PRACowniA

7 sierpnia 2015

Prawdziwa pierwsza wojna światowa

Filed under: Polityka,Różne — iza @ 07:35
Tags: , ,

Bhaskar Menon
Global Research
11 sierpnia 2014

Tortury chyba nigdy nie wyszły z mody

Europejska tzw. „Wielka Wojna” z lat 1914-1918 nie zasługuje na miano „pierwszej wojny światowej”. Tytuł ten należy się pierwszemu prawdziwemu globalnemu konfliktowi – ludobójczej inwazji Europy na inne obszary, która rozpoczęła się w ostatniej dekadzie XV wieku. Historycy europejscy próbowali bagatelizować jej okrucieństwo oraz rozmiar i znaczenie tego wcześniejszego konfliktu, traktując go jako rozciągnięty w czasie i rozproszony proces historyczny. Jeśli jednak zaakceptujemy taki pogląd, stracimy szansę na zrozumienie wszystkiego, co się od tamtego czasu wydarzyło.

Ponieważ o tym, co się właściwie stało, mogą sporo wiedzieć tylko nieliczni Indianie, pozwólcie mi zarysować niektóre zasadnicze punkty.

Dziesięć lat po wylądowaniu Kolumba na Hispanioli w 1492 roku rdzenna ludność wyspy wyginęła. Ci ludzie niczym nie zasłużyli sobie na ten los. W liście do swoich królewskich sponsorów w Hiszpanii Kolumb opisał ich jako „niezwykle przyjacielskich, niepożądliwych ludzi” o „dobrych cechach i pięknych oczach”, którzy „ani nie noszą broni, ani nie rozumieją, jaki z niej pożytek”. Jednak wielu z nich zostało zamęczonych na śmierć w daremnej próbie wymuszenia, żeby ujawnili nieistniejące zapasy złota; inni, zmuszeni do morderczej pracy, zmarli z wyczerpania albo zostali doprowadzeni do samobójstwa. Ten nieuzasadniony gwałt wciąż się utrzymywał, kiedy Europejczycy rozbudowywali swoje królestwo w „Nowym Świecie”.

Los Arawaków z Hispanioli (obecnie Haiti) podzieliło następnie wiele mniejszych plemion, które zupełnie wyginęły, podczas gdy populacje większych grup spadły aż o 85 procent, nie tylko wskutek aktów przemocy na masową skalę, ale i sztucznie wywołanego głodu oraz przywleczonych chorób, na które nie miały odporności. Rozprzestrzenianie się ospy poprzez koce rozdawane rdzennym Amerykanom oraz bezsensowny ubój ogromnych stad bizonów, od których zależało jedzenie, ubranie i schronienie Indian z Wielkich Równin Ameryki Płn., były najbardziej skandalicznymi przypadkami ludobójstwa. Szacunki dotyczące liczby zabitych sięgają 100 milionów osób.

W Ameryce Południowej konkwistadorzy gorliwie wzięli się za masowy mord, który do dziś nie ma sobie równego. Bartolomé de Las Casas (1484-1566), Hiszpan, który udał się do Nowego Świata szukać bogactwa, ale poruszyły go okrucieństwa towarzyszące ewangelizacji, jakich był świadkiem, zostawił wyrazisty ich opis w książce Brevisima Relación de la Destruccion de las Indias (polskie wydanie: Krótka relacja o wyniszczeniu Indian):

„Pewnego razu Indianie wyszli nam na spotkanie z poczęstunkiem i z darami na dziesięć mil przed dużą osadę, a skorośmy przybyli tam, dali nam wiele ryb i chleba, a nadto wszystko, co tylko mieli do jedzenia”. Konkwistadorzy zamordowali ich wszystkich – bez powodu i bez przyczyny wyrżnęli nożami przeszło trzy tysiące ludzi: mężczyzn, kobiety i dzieci”, popełniając „tak wielkie okrucieństwa, jakich nigdy jeszcze żywi ludzie nie widzieli i nie sądzili, że mogą zobaczyć”.

