PRACowniA

19 czerwca 2008

Nuda albo ekscytacja – rzecz o psychopatach

W poprzednim wpisie pisaliśmy m.in o psychopatach i jest tam odsyłacz do artykułu SOTT „If The Sociopath Is Next Door – Move Upstairs„. Poniżej przetłumaczona spora jego część.

Problem w tym, że nawet jeśli mamy jakąś wiedzę na temat psychopatów, to ciągle nie mieści nam się w głowie, że istnieją na tej planecie istoty wyglądające jak wszyscy inni, a jednak ulepione z zupełnie innej gliny. Nie mówią nam o tym rodzice, nie uczy się nas tego w szkole, raczej się też o tym nie rozmawia, nie należy więc ta wiedza do naszego „systemu przekonań”. A ten kształtuje nasz sposób postrzegania rzeczywistości i nie jest łatwo naprawdę przyjąć do wiadomości coś, co z owym systemem przekonań stoi w sprzeczności. A że psychopaci stanowią istotny element naszego świata, element zły i niszczący, nie da się WIDZIEĆ rzeczy, jakimi są, dopóki ta wiedza nie stanie się immanentną częścią naszej świadomości.

Zacznijmy od fragmentu z książki Marthy Stout, „The Sociopath Next Door”. Jest to historia Tillie – psychopatycznej sąsiadki. Zwróćcie uwagę na jej sposób myślenia.

Fred wyjmuje z kieszeni latarkę, trzyma ją nisko przy ziemi i zapala. Po chwili znajduje kamień wielkości sporego melona, idzie łatwiej niż się spodziewali, bo kamień jest gładki i biały, a ziemia dookoła czarna. Catherine robi wydech i zakłada luźny kosmyk włosów za lewe ucho. Oboje z Fredem pochylają się i razem podnoszą głaz, odsłaniając zaskakująco mały otwór w ziemi, zapewne wejście do nory świstaka.

Catherine ma ochote poświecić w otwór latarką w poszukiwaniu mieszkańca nory. Ale szybko zdaje sobie sprawę, że nie zobaczy zbyt wiele, a dodatkowo może przestraszyć zwierzątko.

Ramię przy ramieniu, szepcząc do siebie i powstrzymując śmiech, wracają z Fredem do domu
Tillie ich nie widzi. Kiedy wracali do domu, ona od kilku już godzin popijała i dąsała się jak zwykle. Teraz siedzi na kanapie w salonie i nalewa sobie kolejną szklankę Glenliveta, próbując utopić w nim monotonię swojego życia i tych idiotów, z którymi bez przerwy ma do czynienia. Jedyne, co odróżnia ten wieczór od pozostałych, to sterta poustawianych dookoła kartonowych pudeł.

Zamroczona alkoholem, gratuluje sobie genialnego pomysłu, żeby tym razem nie wystawić przed domem tablicy “NA SPRZEDAŻ”. “Wezmę ich przez zaskoczenie. Opadną im ze zdziwienia szczęki”, myśli.

Ten beznadziejny agent nieruchomości powtarzał jej, że nieoznakowanie domu mierzy w nią samą i że jego zdaniem powinna poczekać na lepszą ofertę. Ten kupiec oferuje niższą kwotę od wystawionej ceny. Ale Tillie nie może czekać. Nigdy nie lubiła czekania. Będzie miała swoją chwilę i nastąpi to jutro rano. A wtedy każdy w tym całym koszmarnym sąsiedztwie będzie w kompletnym szoku w związku z jej wyprowadzką. Jest tego pewna. Ten agent nie rozumie, dlaczego liczy się tajność, ale on jest durny, więc po co go słuchać? Już wcześniej wkalkulowała straty, chciała się wyprowadzić szybko. “Wszystko jest grą”, myśli sobie. “Wszystko jest grą. Nie możesz zostać tam, gdzie ludzie cię nie słuchają. A cios na pożegnanie jest bardzo ważny”.

Tak naprawdę, nic nie jest dostatecznie interesujące. Duszenie gryzonia [przez zatkanie kamieniem wylotu nory] było fajne przez kilka minut, no i miała nadzieję, że Catherine to widziała. Catherine dostanie zawału. Ale to już Tillie załatwiła i znowu nie miała nic do roboty. Nie może sobie wyobrazić, co ci śmieszni ludzie z sąsiedztwa robią, że wydają się tak tym kompletnie pochłonięci. Muszą mieć mózgi wielkości ziarnka grochu.

W tym domu na wzgórzu Greta ma wolny weekend i śpią z Jerrym do późna. Kiedy powoli się wygrzebali i wyszli na werandę napić się kawy, zauważyli dużą ciężarówkę do przewożenia dobytku na podjeździe przed domem Tillie.

“Czy to znaczy to co myślę?”, zapytał Jerry, gapiąc się na samochód. „A może to tylko sen?” “Musimy śnić” mówi Greta też wpatrzona. “Nie widziałam żadnej tablicy. Widziałeś cokolwiek?” “Nie”.

Właśnie dwóch mężczyzn w kombinezonach wynosi z domu Tillie sofę. Greta i Jerry spoglądają na siebie i wybuchają śmiechem. Jerry aż opluł się kawą.

Greta pyta: “Jak myślisz, dlaczego trzymała to w tajemnicy?” “ A dlaczego w ogóle coś robi? Ale to już nie ma znaczenia, prawda? Nie do wiary.”

Greta zamyśliła się, po czym powiedziała: “Jak myślisz, ile ona ma lat?” “Nie wiem. Nie jest młoda”. “Zastanawiam się, czy kiedykolwiek miała dzieci. Potrafisz wyobrazić, być jej dzieckiem?” “Albo jeszcze gorzej – być nią?” “Myślisz, że powinno nam być jej żal?”, pyta Greta.

