PRACowniA

John Perkins – „Hit-Man. Wyznania ekonomisty od brudnej roboty”

„Ekonomiści od brudnej roboty” – pisze John Perkins – „są wysoko opłacanymi profesjonalistami, którzy wyduszają z różnych krajów świata miliardy dolarów. Narzędzia ich pracy stanowią kłamliwe sprawozdania finansowe, fałszowane wybory, przekupstwo, wymuszenia, seks i morderstwa”.

John Perkins wie, co mówi – był jednym z tych ekonomistów. Jego praca polegała na przekonywaniu przywódców krajów posiadających, z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych, znaczenie strategiczne – od Indonezji po Panamę – by zgodziły się na gigantyczne inwestycje w rozwój infrastruktury, a wynikające z nich kontrakty przyznały korporacjom amerykańskim. Obciążone ogromnymi długami kraje te stawały się wasalami rządu amerykańskiego, Banku Światowego i innych, zdominowanych przez USA agencji, które pod szyldem pomocy ekonomicznej skrywały swą lichwiarską działalność – narzucając terminy spłat i uzależniając od siebie rządy suwerennych państw.
Ta oparta na faktach opowieść odsłania międzynarodowe intrygi, korupcję i sekretne działania rządu oraz korporacji, pociągające za sobą konsekwencje zgubne dla demokracji amerykańskiej i całego świata.

Jest to opowieść głęboko przejmująca, ale mimo wszystko dająca wiarę w możliwość zrealizowania amerykańskiego marzenia o sprawiedliwym, opartym na wzajemnym poszanowaniu świecie, który zapewni nam bezpieczną egzystencję.
— Nota polskiego wydawcy na ostatniej stronie okładki

Recenzje:

Trybuna, nr 70 23-03-2007 r.
Krzysztof Lubczyński

Widzimy dziś jak na dłoni szkodliwe skutki funkcjonowania tego systemu. Zarządcy najbardziej szanowanych koncernów amerykańskich angażują do pracy w podległych im azjatyckich przedsiębiorstwach miejscową siłę roboczą za głodowe płace wyciskając z niej siódme poty. Koncerny naftowe w amoku wypompowują trujące substancje do rzek w lasach deszczowych świadomie zabijając ludzi, zwierzęta i roślinność, wyniszczając do korzeni rdzenne kultury. Przemysł farmaceutyczny odmawia ratujących życie leków milionom zakażonych wirusem AIDS Afrykanów. W samych Stanach Zjednoczonych dwanaście milionów rodzin ma problemy z zapewnieniem sobie środków na wyżywienie” – napisał Perkins w przedmowie i już tylko te słowa w istotnym stopniu streszczają grozę procederu, który dokonuje się nie tylko w majestacie prawa, ale pod hasłami eksportu dobrobytu.

Zwraca on uwagę, że o ile w roku 1960 stosunek zarobków 1/5 ludności zamieszkałej w najbogatszych krajach do zarobków 1/5 zamieszkałej w krajach najbiedniejszych wynosił 30 do 1, o tyle w roku 1995 ta proporcja wynosiła 74 do 1. Dziś niewątpliwie te nożyce są jeszcze bardziej rozwarte.

„USA wydały ponad 87 mld dolarów na wojnę w Iraku, podczas gdy ONZ zakłada, iż połowa tej sumy pozwoliłaby zapewnić wszystkim mieszkańcom naszej planety czystą wodę, właściwe odżywianie, urządzenia sanitarne i podstawowe wykształcenie. A my dziwimy się, że terroryści nas atakują?” – pyta Perkins. W kolejnych rozdziałach książki autor prowadzi czytelnika śladami EBR-owców przez kolejne kraje.

Jednym z nich jest Ekwador. Skutkiem działań tych kondotierów globalnego kapitalizmu są ruina tego kraju i narastanie w nim nastrojów buntowniczych wobec tej brutalnej kolonizacji neokapitalistycznej. „Wszyscy oni – miliony Ekwadorczyków, miliardy na całym świecie – są potencjalnymi terrorystami Nie dlatego, że są komunistami, anarchistami, czy też wcielonymi diabłami, ale po prostu dlatego, że znajdują się w desperackim położeniu” – stwierdza Perkins.

W kolejnych rozdziałach mowa jest o poczynaniach EBR-owców w Indonezji, Panamie, Kolumbii, Wenezueli, Arabii Saudyjskiej, Iraku. Wraz z autorem śledzimy gąszcz interesów, intryg, nikczemności, tortur, korupcji i skrytobójstw. Książka Perkinsa zaadresowana jest do masowego czytelnika. Sposób narracji i kompozycja nadają jej charakter sensacyjnego thrillera. To niewątpliwie chwyt służący przyciągnięciu czytelnika. Jednak tematyka, której dotyczy książka, jest śmiertelnie poważna Nie tylko jednak dlatego, że ukazany jest w niej wielkoskalowy, w istocie kryminalny proceder.