„Chrześcijanie przy pomocy swych koni, mieczy i włóczni rozpoczęli rzeź i wymyślne okrucieństwa. Wchodzili do wiosek i nie przepuszczali dzieciom, starcom ani kobietom ciężarnym czy położnicom, ale rozpruwali im brzuchy i ćwiartowali, jak gdyby natknęli się na baranki zamknięte w swych zagrodach. Zakładali się o to, który z nich jednym cięciem przetnie człowieka przez pół albo odetnie mu głowę, albo obnaży mu wnętrzności. Odrywali za nóżki niemowlęta od piersi matek i roztrzaskiwali im głowy o skały. Inni rzucali je na wznak do rzeki śmiejąc się i szydząc […] Jeszcze inne dzieci przeszywali mieczem, podobnie robili z matkami i ze wszystkimi, których napotykali na swej drodze. Robili długie szubienice i wieszali po trzynastu na każdej — na cześć i chwałę naszego Zbawiciela i dwunastu apostołów — tak, że wisielcy prawie dotykali nogami ziemi, a podkładając drzewo i ogień palili ich żywcem. Niektórzy zaś pętali czy obwiązywali całe ciało ofiar suchą słomą i w ten sposób palili. Tym wszystkim, których chcieli wziąć żywcem, odcinali obie dłonie i wlekli powiesiwszy za ręce […] Zwykle władców i szlachtę zabijali w ten sposób, że robili ruszt z drągów opartych na widłach, przywiązywali na nich ofiary, a u dołu rozkładali niewielki ogień, aby te pomału oddawały ostatnie tchnienie jęcząc w rozpaczliwych mękach”.[na podstawie przekładu Krystyny Niklewiczówny]

Casas, pisząc jako biskup Chiapas, szacował, że na samych tylko Karaibach jego rodacy zabili około 15 milionów Indian, pozostawiając „zniszczone i wyludnione” duże wyspy – Kubę, San Juan [Portoryko] i Jamajkę – oraz około 30 mniejszych wysp.

W Australii i Nowej Zelandii zabijanie było mniej gorliwe, za to bardziej systemowe, i nie było Casasa, który zwróciłby uwagę na to, co się stało. Kościół anglikański i władze brytyjskie odwracały wzrok, kiedy osadnicy w Australii polowali na Aborygenów jak na zwierzęta, zatruwali im pokarm i wodę, gwałcili ich kobiety, pastwili się nad ich dziećmi, a wszystko to w rozmyślnej kampanii zmniejszenia liczebności rdzennej ludności. Pod koniec XVIII w. populacja Aborygenów liczyła około 750 tysięcy, a sto lat później – już tylko ok. 30 tys. Obie liczby są szacunkowe, gdyż Aborygenów nie obejmowano australijskimi spisami do 1971 roku.

Australijska opresyjna polityka „ochrony” i „asymilacji” Aborygenów przeciągnęła się aż po drugą połowę XX wieku. W jej imię zasądzano wyroki więzienia dorosłym za różne „przestępstwa”, począwszy od „bezczelnego zachowania” przez „brak zatrudnienia” po „nazwanie pracownika służb sanitarnych „wścibskim draniem”. Urzędnicy rządowi zabierali rodzicom niemowlęta i umieszczali je u białych rodzin lub w domach dziecka. Ta polityka „adopcji” otwarcie miała na celu wyeliminowanie Aborygenów jako grupy kulturowej, co stanowi prawną definicję ludobójstwa. W obliczu narastającej międzynarodowej krytyki w 1970 roku rząd niechętnie przerwał program; dopiero w 1997 roku odnotował negatywny wpływ tych praktyk na ofiary i ich rodziny.

W Nowej Zelandii, kraju większym od Brytanii (103738 mil kw. vs. 94526 mil kw), pierwsi brytyjscy osadnicy w połowie XIX w. zastali około 100 tys. ludności plemiennej – liczba prawie na pewno zaniżona, gdyż przybysze szybko zaangażowali się w całą serię „wojen maoryskich” w próbie zawłaszczenia ziem plemiennych. W 1896 roku liczba Maorysów spadła już do 42.000.

W Afryce i Azji żniwo śmierci było znacznie większe.

Handel niewolnikami z Afryki rozpoczął się od pierwszych portugalskich wypraw na wybrzeża Afryki w XIV wieku i trwał do XIX wieku. Zanim się to skończyło, łowcy niewolników zabrali ok. 25-35 milionów Afrykanów na drugą stronę Atlantyku, a zbliżoną liczbę zabili w trakcie ich pozyskiwania i transportu.