Jerry pogardliwie się uśmiechął i machnął lekceważąco ręką, “Nie jestem pewien, kochanie. Ale jeśli ma nam być jej żal, to dopiero po śniadaniu, dobrze? Pamiętasz, mamy strudel!”

„Tak!” mówi Greta, oblizując się. Bierze filiżanki i oboje porzucają widok z werandy dla ciasta w kuchni.

Catherine i Fred – jako że mieszkają w domu obok Tillie – również zauważyli mężczyzn z ciężarówki od przeprowadzek i zastanawiają się, dlaczego nigdy nie udało im się zobaczyć tablicy “NA SPRZEDAŻ” ani nie słyszeli od Tillie, że się przeprowadza. Fred przewraca ponownie oczami, a Catherine potrząsa głową. Ale wtedy ich uwagę pochłania dzwoniący telefon, to od córki i zięcia, mówią, że za dwa tygodnie przylatują z czteroletnią Katie z kolejną wizytą. Catherine jest podekscytowana i zapomina o wyprowadzce Tillie.

Jak powiedziała Tillie – „wszystko jest grą”. Wszystkie myśli krążą wokół obserwowania i kalkulowania wyniku. Nie ma żadnych zakłóceń ze strony tych głupich i obcych “rzeczy” zwanych emocjami. Tillie postrzega emocje jako bufory, zawadę, coś, czego jej głupi sąsiedzi nie potrafili się pozbyć. Proces myślenia Tillie jest tak drastycznie różny od myślenia jej sąsiadów, że jedyne, co im zostaje, to potrząsać głową na widok czegoś tak absurdarnego.

Ale dla Tillie takie myślenie nie jest absurdem. Jest krystalicznie czyste i oczywiste. Wszystko wokół siebie widzi jako grę, coś jak szachy, ludzie są pionkami na szachownicy, a celem jej życia jest wygranie tej gry i zdobycie maksimum władzy. Nie ma nic, co by się bardziej liczyło.

I jest jeszcze nuda. Tillie musi czuć się sfrustrowana tym, że ci głupi sąsiedzi nie “tańczą” tak jak ona im gra, więc Tillie ma frajdę tylko od czasu do czasu.

Ale co ona robi i jak to widzi?

Wyobraź sobie bardzo dziwną i leniwą osobę siedzącą obok mrowiska. Siedzi tam już dość długo i jest okropnie znudzona (zbyt leniwa, żeby wstać i przenieść się w inne miejsce). Bierze więc gałązkę, wtyka ją w mrowisko i myśli: “O, świetnie! Te małe stworzonka zaczynają się ruszać. Koniec nudy! Zobaczmy, co się stanie, kiedy to zrobię” – i burzy konstrukcję jeszcze bardziej. “Och, po prostu cudownie! To ja mam kontrolę nad tym wszystkim. Zdecydowanie nie jest to nudne. Cóż za wspaniały sposób spędzania czasu”. I dalej zabawia się z mrówkami, za każdym razem wymyślając nowy sposób ich torturowania. Po chwili wszystkie mrówki albo są martwe, albo się wyniosły. Znowu nudno.

Szczęśliwym trafem pojawili się w pobliżu jacyś turyści i owa dziwna osoba decyduje się sprawdzić, czy może sobie z nimi pograć tak samo jak z mrówkami. Wyraźnie jest to tak łatwe, oni nie mają o niczym pojęcia! Znowu mniej nudno.

Z punktu widzenia Tillie bardzo ważne więc było, że Catherine widziała ją rzucającą kamień na wejście do nory świstaka, bez tego nie byłoby zabawy tylko nuda. Silna reakcja Catherine jest zabawna, ponieważ to Tillie spowodowała, że Catherine się skręcała i czuła w środku ten emocjonalny chaos. „Och, jak to dodaje sił!” To gra i Tillie gra po mistrzowsku. Dokładnie wie, co ludzi rusza. To łatwe dla niej i nie może zrozumieć, jak durni muszą być ludzie, że tego nie łapią. Dreszczyk emocji towarzyszący wygranej to wszystko, co się liczy.

Kiedy to zrozumiemy, zrozumiemy również dlaczego Tillie zdecydowała się trzymać swoją przeprowadzkę w tajemnicy.

Chciała po prostu na koniec szturchnąć to ludzkie mrowisko. Chciała, żeby zaczęli się gorączkowo poruszać, mieli w głowie zamieszanie. A Tillie, jako “mistrz gry”, jest powodem tego chaosu. To ona wprowadziła to niespodziewane wydarzenie w ich życie i teraz będzie się cieszyć widząc, jak sobie z tym radzą.

Gdyby Tillie nie była tak leniwa, mogłaby pracować np. jako urzędnik podejmujący decyzje imigracyjne. Och, to byłoby coś. Widzieć, jak ludzie płaczą, kiedy im mówi, że ich papiery gdzieś zginęły, a termin odwołania już upłynął! Jaki chaos, jaka frajda! Mogłaby trzymać w garści klucze i kontrolować ich życie. Mogłaby znacznie więcej, gdyby była prezydentem.

I dokładnie to się dzieje. Jesteśmy jak te mrówki, na łasce dziwnych, znudzonych kreatur, które nie są w stanie pojąć, co to takiego te emocje, sumienie czy empatia. Oto kim są – bezdusznymi mistrzowskimi graczami. Nie możemy przechytrzyć ich w bezpośredniej konfrontacji, bo ich sposób myślenia polega na kalkulacji oraz na analizowaniu naszej natury – perspektywa gry z zaangażowanymi mrówkami. Możemy jednak z nimi walczyć poznając ich naturę i unikając bycia ich “mrówkami” – to znaczy ucząc się, jak nie dać się wciągnąć w tę grę. Musimy nauczyć się, jak być ponad tę grę – takiej koncepcji oni po prostu nie pojmują.