Jest tak przede wszystkim dlatego, że książka Perkinsa pokazuje w sposób demaskatorski to, o czym bardzo mało się mówi – pokazuje prawdziwe oblicze globalnego kapitalizmu i zdziera z niego maskę szlachetności, która została mu założona przez heroldów ekonomicznego liberalizmu z Friedrichem Hayekiem i Miltonem Friedmanem na czele. Jest to też zdarcie kolejnej maski ze spiżowego pomnika szlachetnych Stanów Zjednoczonych, zdaniem apologetów – ostatniego schronienia idealizmu w zepsutym, świecie. Ta książka pokazuje także, że w gruncie rzeczy pod znakiem zapytania staje coraz bardziej sensowność określenia „rynkowy” w odniesieniu do współczesnego kapitalizmu.
Bo co wspólnego z rynkiem ma opisany przez Perkinsa proceder brutalnego „regulowania” gospodarki krajów – ofiar przez „ekonomistów od brudnej roboty”? Pojęcie rynku we współczesnym kapitalizmie globalnym staje się coraz bardziej fałszywym mitem. Przede wszystkim jednak widać, że kapitalizm, zadekretowany swego czasu przez Francisa Fukuyamę jako szczęśliwe i dobroczynne uwieńczenie ludzkiej historii, jako jedyna racjonalna formuła budowania dobrobytu na Ziemi, coraz bardziej przemienia się w groźne monstrum działające przeciw celom, które wyniósł on na sztandary i pod którymi zwyciężył „imperium zła”, czyli wschodnioeuropejski socjalizm. I jeszcze jedno. W książce Perkinsa nie ma mowy o Europie.

Mimo to trudno spodziewać się, że mechanizmy kapitalizmu europejskiego są niewinne, choć zapewne skala analogicznego zjawiska jest tam proporcjonalnie mniejsza. Książka ta powinna więc dać do myślenia także mieszkańcom Starego Kontynentu. Zanim nie będzie za późno.
Siły i interesy zaangażowane w opisany przez Perkinsa proceder są tak potężne, że nie można nawet marzyć, by choćby 10 takich książek wydanych na raz spowodowało otrzeźwienie, a tym bardziej odwrócenie procesów, o których mowa Proporcja sił między krytykami barbarzyńskiej wersji neokapitalistycznego globalizmu a nim samym jest nawet nie taka jak między Dawidem a Goliatem, lecz jak między mrówką a słoniem. Jednak, jak wiadomo, nawet kropla drąży skałę.

W książce Perkinsa zwłaszcza w obszernej konkluzji zawartej w epilogu, niektórych czytelników razić może językowa frazeologia przepełniona tonem naiwnego entuzjazmu charakterystycznego dla znanego amerykańskiej kulturze i obyczajowości idealistycznego mesjanizmu. Można odnieść wrażenie, że tak jak uprzednio oddawał się on ponurej służbie EBR, tak teraz z neoficką, skautowską, można by rzec, dziecinną naiwnością pragnie działać przeciw swoim dawnym chlebodawcom. Podaje nawet konkretne recepty, jak tę walkę prowadzić. Zdaje się nawet wierzyć, że zarazi tym entuzjazmem swoich czytelników, bo pisze: „Chcecie odłożyć książkę i ruszyć naprawiać świat”.

Aż prosi się też o sarkazm, jeśli wziąć pod uwagę, że to ojczyzna autora, Stany Zjednoczone Ameryki Północnej, jako od wielu dziesięcioleci i ciągle jeszcze największa potęga ekonomiczna świata jest w decydującym stopniu odpowiedzialna za to, co opisał w swojej książce. Można mu jednak ten infantylizm wybaczyć, bo waga dramatu, i kogo dotyczy jego książka, jest niezmiernie wysoka
Czy „Wyznania ekonomisty od brudnej roboty” odsłaniają coś, o czym zupełnie nie wiedzieliśmy? Na pewno nie, choć niewątpliwie wielu ludzi, być może większość, nie ma pojęcia o zjawiskach w niej opisanych. Z całą pewnością jednak nie należą do nich dziennikarze. Także polscy. Dlaczego więc tak wielu z nich, zawodowo zobowiązanych do świadomości, dało się wprzęgnąć w bezkrytyczną apologię globalnego kapitalizmu? Dlaczego tak wielu z nich z uporem godnym lepszej sprawy i pełnym samozadowolenia uśmiechem dmie w neoliberalną trąbę? Pytanie wydaje się retoryczne, ale nie zmienia to faktu, że na porządku dziennym pozostaje kwestia elementarnej ludzkiej uczciwości. Może zawartość tej książki skłoni ich przynajmniej do zastanowienia się, w służbę jakich interesów zaprzęgli swoje pióra twarze i głosy?