Również w Afryce, wszędzie tam, gdzie osiedlali się Europejczycy, wypierali miejscową ludność, a częstokroć robili z niej swoich niewolników. „Wolne Państwo Kongo”, założone przez króla Belgii Leopolda II w Kongo i stanowiące jego własność, zredukowało populację tubylców z ok. 20 milionów do 8 milionów. Pod pretekstem „cywilizowania tubylców” reżim królewski ustanowił rządy terroru, obowiązek dostarczenia szalonych ilości kauczuku dla każdej wsi oraz kary za niewywiązanie się z tego obowiązku, w postaci obcinania rąk pracownikom. Nadzorcy byli zobowiązani dostarczać w koszach obcięte kończyny dla wykazania, że rygorystycznie realizują tę politykę. [Trochę więcej, po polsku, tutaj.]

W Namibii Niemcy zmasakrowali Hererów. [O planie von Trothy, obozach zagłady i eksterminacji Hererów na przełomie XIX/XX w. – tutaj, po polsku.] W Kenii Brytyjczycy zagrabili najlepsze grunty rolne kraju, należące głównie do plemienia Kikuju, spychając ponad milion ludzi w trwałą nędzę. Ruch z lat 50. XX w., którego celem było odzyskanie ziemi, ściągnął na rdzenną ludność kolejną falę wysiedleń i eksterminacji, bowiem reżim kolonialny ścigał, torturował i zgładził ponad 100 tysięcy „terrorystów” Mau Mau. [Całkowitą liczbę ofiar w Namibii szacuje się na 200-300 tysięcy. Jednym z najbardziej oburzających faktów jest to, że 15 lat po II w. św. Brytyjczycy założyli w Namibii klasyczne obozy zagłady. Zob. tutaj i tutaj.]

W Afryce Południowej Brytyjczycy mordowali Zulusów, żeby dostać w swoje ręce diamenty i złoto kryjące się w ich ziemi, a w 1948 roku Burowie (potomkowie holenderskich osadników) wprowadzili na terenie całego kraju segregację rasową – w czasie, kiedy niepodległość Indii zapowiadała koniec ery europejskiej dominacji nad światem. System segregacji utrzymał się do 1994 roku.

Największe żniwo śmierci epoka kolonialna zebrała w Azji, a jak odnotował K. M. Panikkar w swojej książce Asia and Western Dominance (Azja a dominacja Zachodu, 1959, polskie wydanie 1972), gwałt zaczął się od pojawienia się Vasco da Gamy. Podczas swojej drugiej podróży do Indii da Gama natknął się nieuzbrojony statek arabski i „po opróżnieniu statku z dóbr zakazał zabrania z pokładu jakiegokolwiek Maura”, a następnie kazał statek spalić.

Komentator w Portugalii uzasadnił ten czyn w następujący sposób: „To prawda, że według prawa każdy może poruszać się po morzach, i my w Europie uznajemy te prawa, co inni zwracają przeciwko nam, ale to prawo nie obowiązuje poza Europą, a zatem jest uzasadnione, że Portugalczycy, jako Władcy Mórz, konfiskują majątek tych wszystkich, którzy pływają po morzu bez ich zgody”.

Panikkar tak to skomentował:

„Z tym dziwnym i wyczerpującym oświadczeniem identyfikował się każdy europejski kraj niemal do końca okresu supremacji Zachodu w Azji. Zasada, że doktryny prawa międzynarodowego nie mają zastosowania poza Europą, że to, co byłoby barbarzyństwem w Londynie czy Paryżu, jest cywilizowanym zachowaniem w Pekinie, oraz że narody europejskie nie mają żadnych zobowiązań moralnych w kontaktach z azjatyckimi ludami, była częścią przyjętego kredo w odniesieniu do stosunków Europy z Azją”.