Psychopaci mają zdolność “wyczuwania” zranionych dusz, bowiem ludzie, którzy zostali zranieni w dzieciństwie są bardziej podatni na manipulacje. Jest więc z nimi znacznie zabawniej, niż ze “zdrowymi” mrówkami! Najdrobniejsza sugestia wywołuje w zranionym umyśle totalny chaos, tak łatwo można go wtedy urabiać – jakież to bogate źródło frajdy.

Wszystko to przypomina mi dialog ze świetnego filmu “Piąty element”. To rozmowa Księdza z psychopatycznym Zorgiem:

Zorg: Miło cię znów widzieć, Ojcze.

Ksiądz Vito Cornelius: Teraz sobie przypominam, tak zwany marszand.

Zorg: Cieszę się, że wróciła ci pamięć, bardzo ci się przyda.

Zorg: Gdzie są kamienie?

Ksiądz Vito Cornelius: Nie wiem, a zresztą i tak bym ci nie powiedział.

Zorg: Czemu? Co mi zarzucasz?

Ksiądz Vito Cornelius: Ja ratuję życie … ty je niszczysz.

Zorg: Och, Ojcze, mylisz się. Zaraz ci to wyjaśnię.

[zamyka drzwi, stawia pustą szklankę na stole]

Zorg: Życie, któremu tak szlachetnie służysz, rodzi się z chaosu i zniszczenia. Choćby ta szklanka. Jaka ona spokojna, jaka nudna. Za to gdy ją…

[strąca szklankę ze stołu]

Zorg: zniszczymy…

[robot rusza, by sprzątnoć stłuczone szkło]

Zorg: Spójrz na te roboty, ile mają pracy. Widzisz jakie są przydatne. Cudowny balet, ile w nim ruchu i barw. Pomyśl o ludziach, które je stworzyli. O technikach, inżynierach, o setkach ludzi, którzy mogli dziś nakarmić swoje dzieci, żeby te dorosły i same miały dzieci. Tak powstaje wspaniały łańcuch… życia.

[Biurko przygotowuje szklankę wody i miskę z owocami]

Zorg: Powodując drobne zniszczenia, promuję życie. Tak naprawdę chodzi nam o to samo.

[pije wodę z wiśnią i zaczyna się dławić, kiedy wiśnia utknęła mu w gardle. Zorg gorączkowo naciska wszystkie guziki na biurku szukając czegoś, co odblokuje mu gardło.]

Ksiądz Vito Cornelius: Gdzie jest robot, który klepnie cię w plecy? Gdzie ten inżynier? Gdzie jego dzieci?

Ksiądz Vito Cornelius: Teraz rozumiesz, jak niewiele znaczy twoja potęga. I jak w jednej chwili pada całe twoje imperium zła. Z powodu małej… wisienki.

[Klepie Zorga w plecy, Zorg wypluwa wisienkę]

Zorg: [otwiera drzwi, wyrzuca Corneliusa prosto w ręce straży] Uratowałeś mi życie, w zamian daruję ci twoje… Chwilowo.

Ksiądz Vito Cornelius: Jesteś potworem, Zorg.

Zorg: Wiem.

[każe straży wyprowadzić Corneliusa]

Zorg: [pstryka palcami] Torturuj wszystkich, jeśli musisz. Nawet prezydenta, wszystko mi jedno, tylko sprowadź mi tu kamienie. Masz na to godzinę.

17 Komentarzy »

  1. Zastanawiam się dlaczego nie ma komentarzy do naprawdę ciekawych i szczegółowych tekstów. A wejść na portal Onet.pl i tysiące wypowiedzi do bzdurnych tematów. Ehhh…

    Komentarz - autor: Recenzje filmowe — 26 października 2010 @ 21:40

  2. Raczej „tysiące bzdurnych komentarzy do bzdurnych tematów”. To ja już wolę mało kometarzy, za to z sensem. Choć miło by było mieć ich trochę więcej. 🙂 Cóż, c’est la vie…
    Pozdrawiam.

    Komentarz - autor: iza — 26 października 2010 @ 22:27

  3. Zadziwiające… Ten tekst widnieje tu od 2008 roku, a pierwsze komentarze pojawiły się w ostatnich 3 godzinach… hm. A co do bzdurnych tematów i komentarzy na onecie – macie zupełną rację, aż ręce opadają jak się przejrzy komentarze na onet.pl Pozdrawiam przedmówców. Widocznie się nam zebrało na podobne myśli i poszukiwania w tym samym czasie. 🙂

    Komentarz - autor: Rav — 27 października 2010 @ 00:28

  4. Heh, zagalopowałem się, „iza” to autorka.. Wybaczcie moje domysły 😛

    Komentarz - autor: Rav — 27 października 2010 @ 00:31

  5. Brakuje mi tu jednoznacznej puenty

    Komentarz - autor: art — 8 marca 2011 @ 01:23

  6. Witam, Ja jestem ciekawa, z czego się wywodzi ten problem tak głęboko, po co oni istnieją. Jak do tego przyłożyć całą ogromna wiedzę Hellingera o tym, że absolutnie nikogo nie można wyłączać z systemu, bo pociąga to złe skutki. Więc jak żyć z takimi osobami? Myślę, że osoby bardziej podatne na wpływy takich osobników, mają coś do przerobienia, ale nie wiem dokładnie co.

    Komentarz - autor: Mira — 28 kwietnia 2013 @ 12:29

  7. Prawdopodobnie ma to związek z tym, że to co dajesz, to do Ciebie wraca. Najwidoczniej istoty ludzkie angażują się od wieków w działania, które naruszają wolną wolę innych istot, a Wszechświat, jak sądzę, dąży do tego by to zrównoważyć i dlatego rodzą się psychopaci, którzy w taki sposób potraktują te „niesforne” dusze, jak one kiedyś potraktowały innych ludzi. Daje, to możliwość odrobienia „zaległych” lekcji.