* * *
Dziennik, 26-01-2007 r.
Piotr Kofta

Chciwość nas zniszczy

„Świat jest płaski” Thomasa L Friedmana i „Hitman” Johna Perkinsa opisują kolejne etapy globalizacji – procesu, który zmienia otaczającą nas rzeczywistość. Pytanie, czy chcemy żyć w takim świecie, jest już nieaktualne. Chyba nie mamy wyboru.

Postęp owocuje nie tylko zyskami, lecz także nowymi potrzebami W wyniku XIX-wiecznej rewolucji przemysłowej zaczęły powstawać międzynarodowe koncerny, przyczyniając się do narodzin globalnej gospodarki, zaś bogate państwa miały od kogo pożyczać kasę na inwestycją konsumpcję i wojny. Niepostrzeżenie to biznes zaczął stawiać warunki i przejmować większość zysków. Państwa ugięły się, by zatrzymać dla siebie choć kawałek tortu, i wystawiły bezbronnych obywateli na strzały. Teraz każdy jest odpowiedzialny za siebie, ale i samotny w razie niepowodzenia. W ten sposób mniej więcej przedstawia się podsumowanie kluczowego dla zrozumienia współczesności procesu Mowa rzecz jasna o zjawisku globalizacji Książka Friedmara to fascynująca podróż po globalizującym się świecie. Amerykanin jest entuzjastą, który jak dziecko cieszy się z odkrycia, że międzynarodowa gospodarka wspierana przez cyfrową rewolucję znosi wszelkie dotychczasowe ograniczenia. Mimo apologetycznej postawy warto relacji Friedmana przyjrzeć się uważnie. Naprawdę zadał sobie wiele trudu, by opowiedzieć nam swoją historię. Przede wszystkim zaś dostał się bez problemu za chronione kamerami, szyframi i skanerami mury wielkich koncernów i powtórzył wiernie to, co tam usłyszał. Wbrew podnieceniu dziennikarza obraz, który wyłania się z jego monumentalnego reportażu, jest dość koszmarny. Przecież nie chodzi o nic innego jak tylko o zaprzęgnięcie całej ziemi do roboty na rzecz korporacji. Globalna sieć staje się maszynerią służącą do uniformizacji ludzi, maksymalizacji zysków i zacieśniania kontroli.

Podczas gdy Friedmana interesuje teraźniejszość, John Perkins żyje przeszłością. ,.Hitman” to pasjonująca relacja o tym, jak Stany Zjednoczone sprzedały swoją duszę, a jednocześnie wędrówka do początków ery globalizacji Perkins przez wiele lat pracował jako ekspert od prognoz gospodarczych. Specjalizował się w tzw. krajach Trzeciego Świata. Jego zadaniem było maksymalne naciąganie danych prognostycznych. Chodziło o to, by ubogie państwa, szczególnie te bogate w surowca brały gigantyczne kredyty na wielkie inwestycje realizowane przez amerykańskie korporacja Kredyty te zaprojektowano jako rodzaj pułapki – zadłużenie wobec USA zmuszało rządy do uległości politycznej i gospodarczej. Dla koncernów naftowych, spożywczych czy tekstylnych droga była już otwarta, podobnie jak dla baz wojskowych. Perkins twierdzi, że niemal wszystkie wojny prowadzone przez jego kraj w drugiej połowie XX wieku i na początku wieku XXI miały ów korporacyjny podtekst W pewnym momencie rząd Stanów Zjednoczonych zaczął po prostu grzecznie wykonywać polecenia inwestorów.

