Niall Bradley
Sott.net
21 marca 2019
W następstwie piątkowych ataków terrorystycznych w Christchurch cenzura ruszyła pełną parą jak nigdy dotąd. Nie ma lepszego słowa określającego postępowanie rządów i internetowych korporacji. Nowozelandzcy i i australijscy dostawcy usług internetowych blokują dostęp do witryn, forów i stron publikujących część lub całość 17-minutowego filmu „samotnego strzelca” Brentona Tarranta z kamery GoPro przyczepionej do nakrycia głowy, nagranie zrobione po strzelaninie w meczecie Linwood i kopie „manifestu” Tarranta. W ich ślady poszły środki masowego przekazu i media społecznościowe na całym świecie. Internet został skutecznie „oczyszczony” z materiału dowodowego (który jednak nie zniknął całkowicie, tyle że znalezienie go wymaga wysiłku).
Zwłaszcza film Tarranta został „zaklasyfikowany przez Główny Urząd Cenzury jako niedopuszczalny”, co oznacza, że zgodnie z nowozelandzkim prawem z 1993 roku za „pobieranie” lub „rozprowadzenie” go grozi więzienie i grzywna w wysokości 10 000 USD. Rząd mocno naciska, żeby dostawcy usług internetowych blokowali strony, dopóki film z nich nie zniknie. Globalnie usunięto kilka milionów kopii (w tym same linki do nich) ze wszystkich środków masowego przekazu i mediów społecznościowych – nie tylko z Facebooka, YouTube i Twittera; film zniknął również z BitChute i innych mniej znanych platform do hostingu wideo. Nowozelandzka policja domaga się również ujawnienia danych osobowych użytkowników chociażby tylko omawiających „manifest” lub wideo Tarranta.