    Komentarz - autor: Corran Horn — 28 kwietnia 2013 @ 16:42

  8. @ Corran Horn

    Nie chcesz chyba powiedzieć, że Wszechświat jest mściwy i zesłał psychopatów żeby coś zrównoważyli?! Żeby należycie ocenić, co jest przyczyną a co skutkiem należy mieć odpowiednią wiedzę o rzeczywistym stanie rzeczy.

    Komentarz - autor: Mariam — 30 kwietnia 2013 @ 19:13

  9. @ Mariam

    Sądzę, że mściwość jest dla Wszechświata czymś obcym, ponieważ, jest on wolny od krzywdy, siłą rzeczy jest wolny od chęci zemsty.

    Wszechświat posiada świadomość, psychopaci NIE posiadają świadomości. Psychopaci nic nie równoważą. To Wszechświat równoważy i „używa” do tego psychopatów. Myślę, że to dążenie do równowagi jest jego naturalną funkcją. Wszechświat jest „platformą” dla zamieszkujących go istot, regulującą środowisko w taki sposób, abyśmy mogli z powodzeniem uczyć się nowych lekcji.

    W moim rozumieniu istnienie psychopatów ma swoje źródło w potrzebie zrównoważenia instrumentalnych ludzkich działań, które sprawiły krzywdę innym ludziom.

    Według mnie, to co doświadczamy podczas kontaktów z innymi ludźmi, bierze się stąd jacy byliśmy i jak potraktowaliśmy innych ludzi. Czujna obserwacja, tego jak zachowują się względem nas inni i jakie doświadczamy emocje względem nich, daje możliwość uchwycenia nieuświadomionych aspektów nas samych i tego jaki wywieramy/wywieraliśmy efekt na innych.

    Aby zmienić swoje życie i doświadczać go w pozytywny sposób najpierw trzeba zmienić siebie.

    Niektórzy ludzie dopatrują się swoich sukcesów i porażek w losowości. Gdy ich życie rozwija się, w ich odczuciu, w pozytywnym kierunku, dopatrują się w tym łutu szczęścia lub ręki Boga, a gdy przydarza im się coś przykrego, zrzucają odpowiedzialność za swoje porażki na pecha oraz nieprzychylne otoczenie.

    Nic bardziej mylnego. Do sukcesów nie przyczynia się Bóg, ani żaden inny przewodnik, ponieważ nie ma nikogo takiego kto jest gdzieś tam i sprawuje nad poszczególną osobą piecze, chroniąc go czy prowadząc. Powodem sukcesów i radości są wybory jakich dokonali, jakie były ich uczynki. Tak samo jest z porażkami i cierpieniem, wynikają one z podjętych działań i sposobu zachowania.

    Królestwo jest w nas i to co nam potrzeba by je ustanowić w swoim sercu, to zmieniać siebie, dochodząc do równowagi między sobą, a światem zewnętrznym, głównie przez pozbycie się iluzji tego jacy jesteśmy i tego jak wpływamy na świat zewnętrzny oraz opanowanie negatywnych emocji, które popychają nas i wykorzystują nasz intelekt do szkodliwych dla innych działań i zatapiają nasze dusze w doświadczanie życia przesiąkniętego uczuciami gniewu i strachu.

    Według moich obserwacji, to co mnie się przydarza jest konsekwencją moich własnych czynów. Jeśli kogoś potraktowałem w taki czy inny sposób, to ktoś potraktuje mnie tak samo w bliższej bądź dalszej przyszłości. Na razie mnie się to zgadza, tak po prostu jest, dlatego staram się zważać zewnętrznie, bo wiem, że to co robię do mnie wróci. I stanie się to mimowolnie. Nie ma siły, która by to zatrzymała. Zostaje tylko pogodzić się z tym. To co możemy zrobić, to gdy wróci to do nas, to wtedy możemy wyciągnąć odpowiednie wnioski, żeby więcej nie powtórzyć tych samych błędów.