„Hitman” to lektura przerażająca, jednak tezy w niej postawione pasują do koncepcji Friedmana, który opisuje po prostu kolejny etap procesu – po faktycznej likwidacji państw następnym punktem oporu są jednostki Jednym z siedmiu grzechów głównych jest chciwość. Tak się jednak składa, że wszyscy mają to gdzieś. Współczesny świat od dość dawna nie opiera się już na czterech żółwiach. Raczej chwieje się niepewnie na czubku wielkiego stosu pieniędzy. Friedman ma rację – nie uciekniemy od świata rozwałkowanego przez wielkie korporacje niczym ogromny naleśnik. Pytanie tylko, do którego klubu będziemy ostatecznie należeć – wałkujących czy wałkowanych? Trzeba pamiętać, że mamy do czynienia z żarłoczną bestią. Ostatecznie każda forma spontanicznego poza systemowego buntu, nawet w przestrzeni wirtualnej, zostaje skapitalizowana przez wielki biznes. Perkins cytuje indiański aforyzm: Świat jest taki, jakim go sobie wymarzysz”. Niestety, globalizacja mówi nam, że ów świat wymarzył sobie ktoś inny. Ktoś, kogo nigdy nie będziemy mieli okazji poznać. My zaś musimy w tym świecie jakoś żyć i przetrwać.

***
Gorąco zachęcamy do zapoznania się z szczegółowym opisem-recenzją tej książki Perkinsa autorstwa Mariana Dobrosielskiego (LINK).

***
Moje uwagi po lekturze „HitMana”: (LINK)

8 Komentarzy »

  1. W końcu ktoś o tym napisał wprost! Wielkie dzięki!

    Komentarz - autor: foo — 13 Maj 2009 @ 16:34

  2. Niesamowite! W tej kieszeni mam miliony dolarów a w tej pistolet, proszę wybierać panie prezydencie… Demokracja w wydaniu ponadnarodowych korporacji.

    Komentarz - autor: Tadeusz — 15 Maj 2009 @ 08:36

  3. W kraju tworzącym pieniądze z powietrza i używającym je do wywoływania kryzysów światowych oraz przejmowania cudzej właśności, w kraju gdzie rządzą psychopaci, wszystko polega na korupcji i opłacaniu pseudo-naukowców do tworzenia chaosu na świecie oraz historyków , którzy te działania odpowiednio opiszą , oczywiście z korzyścią dla płacących, ale ze szkoda dla Świata.

    Komentarz - autor: Kapol — 22 lipca 2009 @ 15:23

  4. Pytanie do pana Piotra Kofty – czy rzeczywiście przetrwanie za wszelką cenę w rzeczywistości, w jakiej nie chcemy żyć, jest naszym celem? I czy rzeczywiście musimy w takim świecie żyć? Pana tezy utwierdzają mnie w przekonaniu, że człowiekiem w jego postępowaniu w przeważającej mierze kieruje strach.

    Komentarz - autor: gosc — 23 września 2009 @ 22:39

  5. Widziałem, dobry film, a wyszedł w 2008 roku

    Komentarz - autor: punisher — 26 kwietnia 2010 @ 20:41

  6. Podejrzewam, że to co dzieje się w tej chwili w Syrii(wojna domowa), również jest sprawką piramidy USA, która nie może dogadać się z nowym prezydentem od 2000r. kiedy to został nim Baszar al-Asad, który jest ponoć zdeklarowanym przeciwnikiem Stanów,nie tak jak jego ojciec. Nie mogą przekupić, nie chce pożyczki to trzeba mu narobić smrodu, a jak nie to do piachu…Być może zrobiono tam numer z fałszywymi zamieszkami które zaczęła grupa podstawionych osób a reszta to efekt domina, tak jak opisuje to P. Perkins…..jak będzie sami się niedługo przekonamy, czy USA wpadną tam z oddziałami marines z okrzykiem na ustach, że młody Asad łamie prawa człowieka, wydawał rozkazy dokonywania zbrodni przeciwko ludzkości….jakby ich to obchodziło. No ale dobre alibi to podstawa.

    Komentarz - autor: pozbawiony złudzeń systemu monetarnego — 6 Maj 2013 @ 01:27

  7. Na pewno tak jest.Wynależli skuteczną metode więc jest oczywiste że ją właśnie stosują bo co innego jest lepsze?Kraj po wojnie będzie potrzebował pieniędzy,więc sami się po nie do kogoś zwrócą.Jeżeli nie to i tak rządzący straci popularność społeczeństwa za jego kondycje,łaywiej będzie go usunąć.Podobni jest teraz na ukrainie.Wyniszczą kraj a potem wpompują w niego swoje pożyczki.Prędzej podejrzewałbym banki o sytuacje na ukrainie niż Putina bo akurat jemu owa sytuacja wcale nie jest potrzebna.

    Komentarz - autor: Milicja — 26 października 2014 @ 13:44

  8. To nie kapitalizm recenzencie, tylko korporacjonizm. Myli Pan całkowicie pojęcia.

    Komentarz - autor: Maniek — 24 listopada 2015 @ 00:02


RSS feed for comments on this post. TrackBack URI

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Stwórz darmową stronę albo bloga na WordPress.com.