla ludzkości.

Ale wróćmy do tematu. Z czasem wszyscy zapomnieli o Echelonie i innych podobnych orwellowskich programach kontroli. Od czasu do czasu powoływano jakieś komitety społeczne do przyjrzenia się działalności szpiegów. Następnie powstawały opracowania tych badań, jak na przykład to:

W 2001 r. tymczasowa komisja do zbadania systemu przechwytywania danych Echelon (Temporary Committee on the Echelon Interception System) zaleciła Parlamentowi Europejskiemu, żeby obywatele państw członkowskich rutynowo stosowali w komunikacji kryptografię w celu ochrony swojej prywatności, ponieważ amerykańskie agencje wywiadowcze uprawiają szpiegostwo gospodarcze oraz kontynuują program ECHELON.

Zauważcie, że ów raport został opublikowany 11 lipca 2001 r. Z dniem 11 września 2001 roku nastał zupełnie nowy świat. Poza niewielkim odsetkiem entuzjastów mniej lub bardziej „spiskowych” teorii nikt tak naprawdę nie dbał o to, co się dzieje pod powierzchnią, czy rozmowy telefoniczne są rejestrowane, czy też nie. Echelon i jego słowa kluczowe stały się legendą, „tajną” informacją, znaną wszystkim z „konspiracyjną odchyłką”. Zapomniano i o innych, podobnych programach, które ponoć zostały „przerwane”.

Ale czy naprawdę? Czy ludzie, którzy tyle zainwestowali w tajne działania i zbudowali rozległą, głęboką sieć nadzoru, tak po prostu to wszystko zarzucą? Czy też dostosują się do zmieniających się czasów, posiedzą chwilę cicho i zaczną pracować nad rozwojem nowych strategii? W epoce Youtube, Twittera i Facebooka sami gromadzimy informacje dla tych agencji, podczas gdy autorzy przecieków po cichu trafiają za kratki. Dzielenie się informacjami – zarówno tymi użytecznymi, jak i bezużytecznymi – jest istotą ery Internetu, jeśli więc nie ma możliwości „zablokowania sygnału”, trzeba manipulować przepływem informacji i rozmyślnie kierować uwagę stada to na to, to na tamto.

Nie jestem geniuszem ani wybitnym analitykiem, więc jeśli ja zdołałam się w tym zorientować, to spryciarze wykorzystujący teorię gier i podobne psychopatyczne modele do przewidywania i kontrolowania naszych działań już dawno odkryli, które taktyki psychologiczne działają, a które nie. Dążą oni do przejęcia całkowitej kontroli, a tego nie da się osiągnąć przez śledzenie wszystkiego, co ludzie robią, można natomiast przewidzieć, co będziemy myśleć, a tym samym, jak sami narzucimy sobie autocenzurę i staniemy się własną policją, akceptując ich „całkowitą kontrolę”. Chcą, żebyśmy czuli,  że są wszechwiedzący i tym samym mają każdą sytuację pod kontrolą, tak jak chcą, żebyśmy uwierzyli, że zmianom na Ziemi czy zagrożeniu ze strony komet i asteroid można zaradzić ograniczając korzystanie z linii lotniczych i malując asteroidy specjalnymi farbami.

Mając to na uwadze, bardzo trudno nie być sceptycznym wobec całej tej afery z autorem przecieku z NSA. Czy naprawdę dowiadujemy się czegoś nowego? Czy naprawdę jesteśmy zaskoczeni, że NSA i korporacje wspólnie pracują przeciwko nam?

Nie twierdzę wcale, że Edward Snowden nie jest szczery i uczciwy. Całkiem możliwe, że ten młody człowiek zrobił to, co zrobił, bo rzeczywiście ruszyło go sumienie i chciał dobrze. Ale nie wolno nam zapominać o Mistrzach Ściemniania i że nic nie jest takie, jakim się wydaje. W takich sytuacjach możemy tylko obserwować skutki, a te niespecjalnie zapierają dech, sądząc po poprzednich próbach.