    Komentarz - autor: Corran Horn — 1 Maj 2013 @ 12:11

  10. Wszystko co istnieje ma jakiś sens (cel) więc nikogo nie można „wyłączać z systemu” – w tym i psychopatów. To niezbyt odkrywcze stwierdzenie (o sensie wszystkiego) jest jednocześnie banalne i nie do przyjęcia, szczególnie w odniesieniu do zaobserwowanych skutków negatywnych działań pewnych ludzi (np psychopatów), czy natury (katastrofy).
    Są różne cele (sens, a cel istnienia są dla mnie synonimami) – jednostkowe i grupowe, a wśród nich cele pośrednie i ostateczne dla jakiejś konkretnej czasoprzestrzeni, wielowymiarowe i pozaczasowe.
    W obecnym stanie świadomości nie jesteśmy całkowicie świadomi żadnego z tych celów. Nie wiemy po co coś robimy (pomijając oczywiście nasze egoistyczne cele życiowe) i dlaczego coś się wydarza, istnieje, coś czego nie rozumiemy lub się z tym nie zgadzamy. Jesteśmy co najwyżej szczątkowo przeświadczeni o celowości jakichś działań, skłaniając się ku temu czy innemu celowi, który został nam zasugerowany lub narzucony w trakcie naszego życia. Zawsze będzie to jednak cel pośredni realizowany wspólnie z innymi pośrednimi celami.
    Wszystkie możliwe cele pośrednie indywidualne i grupowe zawarte są w ostatecznym i pozaczasowym celu, którego nie można z naszej perspektywy jednoznacznie zdefiniować i zrozumieć – tak jak nieskończoności czy absolutu. Jeśli przyjąć czas jako sekwencje kolejnych punktów w trójwymiarowej przestrzeni, przez które przedziera się ograniczona do pięciu zmysłów świadomość, doświadczając początku i końca, przyczyny i skutku, działania i jego konsekwencji, to ona nigdy nie ujrzy, będąc w tej rzeczywistości, tego co Byt umiejscowiony poza tą rzeczywistością i obserwujący wszystkie punkty jednocześnie. Dopiero widząc to jednocześnie można poznać ostateczny cel dla tego poziomu życia.
    Jakkolwiek opiszecie swój cel, nadając sens swoim poczynaniom, ustawi się on hierarchicznie w ogólnym tyglu celów pośrednich i zostanie wykorzystany do realizacji innych celów pośrednich, ale nadrzędnych wobec nich. Tak więc każdy psychopata nadając sens swoim działaniom uczestniczy w nadrzędnym celu, o którym nic nie wie i nie chce wiedzieć. Liczy się dla niego własna korzyść i przyjemność. Poziom rozumienia tych procesów zależy od perspektywy z jakiej postrzega się rzeczywistość i dla każdej indywidualnej osoby jest inny. Jeśli w jakimś zbiorze danych, w którym zawartych jest niezliczona ilość podzbiorów, poznawalne są tylko niektóre, nie można poznać i opisać całości. Tylko całość w rozumieniu Absolutu, która przydziela wszystkim swoim elementom składowym pewien cel do osiągnięcia oraz nadzoruje i koordynuje przebieg procesu zna główny i ostateczny cel.
    Możemy na przykład pokusić się o opisanie kierunku rozwoju ludzkości i spróbować znaleźć jej cel ostateczny dla poziomu, na którym obecnie egzystuje, ale nawet to jest poza naszymi możliwościami poznawczymi – jako chwilowo pofragmentowanej całości. Bo to co my widzimy niekoniecznie musi być tym co będzie.
    Jesteśmy w szczególnym punkcie rozwoju. Nazywam go punktem pryzmatycznym, w którym następuje rozdzielenie świadomości z jednego pnia ludzkości, w swego rodzaju koronę wszystkich możliwych przyszłych egzystencji. Jest to punkt wyboru przyszłości w jakiej chcemy indywidualnie żyć. Niektórzy wybiorą cywilizację psychopatyczną, agresywną, zaborczą czy pasożytniczą (nawet nie będąc psychopatami) inni mniej lub bardziej nastawioną na współpracę i poszanowanie innych. Ten punkt naszego rozwoju jest też ciekawy z innego powodu. Na naszym „dzieciństwie” skupione są te wszystkie wyrosłe z nas (i nie tylko) cywilizacje przyszłości (STO, STS). W pozaczasowych interakcjach z nami próbują one utrwalić swój kierunek rozwoju poprzez skierowanie w niego jak najwięcej energii (indywidualnych świadomości). Każda rzeczywistość jest kreowana zbiorowym wysiłkiem świadomości więc kiedy ich zabraknie grozi jej zwiędniecie i rozpad. No i nie ma tu żadnego paradoksu „dziadka”. Nie ma jednej przyszłości, a jest ich wiele i wszystkie istnieją jednocześnie, nie są ze sobą w bezpośredniej styczności choć mogą się wzajemnie przenikać.
    Uważam, że STS w pewnych czasowych punktach węzłowych (najmniejsza ilość energii daje największe zmiany w pożądanym kierunku) ustawiają tak wydarzenia by uzyskać największą korzyść. STO również ingeruje lecz jest jakby krok za STS. Próbują oni zniwelować i przekuć negatywne wydarzenia we wzrost rozumienia i świadomości. Nie odbierając wolnej woli, za pomocą inspiracji, wrażenia i sumienia, ponownie skierować świadomość w pozytywnym kierunku. Taka kolejność działania ma swój sens.
    Skoro STS spowodowały pewne negatywne zmiany, cofnięcie się bardziej w czasie i zapobieżenie im spowoduje swoisty wyścig w przeszłość i niestabilną przyszłość. Skupiając się na naprawie tego co ktoś zepsuł prostujemy „pień” naszej teraźniejszości pozwalając jej na wzrastanie i umocnienie się. W kolejnym punkcie węzłowym STS by coś zmienić będą potrzebować więcej energii itd. aż do momentu gdy nie będą mieli żadnej możliwości zmian na swoją korzyść, bo cofnięcie w czasie nic nie zmieni z powodu tego, że już ją zmienili i nikt im w tym nie przeszkodził, a na kolejne zmiany zabrakło energii lub nie ma już alternatywy. Istniejący obecnie psychopaci są początkiem i jednocześnie źródłem zasilania pasożytniczych cywilizacji, są efektem wzajemnie sprzężonych oddziaływań przyszłości i przeszłości i jak każdy z nas już teraz, zajmują miejsce na odpowiedniej dla siebie „gałęzi”, na której będą tworzyć swoją własną, pełną walki i rywalizacji, bezduszną cywilizację. Większość ludzi nie jest jeszcze na tyle świadoma by sama wybierać więc odradza się na Ziemi tak długo aż świadomie wybierze swoją własną rzeczywistość. Trwają wielkie „żniwa”, w których psychopatyczno pasożytnicze energie chcą zebrać jak najwięcej, by przedłużyć swoją marną egzystencję.
    Celem każdej indywidualności jest rozpoznanie i świadoma synchronizacja z odpowiednim dla siebie kierunkiem rozwoju i rodzajem koniecznego doświadczenia. Tak jak światło słoneczne można rozszczepić na wiele barw, tak i świadomość może istnieć w różnych swych odcieniach i tonacjach. Bogactwo życia polega na różnorodności i psychopatyczna osobowość jest jego elementem. Bezduszny świat materialny tak jak i psychopata, osobowość bez duchowych aspiracji, skazany jest na zagładę, ale dzięki niemu inni będą żyli wiecznie.

    Komentarz - autor: Ram — 1 Maj 2013 @ 14:52

  11. @ Mira
    Ciekawie postawione pytanie. „Po co istnieją psychopaci”? Może – w myśl zasady, że wszystko, co jest, to lekcje – po to, żebyśmy się czegoś nauczyli o złu, rozwinęli własne sumienie, nauczyli się zło rozpoznawać i – przyjmować wobec niego właściwą postawę, w zależności od sytuacji.