Pierwsza sprowokowana klęska głodu w Indiach pod panowaniem brytyjskim trwała przez dziesięć lat po klęsce Nawaba Bengalu Siraja Ud Daulaha w 1757 roku. Zabiła 7 milionów ludzi [inne źródła podają 9 milionów] – jedną trzecią populacji. Ostatnia klęska głodu, stworzona przez Brytyjczyków, także w Bengalu, miała miejsce w latach 1942-1943 i zabiła od 3 do 4 milionów ludzi. W sumie, całkowitą ilość takich zgonów szacuje się na kilkaset milionów. Wybitny gandhyjski myśliciel, historyk i filozof polityczny Dharampal obliczył łączną liczbę zgonów Hindusów za czasów brytyjskich rządów, bez rozróżniania przyczyn, na 500 milionów.

Chiny nigdy nie znalazły się pod kolonialnymi rządami, ale w XIX wieku Wielka Brytania prowadziła dwie „wojny opiumowe”, aby zmusić Chiny do importu narkotyku. Szacuje się, że w pierwszej dekadzie XX wieku narkotyzowała się już jedna czwarta ludności.

Ta litania przykładów europejskiego grabienia południowej części świata nie jest rozdrapywaniem starych ran. W istocie jest niezbędna do zrozumienia „Wielkiej Wojny” z lat 1914-18. Niemieckie niezadowolenie z niewystarczającej życiowej przestrzeni (Lebensraum) kolonialnej było chyba najważniejszym czynnikiem, który napędzał konkurowanie Niemiec z Wielką Brytanią, które zmieniło się w wojnę. W tym sensie było bezpośrednią karmiczną konsekwencją Prawdziwej Pierwszej Wojny Światowej.

Tłumaczenie: PRACowniA
artykuł na SOTT: The Real First World War

9 Komentarzy »

  1. Zapytaj kogoś na ulicy kto jest najgorszym zbrodniarzem w historii odp. to Stalin. Już nawet Hitler to przy nim mały pikuś.
    Dzięki za artykuł.

    Komentarz - autor: ufoludek — 8 sierpnia 2015 @ 10:58

  2. http://afryka.org/afryka/bylo-minelo–list-krola-belgii-do-misjonarzy,news/

    W linku powyżej jeden z bardziej szokujących dokumentów czasów kolonialnych. Mocna rzecz…

    Komentarz - autor: ferluc — 9 sierpnia 2015 @ 12:02

  3. Mam tylko nadzieję że nie banuje się autorów komentarzy za to że potrafią w sposób kulturalny i przepełniony szacunkiem krytykować czasem właścicieli portali jak to ma miejsce na Wolnych Mediach,byłem pierwszą osobą tak potraktowaną a ostatnio postąpiono tak z Harvaldem,ja pod swoimi publikacjami pożądam wręcz merytorycznych i krytycznych uwag,z którymi mogę polemizować ponieważ to jest prawdziwą istotą kwintesencji wolności wyrażania swoich niezależnych myśli,administrator Wolnych Mediów natomiast w stosunku do swoich działań stosuje cenzurę,owszem można prowadzić na tym portalu polemikę,jednakże do momentu,kiedy to potencjalny komentator zaczyna krytycznie oceniać Maurycego Hawranka czyli administratora portalu Wolne Media w sposób jak najbardziej kulturalny i merytoryczny,sam miałem propozycje od Maurycego(co z łatwością mogę wykazać ponieważ zachowała się poczta elektroniczna poprzez którą porozumiewaliśmy się w przeszłości) tej istoty że pozwoli mi on komentować i zdejmie dożywotni ban jeżeli będę respektował tę cenzurę,którą on usankcjonował w regulaminie portalu jako punkt 5k,oczywiście nie zgodziłem się ponieważ uczciwie rzecz ujmując jest to najzwyklejsza choć usankcjonowana regulaminem cenzura,w ten oto sposób portal na którym można dyskutować o wszystkim i oceniać każdego za wyjątkiem administratora wpisał się w nurt prasy gdzie wolność słowa nie w pełni ma miejsce,oczywiście ten komentarz na portalu Wolne Media został by usunięty a osoba,która go napisała została by pozbawiona możliwości komentowania,uważam że jest to powód do wstydu tym bardziej że portal ten utrzymują czytelnicy co czyni ich de facto właścicielami.

    Komentarz - autor: Łukasz Mastalerek — 10 sierpnia 2015 @ 20:55

  4. @ Łukasz

    No i co tu zrobić z takim komentarzem? Nie jest na temat. Co gorsza, „obgaduje” inny portal, a nam nic do tego, niechaj sobie tam robią, co chcą. A ja rezerwuję sobie prawo odwiedzania tych, z którymi mi „po drodze” i omijania pozostałych, z obopólną, jak sądzę, korzyścią.