Czytałam dziś artykuł, gdzie wspomina się o tym, jak „w obliczu ostatnich rewelacji na temat tajnego programu nadzoru Narodowej Agencji Bezpieczeństwa, znanego pod nazwą PRISM, na Amazon.com odnotowano wzrost sprzedaży klasycznej dystopijnej powieści George’a Orwella pt. 1984„. Uważam, że to dość ironiczne, jako że myślą przewodnią tej książki jest dziurawa pamięć zbiorowa i powszechna amnezja. Wyraźnie zapominamy, z kim mamy do czynienia, w przeciwieństwie do nich.

„Ten, kto oszukuje, zawsze znajdzie takich, którzy dadzą się oszukać” ~ Niccolò Machiavelli

– –

Jeśli chcecie się dowiedzieć więcej na temat programu PRISM, i ogólnie kwestii prywatności we współczesnym świecie, jeśli chcecie zapoznać się z bardzo trzeźwą i fachową analizą tych zagadnień, koniecznie posłuchajcie audycji Radia SOTT z 16 czerwca br. pod tytułem „NSA PRISM: Neither Privacy Nor Security„. Konieczna jest dość dobra znajomość j. angielskiego. Za jakiś czas pojawi się transkrypt tej audycji, a link do niego znajdziecie tutaj i na naszym Facebooku.

– –

Ten artykuł jest przekładem oryginału zamieszczonego w języku angielskim na stronie:

dokonanym przez polskich tłumaczy z grupy QFG – edytorów blogu PRACowniA.

Materiał ten został opublikowany przez SOTT.NET – projekt Quantum Future Group, Inc – i jest jego własnością. Zezwala się na kopiowanie i publiczne rozpowszechnianie pod warunkiem podania oryginalnego źródła i autora oraz żródła przekładu.

Dodatkowe informacje uzyskasz pisząc na adres: pracownia-iv@o2.pl

6 Komentarzy »

  1. Dokładnie nie pamiętam jak to sżło, ale chodziło miej więcej o to, że ludzie dają przyzwolenie na zabranie sobie wiele „mniejszych” praw do wolności, z poczucia, że ich to bezpośrednio nie uderza, aczkolwiek jest to jednak triumf tych spod „ciemnej gwiazdy”, ostatecznie dochodzi do tego, że takie subtelne zmiany są na tyle wszechogarniające, że nie da się już tego cofnąć. To chyba powiedział taki pan z wąsem, nie jestem pewien, bo nie mogę znaleźć tego cytatu. Może ktoś mi pomoże.

    Inwigilacja rozwija się bardzo subtelnie, ale jej skutkiem ostatecznie będzie w pełni kontrolowane społeczeństwo. Gdzie te komety?

    Komentarz - autor: Corran Horn — 23 czerwca 2013 @ 17:22

  2. @ CH
    A wszystko zgodnie z przepisem na gotowanie żaby?

    Inwigilacja rozwija się bardzo subtelnie, ale jej skutkiem ostatecznie będzie w pełni kontrolowane społeczeństwo

    Nie dadzą rady bez naszej pomocy, nie starczy im mocy obliczeniowej. Dlatego właśnie – najprawdopodobniej – nie przeciwdziałają „przeciekom”, o ile sami ich nie inicjują, bo są wodą na ich młyn. Ogarnięci strachem i paranoją ludzie sami będą się cenzurować.

    Apeluję więc: Nie dajmy się zwariować!

    Komentarz - autor: iza — 23 czerwca 2013 @ 19:15

  3. Albo, ogarnięci strachem i paranoją (w obawie, że wszystko może się wydać) ludzie (związani z władzą) sami będą się cenzurować (trzymać pewnych zasad moralnych):)

    Komentarz - autor: Ram — 25 czerwca 2013 @ 11:20

  4. Drodzy Państwo, podobnie jak w bajkach gdzie jest zła wiedźma i dobra wróżka i gdzie jest zły wilk i dobry gajowy tak w naszym realu jest tak samo.A kto zostanie w ostateczności naszym idolem to już zupełnie inna bajka.Bo są wilki i są barany…

    Komentarz - autor: Andrzej Chmurski — 25 czerwca 2013 @ 15:20

  5. @iza

    „A wszystko zgodnie z przepisem na gotowanie żaby?”