    „Więc jak żyć z takimi osobami?”

    Lepiej z nimi nie żyć. Lepiej trzymać się od nich z daleka. Ale jeśli jest to czasowo z jakiegoś powodu niemożliwe, to chyba najlepiej przyjmować postawę „przyrodnika”, jak sugerował prof. Łobaczewski. Obserwować, tak jak przyrodnik obserwuje owady, i nie dawać mu się „ukąsić”. Oczywiście do tego potrzebna jest wiedza, więc tę zawsze warto pogłębiać.

    „Myślę, że osoby bardziej podatne na wpływy takich osobników, mają coś do przerobienia, ale nie wiem dokładnie co”.

    Rozpoznać, co uczyniło je podatnymi i dlaczego? I co zrobić, żeby tę część siebie „odpluskwić”?

    Komentarz - autor: iza — 1 Maj 2013 @ 15:32

  12. Dzięki Ram za komentarz, którym naprowadziłeś na szersze ujęcie związku między przyczyną i skutkiem, w kontekście krzyżujących się różnych celów.

    Komentarz - autor: Mariam — 2 Maj 2013 @ 09:03

  13. Napisałem:

    „Niektórzy ludzie dopatrują się swoich sukcesów i porażek w losowości. Gdy ich życie rozwija się, w ich odczuciu, w pozytywnym kierunku, dopatrują się w tym łutu szczęścia lub ręki Boga, a gdy przydarza im się coś przykrego, zrzucają odpowiedzialność za swoje porażki na pecha oraz nieprzychylne otoczenie.

    Nic bardziej mylnego. Do sukcesów nie przyczynia się Bóg, ani żaden inny przewodnik, ponieważ nie ma nikogo takiego kto jest gdzieś tam i sprawuje nad poszczególną osobą piecze, chroniąc go czy prowadząc. Powodem sukcesów i radości są wybory jakich dokonali, jakie były ich uczynki. Tak samo jest z porażkami i cierpieniem, wynikają one z podjętych działań i sposobu zachowania”

    Ram, w moim rozumieniu, jesteś właśnie osobą, która zrzuca odpowiedzialność za stan rzeczy na czynniki zewnętrzne. Napisałeś:

    „Uważam, że STS w pewnych czasowych punktach węzłowych (najmniejsza ilość energii daje największe zmiany w pożądanym kierunku) ustawiają tak wydarzenia by uzyskać największą korzyść. (…) Skoro STS spowodowały pewne negatywne zmiany, cofnięcie się bardziej w czasie i zapobieżenie im spowoduje swoisty wyścig w przeszłość i niestabilną przyszłość. (…) Istniejący obecnie psychopaci są początkiem i jednocześnie źródłem zasilania pasożytniczych cywilizacji, są efektem wzajemnie sprzężonych oddziaływań przyszłości i przeszłości”

    A dlaczego by istnienie i interakcja psychopatów z ludźmi normalnymi nie mogło by być po prostu tylko ludzkich skutkiem wyborów z poprzednich wcieleń? W moim zrozumieniu, jeśli ktoś zachowuje się jak pasożyt, to znajdzie się w sytuacji, gdzie to on będzie ofiarą, a pasożytem będzie psychopata. Psychopaci nie tworzą żadnego rdzenia, dla jakiegokolwiek systemu czy cywilizacji, ponieważ nie mają świadomości. Istnieją w naturze jako narzędzie w rękach Wszechświata, który używa ich do zaprowadzenia równowagi.

    Walka między nami, a STS rozgrywa się na poziomie Informacji. Siły STS ukrywają fakty i celowo dezinformują, aby ludzie dokonywali takich wyborów, aby ich rozwój zatrzymał się w możliwie każdym aspekcie. Podsuwając takie idee i styl życia, które odwrócą ich uwagę od wiedzy i aktywności mogących przynieść im korzyści. Siły STS prezentują nam rzeczywistość w taki sposób w jaki chcieliby byśmy ją widzieli. Nie tworzą rzeczywistości, ale dostrzegają w niej zmiany, interpretują na swój subiektywny sposób i starają się wyciągnąć z niej maksymalne korzyści. Korzystne jest na przykład dla nich, to żebyśmy zaakceptowali psychopatów jako naszych rządzących i tak ich nam ukazują. Nie są ich twórcami, ale za ich pośrednictwem mogą wprowadzać zmiany. Podsunąć im to czy tamto, a psychopaci jak maszyny reakcji wykonują wszystko to co jest zgodne z ich „protokołem” – więcej władzy, więcej zasobów, pieniędzy, kontroli. A STSy tylko zacierają ręce i cieszą się, że mogą ustalać nam jak ma wyglądać system wewnątrz którego żyjemy.

    Podsumowując:

    (…)
    O: W porządku, a teraz – czy musisz już być w czwartej klasie, żeby pozwolono ci tam przejść? Odpowiedz.

    P: (L) Nie. Ale musisz znać te wszystkie sprawy 3-ej gęstości.
    O: Tak. A nawet więcej, jeśli o to chodzi: musisz nauczyć się wszystkich tych lekcji.

    P: (L) O jakiego rodzaju lekcjach tu mówimy?
    O: Karmicznych i zwykłym zrozumieniu.

    P: (L) Jakie są kluczowe elementy tego zrozumienia i czy są one uniwersalne?
    O: Są uniwersalne.

    http://quantumfuture.net/pl/rozeznanie.htm

    Jak rozumiem, mamy lekcje, jakby dwóch rodzajów, karmiczne, biorące się z naszych występków wobec wolnej woli innych ludzi oraz w zwykłym zrozumieniu, gdzie, jak ja to interpretuje, występuje wojna na Informacje, pomiędzy nami, a siłami STS. Im więcej zdobywamy informacji tym mamy większy wpływ na swoje życie, stajemy się silniejsi itd.