    Jeśli chcesz znać nasze zasady moderowania, to są one dość proste: Merytoryczne uwagi na temat poruszony w poście, oparte na faktach i źródłach, są mile widziane, podobnie jak kulturalna dyskusja. „Opinie” – już nieco mniej. Krytyka administratorów przechodzi do pewnych granic; personalne wycieczki pod adresem naszych gości – nie. Dbamy o przewagę sygnału nad szumem. Staramy się tu wspólnie pogłębiać znajomość i zrozumienie tematu, ot cała filozofia. Komentarze są z zasady moderowane, więc czasem trzeba się nieco uzbroić w cierpliwość.

    Jak masz coś do powiedzenia na temat kolonizacji – zapraszamy! Kontynuowanie krytyki WM nie przejdzie.

    PS/ Długie to Twoje zdanie, parę kropek po drodze i nieco więcej dbałości zdecydowanie ułatwiłoby czytanie.

    Komentarz - autor: iza — 10 sierpnia 2015 @ 22:29

  5. @iza

    „PS/ Długie to Twoje zdanie, parę kropek po drodze i nieco więcej dbałości zdecydowanie ułatwiłoby czytanie.”

    To jest zdanie super złożone 😀

    @Łukasz Mastalerek

    Co teraz zrobisz? Będziesz przytrzymywał Hawranka kolanem i starał się opublikować swoje komentarze? Jak dla mnie… odetnij się od niego. Widzisz, że leci w bambuko. Co w zamian mam Ci do zaproponowania? Zostań tutaj chociażby. Poważnie mówię. Ja tu jestem od 2007 roku i takiej jajec nie było.

    Nie wiem, co Cię dokładnie interesuje, ale no wiesz, w internecie jest masa miejsc gdzie możesz pisać i gdzie znajdą się ludzie zainteresowani tym, co piszesz. Po co walczyć z Maurycym? „Put Your Gun Down” ~Oceana

    Komentarz - autor: corhorn — 10 sierpnia 2015 @ 23:35

  6. Nie mam zamiaru nikogo obgadywać,po prostu ludzie zbyt samodzielni i niezależni w myśleniu znikają nagle i nikt nie wie dlaczego,ja chciałem wyjaśnić swoją nieobecność na WM i wziąć pod obrone Harvalda,nie miałem gdzie tego zrobić,stąd ten komentarz wydawałoby się nie na temat,chociaż można by zacząć dyskusje na temat kolonizacji myśli,oczywiście zamierzam komentować na aktualne tematy,jednak ten wątek musiałem gdzieś poruszyć,dziękuję Cornhornowi za zrozumienie i poparcie,generalnie interesuję się wszystkim i gdy będę miał cokolwiek do powiedzenia,wówczas się wypowiem.

    Komentarz - autor: Łukasz Mastalerek — 11 sierpnia 2015 @ 21:02

  7. Reblogged this on PrzemexBlog.

    Komentarz - autor: przemex — 11 sierpnia 2015 @ 21:50

  8. @Łukasz Mastalerek

    Kłaniam się.

    Ja myślę, że z tych alternatywnych polskich witryn, najlepsze są Kresy. Nazywają siebie – portalem społeczności kresowej – nawet jeśli się tego nie spodziewa, to można tam znaleźć wiadomości również ogólnoświatowe i ogólnokrajowe. Choć momentami, naprawdę bardzo punkt widzenia Kresów odbiega od mojego, to jak na nasze podwórko, uważam, że są całkiem ciekawi. Jednak wiadomo, to nie jest i nie będzie jak Pracownia czy Sott…

    Komentarz - autor: corhorn — 14 sierpnia 2015 @ 21:33

  9. Zdecydowana większość tych mordów miała podłoże religijne, innymi słowy wyrzynano wszystkich, a bóg miłościwy sam już sobie sprawdzał, które owieczki były grzeszne…

    Komentarz - autor: piotrek — 31 sierpnia 2015 @ 13:24


RSS feed for comments on this post. TrackBack URI

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Blog na WordPress.com.