    Ta, przepis na gotowanie żaby, jest też dobry na „ugotowania” ludzi. Drobne zmiany nas nie szokują, wręcz ignorujemy je. W ciągu paru lat, możemy bardzo daleko odejść od swojego pierwotnego mentalnego stanu i myśleć w sposób, który tych kilka lat wcześniej był niedopuszczalny. Kto nie obserwuje samego siebie, nie zauważa, że się zmienia, jeszcze jakby zmieniał się na dobre, to pół biedy, najczęściej jednak różne zewnętrzne wpływy zmieniają go na gorsze.

    „Nie dadzą rady bez naszej pomocy, nie starczy im mocy obliczeniowej. Dlatego właśnie – najprawdopodobniej – nie przeciwdziałają “przeciekom”, o ile sami ich nie inicjują, bo są wodą na ich młyn. Ogarnięci strachem i paranoją ludzie sami będą się cenzurować.

    Apeluję więc: Nie dajmy się zwariować!”

    Zgadzam się. Mamy być czujni, lecz nie sparaliżowani. Jedną z rzeczy do wyciągnięcia z tego artykuł jest to, by zdać sobie sprawę, że oni starają się nad nami zapanować i mogą, to robić z za zasłony. To nie jest powód do paniki tylko doping do tego, byśmy stali się bardziej zdeterminowanymi i zdyscyplinowanymi, myślę, że to właściwy sposób, w jaki można się do tego odnieść.

    Efekty Ich działań na rzecz inwigilowania i kontroli można obserwować już dzisiaj. Spójrzmy, jak wielu ludzi jest skromnych, jeśli chodzi o dzielenie się swoją wiedzą wykraczającą poza to, co jest mainstreamowe, jak dla wielu jest nienaturalnym inicjowanie takiej wymiany informacji, rozmów itp., które kierowały by innych na naprawdę istotne sprawy. Już nie wspominając, że istnieją środki, które ułatwiają to, jak np.internet. Dodatkowo mamy całkiem niezłe warunki – nie grozi nam pojmanie i rozstrzelanie za jakiś jeden „niepoprawny” tekst czy zachowanie.

    I tacy właśnie ludzie, którzy nie wykształcą w sobie na odpowiednim poziomie, czegoś takiego jak odwagi cywilnej (_http://pl.wikipedia.org/wiki/Odwaga_cywilna) oraz ludzie, którzy nie osiągną pewnego poziomu otwartości i umiejętności społecznych, co m.in. wiąże się z przepracowaniem paranoicznych zachowań (_http://pl.wikipedia.org/wiki/Osobowo%C5%9B%C4%87_paranoiczna), które przejawiają się u nich tylko częściowo czy też nawet w większości, te problemy będą się u nich pogłębiać, ostatecznie doprowadzając do degradacji i „zwariowania”. Ci z kolei, co poradzą sobie ze sobą, będę atrakcyjni z punktu widzenia społeczeństwa opartego na Prawdzie, które ma szanse zaistnieć.

    Pozdrawiam

    Komentarz - autor: Corran Horn — 25 czerwca 2013 @ 17:13

  6. Sprawa PRISM to nie tylko sprawa podsłuchiwania.To sprawa zdrady i upokorzenia partnerów NATO przez kraj będący liderem i inicjatorem tej struktury. To znak zapytania nad tym, czy dalej ten sojusz ma sens?
    Snowden w tym wszystkim, to mały pikuś, gdy wychodzi na jaw, że dostęp do tajnych informacji mają prywatne azjatyckie korporacje nie będące w strukturach sojuszu – i to legalnie.

    Komentarz - autor: Trak — 7 lipca 2013 @ 00:39


RSS feed for comments on this post. TrackBack URI

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.