    FWIW

    Komentarz - autor: Corran Horn — 2 Maj 2013 @ 21:14

  14. Z mojej wypowiedzi nie wynika, że zrzucam odpowiedzialność za obecny stan ludzkości na kogokolwiek innego niż ludzie.
    Ustawianie wydarzeń i okoliczności przez jednych, nie jest tożsame z działaniem (wobec tych okoliczności) i odpowiedzialnością (za to działanie) innych, choć są ze sobą powiązane. Cele i towarzyszące im działania, o których mówiłem w pewnej ogólnej formie, są właśnie wynikiem ludzkich (mniej lub bardziej świadomych) wyborów, za które ludzie biorą pełną odpowiedzialność. Twierdzisz, że STS nie tworzy rzeczywistości, a jednocześnie obok piszesz, że prezentują nam rzeczywistość, zaciemniając informacje byśmy widzieli tak jak oni by chcieli – czyż nie jest to tworzenie rzeczywistości? STS wpływają na naszą rzeczywistość naszymi rękami, a robią to by utrwalić (uchronić przed upadkiem) swoją. Z jakiego innego powodu mieliby to robić? Czy nie świadczy to o związku ich rzeczywistości z naszą? Czy ludzie nie postępują tak samo? Nie robią wszystkiego by utrzymać się przy władzy, posiadać majątki, wpływy, nie zmieniają swego otoczenia kosztem innych, nie wykorzystują ich itd. Czy nie jest to tworzeniem własnej rzeczywistości? STS nie zmuszają nas do określonych działań w bezpośredni sposób. Stwarzane przez nich okoliczności (ukrywanie faktów i dezinformacja jest tworzeniem okoliczności) dają nam możliwość wyboru i poniesienia odpowiedzialności za ów wybór. To, że ludzie często nie wiążą skutków swoich działań z tym co ich spotyka, jest wynikiem braku wiedzy i doświadczenia, a dokładniej związane to jest z poziomem świadomości. Mówił o tym Gurdżijew (o przypadkowości życia zwykłego człowieka). Zwykły człowiek zmienia się w Prawdziwego człowieka w procesie wielokrotnego życia na Ziemi (chociaż wg Gurdżijewa wygląda to trochę inaczej). Można to nazwać szkołą z klasami. To, że psychopata coś robi, co jest wykorzystywane przez kogoś innego, wynika z nadrzędności i podrzędności celów, o czym wspomniałem (u Ciebie jest to Wszechświat – jakkolwiek go rozumiesz). Mylisz się twierdząc, że psychopaci nie mają świadomości. Mają, ale inną. Jeśli sterowany podszeptami STS psychopatyczny przywódca daje ci karabin do ręki i owijając to narodowościowo patriotycznymi frazesami, każe strzelać do innych, a Ty to zrobisz (chociaż masz zawsze wybór), to obaj jesteście dla innych zarówno okolicznościami stworzonymi przez swoje wybory jak i wykonawcami podejmującymi określone działania wobec podsuwanych okoliczności. Nigdzie tu nie ma zrzucania odpowiedzialności na innych. Wprost przeciwnie. Każdy z Was poniesie odpowiedzialność odpowiednią do swoich czynów, a okoliczności nie są żadnym usprawiedliwieniem. Po stokroć powtarzam – każde ludzkie, bardziej lub mniej świadome, działanie jest jego i odpowiedzialność za nie, też. Nikt i nic tej odpowiedzialności z człowieka nie zdejmie (nie zbawi ludzkości). Los ludzi jest w ich rękach.
    Na marginesie pytanie – dlaczego zakładasz, że STS nie tworzą rzeczywistości? Czyż nie istnieją? Skoro istnieją to mają swoją rzeczywistość. Mają też swój początek (jak wszystko w świecie materialnym) i mają swój koniec. No i dlaczego nie mieliby mieć związków ze swoją przeszłością (na Ziemi) – o czym mówią, tak chętnie przywoływani przez Ciebie, Kasiopeanie. (podróżują w czasie od wielu tysięcy lat i ustawiają wydarzenia)

    Komentarz - autor: Ram — 4 Maj 2013 @ 09:50

  15. @Ram

    „Twierdzisz, że STS nie tworzy rzeczywistości, a jednocześnie obok piszesz, że prezentują nam rzeczywistość, zaciemniając informacje byśmy widzieli tak jak oni by chcieli – czyż nie jest to tworzenie rzeczywistości?”

    „Na marginesie pytanie – dlaczego zakładasz, że STS nie tworzą rzeczywistości? Czyż nie istnieją? Skoro istnieją to mają swoją rzeczywistość. Mają też swój początek (jak wszystko w świecie materialnym) i mają swój koniec. No i dlaczego nie mieliby mieć związków ze swoją przeszłością (na Ziemi) – o czym mówią, tak chętnie przywoływani przez Ciebie, Kasiopeanie. (podróżują w czasie od wielu tysięcy lat i ustawiają wydarzenia)”

    Ja w inny sposób o tym myślę. Dla mnie, to są dwie różne rzeczy. STS z definicji nie jest w stanie tworzyć, tworzyć w sensie stwarzać, kreować rzeczywistości, to co oni robią to manipulują.rzeczywistością.

    Uważam, że istnieje obiektywna rzeczywistość, w której my i inni zajmujemy jakieś miejsce, natomiast to jak postrzegamy siebie i rzeczywistość jest subiektywne, a interakcja z rzeczywistości jest najczęściej taka, że staramy się dostosować ją do siebie nie zważając na jej obiektywny stan i nie jest to nierównoznaczne z tworzeniem jej. To samo dotyczy STS wyższego poziomu.

    „Podróżują w czasie od wielu tysięcy lat i ustawiają wydarzenia” – ja to interpretuję tak, że 4G STS żyje w teraźniejszości, a przeszłość i przyszłość istnieje „wirtualnie” jako wiele dróg, zdarzeń, możliwości, których oni są świadomi. Dajmy na to, że przyglądają się życiu na naszej planecie. Istnieje wiele scenariuszy tego jak ten cykl, w którym my jako ludzkość egzystujemy, od początku do końca, wygląda. Oni wybierają sobie taki scenariusz, który odpowiada im najbardziej i starają się manipulować ludzkością w taki sposób, aby ta podążała pożądanym dla nich torem. Daje to ogromną ilość sposobności, w których obie strony ścierają się ze sobą.

    4G STS stara się nas zmanipulować do tego byśmy podjęli określony krok, a my z kolei stoimy przed wyborem czy podjąć ten krok do którego oni chcą nas wmanipulować czy zrobić krok w inną stronę. 4G STS dąży do tego, aby każdą taką sytuację obrócić na swoją korzyść, czas, kolejność i skutek nie ma tutaj znaczenia, bo dla nich to gra na otwartych kartach. Sednem jest ich interakcja z nami i to czy skutecznie nami manipulują. Dla nas najważniejsze jest żeby odróżniać rzeczywistość obiektywną od subiektywnej, tu i teraz. Podejmując wybory oparte na obiektywnej wiedzy przesuwamy się w przyszłość, z kolei podejmując wybory oparte na iluzji ryzykujemy, że ugrzęźniemy w przeszłości i nigdy nie przesuniemy się dalej.

    Poza tym z grubsza się z Tobą zgadzam w tym co napisałeś. Gdzieniegdzie widzę sprawy trochę inaczej, ale ogólnie wydaję mi się, że mamy podobny pogląd i odpowiada on obiektywnemu stanu rzeczy.

    Komentarz - autor: Corran Horn — 5 Maj 2013 @ 12:24

  16. Wszystko, co istnieje ma jakis sens. Tak napisał Ram. Tak, chciałabym, żeby tak było, bo chciałabym wyjaśnić okoliczności i sens mojego życia. Zmagam się od 20 lat z depresją wynikającą z tego, że w mojej rodzinie mam kilka przypadków Sts, jak to tutaj się określa. Chce jednak wiedzieć, skąd ten termin i co konkretnie niesie ze sobą.
    O psychopatach czytałam to i owo. Chodziłam na terapie regresingu, tak dowiedziałam się o strzygach, tzn. ludziach, którzy nie mają duszy. Zapoznałam się z calą literaturą Leszka Żądło, wszystkimi jego artykułami dotyczącymi tych istot. Wiele by to wyjaśniało w moim życiu.
    Wszystkie te kwestie mnie przerastają, nie umiem normalnie żyć. Wiadomo, że każdy ma jakieś problemy, ja akurat chyba urodziłam się, żeby rozstrzygnąc w sobie te sprawy. Wiedza RAM bardzo mnie zainteresowała. Chciałabym, żeby podał mi literaturę, z której korzystał jeśli będzie tak dobry. I kwestia, czy jeśli piszecie tu o STSach, to macie na myśli osoby normalne, lecz zaburzone na jakimś etapie swojego rozwoju, przez to egoistyczne i dość negatywne, ale jednak, mogące kiedyś przecież się zmienić, czy macie na myśli osoby/ istoty, tak jak ja to rozumiem, bez duszy, i to nie jest metaforyczne określenie, to jest fakt, chciałabym, żeby wszyscy mnie dobrze zrozumieli.
    CZytając o psychopatach, o ich braku jakiejkolwiek uczuciowości zaczęłam zastanawiać się, o ile to prawda, że nie mają duszy, dlaczego takie istoty istnieją i po co. Ludzkość musiała je sobie chyba sama wykreować, żeby zrozumieć swoje błędy. Według mnie, tzn nasuwa mi się takie rozumowanie, takie istoty niosą najgorsze cechy jakie człowiek może w sobie rozwinąc,
    Ciekawe też, ile takich istot istniało na przestrzeni wieków, czy była to podobna ilość, czy aktualne czasy służą temu, żeby pojawiało ich się więcej. Konsumpcjonizm, wyzysk człowieka przez człowieka, masa różnych negatywnych spraw na świecie. Chyba dostajemy po prostu nauczkę za właśną chciwość, żądzę. Tylko, że nawet jeśli dochodzę już do takich wniosków i próbuję się zmienić na lepsze, i może wiecej osób też by tak zrobiło, to aktualnie mam problem, po prostu ze strachem, żeby ufać ludziom.
    Chciałabym nawiązać kontakt z osobami, które miały podobne doświadczenia i jakoś sobie radzą. Nie moge sobie poradzić z faktem, że kiedyś byłam szczęśliwa i pełna miłości, a aktualnie myślę najczęściej o samobójstwie, ponieważ wszystkie te kwestie mnie przerastają. Może powinna w końcu to zrobić. Hellinger napisał : tchórze żyja dłużej. Wiec może to by bylo dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Proszę o odpowiedź RAM, innych także. Dziękuję z góry.

    Komentarz - autor: Lilly — 30 października 2013 @ 23:50

  17. hej, nie wiem, czy nikt Ci nie odpowiedział na Twój wpis i dlaczego. Piszę po 5 latach, więc nie wiadomo co u Ciebie teraz. Mam dokładnie ten sam problem, myślałam nawet czytając Twój wpis, że to ja go kiedyś napisałam. Hellinger, Żądło, artykuły, regresing, 20 lat w depresji, jakieś terapie itd…. szok dokładnie to samo. Czy mogę się z Tobą jakoś skontaktować?

    Komentarz - autor: Margo — 3 stycznia 2018 @ 03:08


RSS feed for comments on this post. TrackBack URI

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.

Blog na WordPress.com.